„Drużyna Marzeń” to grupa znajomych, znajomych znajomych, a teraz już nawet nieznajomych. Głównie z Lubartowa, ale z pomocą do Lwowa i okolic jeżdżą także wolontariusze z całej Polski.
Byłem z nimi po raz drugi. Tym razem zaledwie 11 osób. Bo wojna, bo odra, bo na wschodzie zawsze jest niepewnie. To obawy czasem mniej, a czasem bardziej uzasadnione. Dosłownie kilka dni o powrocie dotarła do mnie na przykład informacja, że na lwowskim targu świątecznym wybuchła butla z gazem. Chodziliśmy tam z grupą wieczorami. No, ale to przypadek, choć podsycony ogromem ukraińskiej bylejakości.
CZYTAJ TAKŻE: Cztery osoby ranne po eksplozji we Lwowie! Wszczęto śledztwo, jarmark świąteczny został zamknięty
Często jestem pytany, dlaczego tam? Po co jeździcie na Ukrainę, skoro bliżej, w Polsce jest tyle biedy i potrzebujących osób. Odpowiadam wtedy pytaniem na pytanie, a dlaczego nie? Chcesz pomagać gdzie indziej, śmiało, będę Ci kibicował.
W rejonie lwowskim wciąż jest bardzo wielu Polaków, choć pomoc lubartowskiej drużyny nie ogranicza się tylko do nich. Bieda nie ma narodowości. Gdybyście Państwo spojrzeli w oczy chorych ukraińskich dzieci, to gwarantuję, że pytanie „dlaczego oni” nigdy by nie padło.
W drodze powrotnej rozmawialiśmy bardzo dużo o tym, co my z tego wynosimy. Czy wierzymy w bezinteresowną pomoc? Tak, ale nie da się ukryć, pomagający stając twarzą w twarz z wymagającymi pomocy dowiaduje się czegoś o sobie. A to jest wielki zysk, choć daleki od materialnego.
Innym „zyskiem” są małe cuda, których czasem można doświadczyć. W reportażu, który obejrzycie Państwo w nadchodzące Święta Bożego Narodzenia opowiadam m. in. historię pana Stanisława, samotnego Polaka z Lwowa, którego odwiedziliśmy rok temu, a potem… gdzieś on nam się zagubił. Myśli błądziły po nieprzyjemnych rejonach świadomości, gdy jego telefon konsekwentnie nie odpowiadał. W tym roku, zupełnie przypadkowo, trafiliśmy do domu opieki prowadzonego przez siostry józefitki w Brzuchowicach. I oto odnaleźliśmy tam naszego pana Stanisława. Tutaj znalazł opiekę po tym, jak rok temu spadł ze schodów i złamał nogę w biodrze. Jest bardzo zmęczony chorobą, postępuje u niego demencja, ale jest, żyje i opiekę ma dobrą.
Ta świadomość to jeden z najpiękniejszych prezentów, jakie mogłem sobie wymarzyć na nadchodzące Święta Bożego Narodzenia.
Zapraszam serdecznie do oglądania telewizji wPolsce.pl:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/426851-wzruszajaca-podroz-z-druzyna-marzen-na-ukraine-zobacz-wideo