W Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju nadano właściwą rangę problemom kondycji społeczeństwa i jego zdrowia w kontekście gospodarki. Istotnym aspektem jest zwiększanie wydatków na badania i rozwój oraz inwestycje, wdrażanie nowoczesnych technologii oraz usprawnień związanych z profilaktyką, diagnostyką i leczeniem polskich pacjentów. Jak na tej scenie widzą siebie firmy farmaceutyczne dostarczające leki dla polskiego pacjenta? Jak układa się współpraca biznesu z administracją?
W debacie zorganizowanej przez redakcje „Gazety Bankowej” i tygodnika „Sieci” wzięli udział przedstawiciele administracji państwowej: minister zdrowia Łukasz Szumowski, zastępca dyrektora Departamentu Programów Wsparcia Innowacji i Rozwoju w Ministerstwie Inwestycji i Rozwoju Katarzyna Kaczkowska oraz zastępca dyrektora Departamentu Świadczeń Opieki Zdrowotnej Narodowego Funduszu Zdrowia Andrzej Śliwczyński. Punkt widzenia biznesu przedstawiali: prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego Krzysztof Kopeć, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego, a jednocześnie dyrektor ds. relacji zewnętrznych i ekonomiki zdrowia firmy Adamed Katarzyna Dubno, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego i dyrektor ds. relacji zewnętrznych Grupy Polpharma Barbara Misiewicz-Jagielak oraz dyrektor generalna Servier Polska Joanna Drewla.
Mamy bardzo dobrze rozwijający się przemysł farmaceutyczny w Polsce. Czy resort zdrowia zwraca uwagę na to, kto i jak produkuje leki na polski rynek?
Najważniejsza jest szerzej rozumiana kontrybucja danej firmy w gospodarkę kraju. Nie chodzi tylko o produkcję, nawet wręcz przeciwnie: dziś jest tak, że substancję czynną firmy sprowadzają właściwie od jednego producenta
– pierwszy zabrał głos minister zdrowia Łukasz Szumowski.
Z punktu widzenia stymulacji gospodarki narodowej najbardziej interesujące są działy R&D, na ile firma prowadzi badania w Polsce i na ile firma prowadzi innowacyjną działalność w Polsce. Z drugiej strony z punktu widzenia rządu i wszystkich obywateli ważne są aspekty ekonomiczne, czyli czy firma płaci podatki w Polsce, ile trafia do rodzimego budżetu, ile daje miejsc pracy, ile inwestuje w bezpieczeństwo pacjenta
— wyliczał minister.
Czy Ministerstwo Zdrowia bierze to pod uwagę przy decyzjach refundacyjnych?
Jako regulator z jednej strony kładziemy nacisk na maksymalnie efektywne wykorzystanie środków publicznych, czyli obniżkę cen, a z drugiej strony mamy nadrzędny cel – zapewnienie bezpieczeństwa polskim pacjentom. Chodzi o pewność dostawy leków. Zdarza się, że firmy grożą zaprzestaniem dostarczania leków, kiedy cena jest zbyt niska. Ministerstwo maksymalizuje korzyść dla pacjenta ze środków publicznych, czyli prowadzi negocjacje cenowe, jednocześnie jednak próbujemy – na ile się da – uwzględnić element wkładu do polskiej gospodarki. To nie jest proste: na otwartym rynku europejskim nie możemy promować firm ze względu na pochodzenie produkcji czy własność. Pracujemy nad tzw. RTR, czyli Refundacyjnym Trybem Rozwojowym. To będzie podstawa wszelkich decyzji
— tłumaczył minister Szumowski.
Czekamy bardzo na RTR. Dla każdego producenta – czy to krajowego, czy zagranicznego – mechanizm gwarantujący przejrzystość i stabilność dla inwestycji ma sens. Tylko rozmawiamy o tym RTR od dwóch lat i końca nie widać
— wyraziła obawy dyrektor generalna Servier Polska Joanna Drewla.
Spotkaliśmy się z wiceministrem przedsiębiorczości i technologii Marcinem Ociepą. Obiecał przygotować projekt RTR do połowy grudnia. To tak naprawdę ostatnia chwila. Boję się, że mechanizm nie powstanie, a jeśli przegapimy ten moment, nasz kraj ominą innowacje farmaceutyczne, nowe technologie, bo one nie mogą wiecznie na nas czekać. Nikt nie będzie u nas inwestował, tylko sprzedawał leki. Przykro mi, że nikt nas nigdy nie zapytał: co by się wam przydało, abyście mogli więcej inwestować w innowacje, żebyście więcej eksportowali? Administracja wymyśla to za nas
– stwierdziła dyrektor ds. relacji zewnętrznych Grupy Polpharma Barbara Misiewicz-Jagielak.
RTR jest jak Yeti. Rozmawiamy o nim, dostarczamy analiz, jak miałby wyglądać, ale nikt go jeszcze nie widział
– zażartował prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego Krzysztof Kopeć.
Sam pomysł RTR wyszedł z Ministerstwa Zdrowia trzy lata temu. Potem słuch po nim zaginął. Informacja o tym, że ma zostać wprowadzony, pojawiła się niedawno w przyjętej przez rząd „Polityce lekowej Państwa na lata 2018–2022”. Może się okazać, że RTR jest takim papierkiem lakmusowym, który pokaże, czy naprawdę chcemy mieć inwestycje w produkcję i innowacje w sektorze lekowym, czy nie
— dodał już zupełnie poważnie prezes PZPPF.
Obawiam się, że jeżeli RTR nie zostanie opracowany szybko, stanie się w ogóle niepotrzebny: krajowy przemysł farmaceutyczny zamiast się rozwijać, będzie się zwijał, jak mówią nam analizy
— podsumowała bez ogródek dyrektor ds. relacji zewnętrznych i ekonomiki zdrowia firmy Adamed Katarzyna Dubno.
Na wspieraniu współpracy z firmami farmaceutycznymi zyskamy wszyscy: i gospodarka, i biznes, i pacjenci. Czy to, że branża farmaceutyczna jest jednym z filarów Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, wiąże się z jakimiś konkretnymi działaniami, programami?
Każdy inwestor – czy polski, czy zagraniczny – szuka oferty najlepszej dla swojego biznesu, to normalne rynkowe zachowanie. Po stronie administracji leży stworzenie zachęty dla inwestorów, szczególnie tych, którzy chcą realizować największe inwestycje o dużej wartości dodanej – związane z badaniami czy pracami rozwojowymi
– tak rolę państwa widzi zastępca dyrektora Departamentu Programów Wsparcia Innowacji i Rozwoju w Ministerstwie Inwestycji i Rozwoju Katarzyna Kaczkowska.
Cele w SOR są jasno określone, chodzi m.in. o wzrost innowacyjności. I nasze instrumenty pomagają ten cel osiągnąć. Mamy na to ponad 8,5 mld euro z funduszy europejskich w Programie Inteligentny Rozwój. SOR wskazuje między innymi, które branże mają już dziś największy potencjał, a jednocześnie mogą stanowić lokomotywy wzrostu na przyszłość. Krajowa Inteligentna Specjalizacja pokazuje 17 takich obszarów, w tym „zdrowe społeczeństwo” – dotyczący szeroko rozumianej medycyny, m.in. wytwarzania nowych leków. Projekty z tych obszarów mogą liczyć na finansowanie z Programu Inteligentny Rozwój. „Zdrowe społeczeństwo” to jeden z najpopularniejszych tematów projektów – ponad 10 proc. projektów zarówno ilościowo, jak i pod względem wartości wsparcia mieści się właśnie w tej tematyce. Polska ma tu zatem naprawdę duży potencjał – dodała pani dyrektor.
Ten potencjał widoczny jest również w charakterze projektów: finansujemy zarówno mniejsze przedsięwzięcia, jak i duże inwestycje typu centra badawczo-rozwojowe lub duże projekty badawcze. Te przedsięwzięcia warte są często kilka, a nawet kilkadziesiąt milionów złotych. Nasze finansowanie nie przekracza zwykle 50 proc. wydatków, zatem resztę kosztów ponosi firma. Skoro przedsiębiorcy się na to decydują, wiemy, że chcą być dłużej obecni na polskim rynku, tutaj prowadzić badania, tworzyć nowe leki czy terapie. Taką aktywność widzimy również wśród firm z kapitałem polskim – ostatnio w jednym z programów akceleracyjnych partnerem wiodącym był Adamed
— opowiadała Katarzyna Kaczkowska z MIiR.
Adamed to firma z ogromnym potencjałem, której hasłem jest „Tu polska innowacja ma swój początek”. Czego potrzebujecie, aby się rozwijać? Jakiego wsparcia oczekujecie od administracji państwowej?
Adamed jest na polskim rynku od ponad 30 lat, mamy dwa zakłady produkcyjne w kraju, osiem przedstawicielstw, 65 rynków na całym świecie i chcemy rozwijać eksport, co jest ważne z punktu widzenia polskiej gospodarki. Dużo inwestujemy w innowacje, badania i rozwój – 1 mld 200 tys. zł od 2001 r. W przyszłym roku chcielibyśmy zainwestować 237 mln zł. Krajowe firmy farmaceutyczne przełamują monopole wielkich koncernów międzynarodowych, wprowadzając odpowiedniki leków i generując istotne oszczędności dla budżetu państwa. To zwiększa dostępność terapii dla polskich pacjentów
— wymienia Katarzyna Dubno z Adamedu.
Jesteśmy w tej chwili w bardzo trudnym momencie. Inwestycje w branży farmaceutycznej są długofalowe, wieloletnie, przy lekach innowacyjnych zajmują one nawet 15–20 lat. Musimy je z czegoś finansować i robimy to z naszej codziennej działalności, z przychodów z leków, które sprzedajemy. Potrzebujemy przewidywalności otoczenia biznesowego i zaufania do organów państwowych. Jesteśmy w trakcie renegocjacji decyzji refundacyjnych i nie wiemy, jak będzie wyglądała nasza sytuacja w nowym roku. A to oznacza, że nie wiemy, czy będziemy w stanie zrealizować nasze plany związane z inwestycjami. O RTR rozmawiamy już dwa lata. MPiT potwierdziło, że projekt jest gotowy od sierpnia. A wszyscy wiemy, że wciąż go nie ma. Jednocześnie Komisja Ekonomiczna koncentruje się jedynie na cenie. To krótkowzroczna polityka
— punktuje pani dyrektor.
W procesach refundacyjnych diabeł tkwi w szczegółach. Nie może być też tak, że skoro firma jest polska, to ceny może mieć wyższe
— ripostował minister Szumowski.
Nie wolno tak do tego podchodzić. Państwo uważają, że administracja czy członkowie komisji opiniujących leki na kolejnych etapach powinni inaczej traktować firmy polskie w stosunku do „niepolskich”?
— pytał retorycznie Andrzej Śliwczyński z Narodowego Funduszu Zdrowia.
Tymczasem nie wiemy, co to jest „firma polska”: czy to ta firma, która ma siedzibę w Polsce, a zakłady gdzie indziej, czy ta, która tutaj wytwarza, ma centra. A może przedstawicielstwo firmy zagranicznej, które jest w Polsce i płaci tu podatki, to też firma „polska”? Przepisy polskiego prawa, ale także unijnego, zobowiązują nas do jednakowego traktowania swoich adwersarzy po drugiej stronie stołu. Dopóki nie mamy definicji, co to znaczy „firma polska”, trudno, abyśmy prowadzili wobec takich firm działania. Z punktu widzenia płatnika zaś najważniejsza jest oczywiście cena, a dzięki oszczędnościom zabezpieczamy terapię innym pacjentom i możemy przeleczyć ich więcej. Niezbędna jest definicja, wskazanie w przepisach prawa, które firmy są dla polskiej gospodarki ważne, wtedy urzędnik będzie mógł tym prawem się posługiwać
– powiedział przedstawiciel NFZ.
Z punktu widzenia polityki krajowej przede wszystkim jednak liczy się to, czy firma płaci podatki w Polsce i inwestuje tutaj. A definicję „przyjaciela polskiej gospodarki” przygotowuje właśnie MPiT. Chcemy uzyskać listę 10–20 firm zweryfikowanych z punktu widzenia gospodarki i przekazać ją komisji ekonomicznej
— nie ustępował Łukasz Szumowski.
Co do negocjacji: gdzieś trzeba się spotkać, zwykle jest pole do znalezienia konsensu. Bardzo potrzebne są spotkania, rozmowy, negocjacje. Chcę tutaj zadeklarować chęć spotkania ze wszystkimi interesariuszami razem, a potem również z każdym z państwa osobno, bo poza pracą nad wspólnymi dla branży potrzebami jesteście przecież państwo konkurentami
— obiecał minister zdrowia.
Czy narodowe firmy farmaceutyczne są potrzebne polskim pacjentom? A jako krajowi producenci – polskiej gospodarce?
Dla pacjenta najważniejsze jest to, by otrzymać skuteczny i bezpieczny lek w aptece – potrzebuje bezpieczeństwa lekowego. To jest nasza podstawowa rola, aby takie leki produkować w Polsce i aby ich cena była przystępna
— uważa Barbara Misiewicz-Jagielak z Grupy Polpharma.
Polpharma jest największym producentem leków w Polsce. Co siódme opakowanie leku refundowanego pochodzi z naszych fabryk. Mamy własną fabrykę substancji czynnej w Starogardzie. Wiele lat była to produkcja nierentowna, ale przetrwaliśmy i dziś zapewniamy dostawy nie tylko na polski rynek, lecz i za granicę. Produkujemy leki, które nie mają żadnych odpowiedników. Dlatego, że są tak tanie. Ale my je produkujemy i nadal będziemy, bo tak narodowy producent powinien traktować swoich pacjentów. Pacjenci nie zastanawiają się nad tym, że leku mogłoby zabraknąć. W przeszłości, podczas różnych kryzysów wiele państw to odczuło, dlatego potrzeba produkcji jak największej ilości leków tu, na miejscu. Dlatego jesteśmy tak potrzebni polskim pacjentom – przyczyniamy się do zapewnienia bezpieczeństwa lekowego i działamy w sposób odpowiedzialny
— wyjaśniła pani dyrektor.
Jesteśmy też bardzo potrzebni polskiej gospodarce. Jak zauważył premier Morawiecki: Polska, aby wspiąć się szczebel wyżej, musi postawić na gałęzie innowacyjne, oparte na wiedzy, nowoczesne. Takim jest przemysł farmaceutyczny. Wszystkie kraje wspierają swoich czempionów gospodarczych. Dzięki nim zwiększa się potencjał eksportowy. Duża firma ma siłę, strukturę i środki, aby przebić się za granicą. Za nią podążają te mniejsze. Wokół czempionów narodowych budowane są ekosystemy. Łańcuchy dostaw są coraz dłuższe. Dzięki inwestycjom w innowacje budują przewagę konkurencyjną kraju. Polska potrzebuje takich czempionów. Polpharma jest jednym z nich (szósta w rankingu Polityki Insight), ale powinno takich czempionów być dużo więcej, bo jest ku temu szansa. Jednak sami tego nie zrobimy. Jesteśmy przepychani od jednego resortu do drugiego, choć cały czas słyszymy, jak bardzo jesteśmy potrzebni polskim pacjentom i gospodarce. Potrzebna jest wspólna strategia – rządowa, a nie każdego z ministerstw osobno. My musimy brać udział w jej opracowywaniu, bo nikt nie wie lepiej od nas, co nam przeszkadza w rozwoju
— dodała.
Dlaczego międzynarodowy koncern zainwestował właśnie w Polsce? Jak ocenia pani porozumienie branży z administracją? Wydaje się – jak wynika z poprzednich wypowiedzi – że cele są wspólne.
Czujemy się polską firmą, ostatnio dołączyliśmy do Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego. Robimy wszystko to, o czym wspominał minister: zatrudniamy tutaj ludzi, płacimy tutaj podatki, mamy tutaj mury, jesteśmy więc tak naprawdę pracodawcą polskim
— wyliczyła Joanna Drewla z Servier Polska.
Nasza produkcja opiera się na bazie substancji czynnej sprowadzanej z Unii Europejskiej, a nie z Chin. To gwarantuje, że milion naszych polskich klientów jest leczonych lekiem najwyższej jakości. Naszym corebiznesem jest działalność badawczo-rozwojowa. A dzisiejsza sytuacja nie odbiega od tej, w jakiej są pozostałe negocjujące firmy. Nasze ceny na polskim rynku są znacznie niższe od tych na europejskim. Propozycje składane dzisiaj są dla nas nie do zaakceptowania, stawiają nas pod murem. Nie są racjonalne. Jednocześnie w centrali firmy walczymy o kolejne inwestycje w Polsce. Jeśli z nowym rokiem utracimy miliony złotych dochodu, do tych inwestycji na pewno nie dojdzie. Taka sytuacja zawieszenia jest niedopuszczalna, a powtarza się przy każdych kolejnych negocjacjach. W negocjacjach refundacyjnych bardzo brakuje merytorycznej wymiany zdań. Jest tylko rozmowa o cenie. Padają propozycje z obu stron. Ale tak naprawdę po prostu musimy się zgodzić na propozycję ze strony administracji
– dodała pani dyrektor generalna.
Kto jest partnerem: producent leku czy pacjent? A może nie należy tego stawiać w kontrze?
Cieszę się, że powstają regulacje prawne, które pozwolą powiedzieć, iż pewni producenci ze względu na swój wkład w gospodarkę kraju powinni być traktowani priorytetowo. Ale trzeba pamiętać o tym, że Narodowy Fundusz Zdrowia jest przedstawicielem pacjentów. Dbamy o to, aby za pulę posiadanych pieniędzy dla polskich obywateli kupić jak najwięcej zdrowia. Podchodzimy do tego ekonomicznie, starając się zyskać jak najwięcej dla Polaków
— wskazał konkretnie Andrzej Śliwczyński z Narodowego Funduszu Zdrowia.
Musimy zabezpieczyć pacjenta jak najlepiej. Ale widzimy też, że dzięki firmom innowacyjnym w Polsce bardzo dużo udało się zrobić. Współpracujemy z sobą: administracja i biznes. Spory zawsze będą się zdarzać, ale decyzje w końcu zawsze się wykluwają. W 2005 r. mieliśmy 13 programów lekowych, z których część teraz jest już w standardowym leczeniu. Dziś tych programów jest niemal 70. To dowód na to, że proces jest wykonalny
— dodał przedstawiciel NFZ.
Kiedy państwa słucham, to nie mogę przestać się dziwić, dlaczego – skoro jest tak dobrze – jest tak źle…
– wtrącił prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego Krzysztof Kopeć.
Premier zaledwie tydzień temu mówił, że dążymy – wzorem Niemiec czy Francji – do tego, aby Polacy leczyli się lekami produkowanymi tu, na miejscu. To wymaga od nas ciągłych inwestycji. Trudno mi to sobie wyobrazić, kiedy musimy bez przerwy oszczędzać, bo leki mamy sprzedawać najtaniej. Fachowców najlepiej więc zatrudniać bez wypłaty? Tak się nie da. Gospodarkę napędza pieniądz. Kupując leki, inwestujemy i tylko od nas zależy, czy w Polsce, kupując krajowe leki, czy w Azji, kupując leki azjatyckie. Nie zawsze chodzi o to, aby kupić tanio. Warto przede wszystkim kupić mądrze
– przekonywał prezes PZPP.
Nie możemy się bez przerwy porównywać do innych krajów. Każdy z nich ma inny system ochrony zdrowia, inne bariery, inne problemy
– polemizował Andrzej Śliwczyński z Narodowego Funduszu Zdrowia.
Limity wyliczane są na podstawie analiz, nie są wzięte znikąd. Ale jednocześnie pragnę podkreślić, że z każdym producentem chcemy rozmawiać: o kosztach, o organizacji. Mamy przecież wspólny cel: aby polski pacjent miał jak najlepiej
– powiedział na podsumowanie dyskusji.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/422880-bez-innowacji-nie-ma-branzy-farmaceutycznej