TVP zawiesiła współpracę ze znanym podróżnikiem Wojciechem Cejrowskim. Na razie nie będzie występował w TVP Info, gdzie co tydzień komentował bieżące wydarzenia polityczne.
Sam Cejrowski twierdzi, że decyzję podjęto po tym, gdy ostro zaatakował Jarosława Kaczyńskiego za postawę PiS w sprawie aborcji eugenicznej. Z moich informacji wynika jednak, że zdecydowało spalenie unijnej flagi tydzień wcześniej (TVP tego fragmentu nie wyemitowała, choć Cejrowski dostał od współpracowników w telewizji pełne nagranie). Tego typu zachowania idą bowiem na konto partii rządzącej, i stanowią paliwo dla tezy o rzekomym dążeniu przez rząd do Polexitu, co jak wiemy, jest zwykłym kłamstwem.
Problem nie nowy: wiele osób z szeroko pojętej prawicy, a nawet całe środowiska, w wielu obszarach podkręcają przekaz poza granicę groteski i hucpy, dobrze się przy tym bawiąc. A później to wszystko idzie na konto PiS. Z jednej strony ci ludzie dodają prawicy dynamizmu, zazwyczaj są też bardzo mocno krytyczni wobec opozycji, ale z drugiej strony, ten proces egzotyzacji obozu utrudnia budowanie spójnego, wyważonego przekazu. To zresztą dylemat, który nie pojawił się wczoraj, i który jutro nie zniknie, bo polska prawica taka jest: bardzo zróżnicowana, często emocjonalna, skrajnie indywidualistyczna.
Ale mimo to warto pamiętać takie zdarzenia: oto będący dla wielu osób autorytetem nie tylko podróżniczym celebryta mówi o prezesie PiS, że „ma za pazurami krew niewiniątek”, oraz że powinien dostać „z liścia” (czyli w twarz) za zabawne w sumie pogrożenie palcem posłance Siarkowskiej, która skrytykowała wycofanie się PiS z części zmian w Sądzie Najwyższym.
Oczywiście, prezes Kaczyński nie jest jedynym adresatem tego typu gróźb czy w istocie prób poniżenia; w podobnym stylu obrywa też szeroko pojęta opozycja. Można więc powiedzieć: symetria. Ale może o to właśnie chodzi? Skoro wszyscy są siebie warci, skoro właściwie się nie różnią, skoro jedni i drudzy mają „krew za paznokciami”, to wniosek jest jeden: będąc człowiekiem prawicy nie warto się angażować, choćby emocjonalnie; w sumie nie warto nawet głosować na takich „przebierańców” Jedyne co warto, to czekać na Partię Prawdziwie Niezłomną w każdym obszarze, nigdy się niecofającą. Ale i wówczas nie będzie powodu do poparcia, bo przecież ktoś, kto nie uprawia polityki, kto nie dokonuje czasem trudnych wyborów, rządzić nie będzie, na pewno nie na swoich warunkach, i wcześniej czy później stanie się co najwyżej wygodną dla systemu zamrażarką prawicowych głosów.
Gdybym był, załóżmy, jakimś ważnym reżyserem po drugiej stronie polskiego sporu, tak właśnie bym to prowadził. Dokładnie tak, co do joty i co do przecinka.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/423719-gdybym-byl-po-drugiej-stronie-tak-wlasnie-bym-to-prowadzil