Ktoś tam się buntuje, że prezydent A. Duda nie przywitał oficjalnie Donalda Tuska. A niby dlaczego miał przywitać? Wszak Tusk nie był z oficjalną wizytą jako król Unii i zdaje się, że tu go nikt nie zapraszał jakoś szczególnie. Na marsz też się nie wybierał. I dodatkowo przecież dla tego brukselskiego urzędnika „polskość to nienormalność”. Mało tego, ostatnio nawet powiedział, że nasze demokratyczne wybory (prezydenckie i parlamentarne) to jakaś bolszewia. Nikt mnie jeszcze nie nazwał bolszewikiem. Piłkarz z Wybrzeża był pierwszy. Zapamiętam. A jeszcze prezydent nie wymienił Hanny Gronkiewicz – Waltz. Po pierwsze to ona tego marszu nie chciała i robiła wszystko, aby się nie odbył, a po drugie to wymienił ją Trzaskowski. I to w pierwszej turze. Ponad 200 tysięcy uczestników marszu przejechało jak dywizja czołgów po mrzonkach Schetyny i rozmaitych kodowców. Po prostu policzyliśmy się. I pozamiatane.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/420697-policzylismy-sie