Pojawił się nowy przeciwnik w walce z tym wirusem, czyli ruchy antyszczepionkowe
– mówi Konstanty Radziwiłł w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Panie ministrze, w Polsce pojawiły się ogniska odry. Z czego bierze się fakt, że ta groźna choroba znów jest w Polsce? Czy to wina ruchów antyszczepionkowych?
Konstanty Radziwiłł, lekarz, doktor nauk medycznych, były minister zdrowia: Ruchy antyszczepionkowe to nie tylko polska domena, występują niestety na całym świecie. Kilka lat temu Światowa Organizacja Zdrowia dostrzegła możliwość wyeliminowania odry na takiej samej zasadzie jak odbyło się to w przypadku eradykacji ospy prawdziwej, której na świecie nie ma już w ogóle. Na tę chorobę już nie szczepimy. Wirus ospy prawdziwej żyje tylko w człowieku chorym, jeżeli przez kilka lat nie ma ani jednego przypadku zachorowania to znaczy, że wirus został wyeliminowany. Udało się to z ospą prawdziwą i dzięki ogromnemu wysiłkowi społeczności światowej byliśmy bardzo blisko tego, by dokonać tego samego z odra. ŚOZ podawała już konkretne terminy, kiedy prawdopodobnie będzie można mówić o wyeliminowania tego wirusa ze świata. Podjęty został ogromny wysiłek, by dotrzeć ze szczepieniami do najdalszych, często zaniedbanych miejsc świata. Paradoks polega na tym, że zachorowań w tych miejscach nie ma w ogóle, a odra zaczęła się odradzać w krajach szeroko rozumianego Zachodu. Przede wszystkim w Europie i w Stanach Zjednoczonych. Dlatego, że pojawił się nowy przeciwnik w walce z tym wirusem, czyli ruchy antyszczepionkowe. Zatoczyło to tak duże koło, że w krajach, w których wydawałoby się, że wszyscy powinni być zaszczepieni, zachorowań powinno nie być, dochodzi do odnowienia się tej choroby.
A wracając do Polski?
Polska, tak jak większość świata, otwarta jest na ruch ludzi z najróżniejszych miejsc. Musimy się liczyć z tym, że pojawiać się będą też osoby zarażone. I teraz doświadczamy takiego zjawiska. Gdyby było tak, że wszyscy Polacy są uodpornieni, to osoba zarażona zachorowałaby i na tym cały problem skończyłby się.
Ale pozostaje też problem dzieci, których rodzice nie poddali się opowieściom antyszczepionkowców, ale ich dzieci jeszcze nie mogą być zaszczepione.
Ma Pan rację, ale pamiętajmy o tzw. wielkich liczbach. Jeżeli tych osób, które są nieodporne jest bardzo mało, to ten wirus nie może się rozprzestrzenić. Niestety w Polsce mamy już taką sytuację, że niewielki ale coraz bardziej znaczący odsetek dzieci jest niezaszczepionych. Jeżeli ten ruch antyszczepionkowy będzie się rozwijał, to będziemy mieli do czynienia z coraz lepszą pożywką do tego, by wirus znajdował kanały rozprzestrzeniania się. Jeżeli osoba chora nie spotyka w swoim otoczeniu osób niezaszczepionych, nieuodpornionych choroba się kończy. W Polsce nie ma mowy o epidemii. Gorsza sytuacja jest na Ukrainie, prawdopodobnie w związku ze złym stanem ogólnym służby zdrowia, czy we Włoszech i w Niemczech. Możemy spodziewać się ataku tego wirusa z każdej strony. Rozwiązaniem nie jest zamykanie granic. Jedyną obroną jest szczepienie wszystkich, którzy powinni zostać zaszczepieni, szczególnie dzieci. To powinien być elementarny sposób ochrony naszego społeczeństwa.
Mamy sto procent pewności, że szczepionka uchroni nas przed odrą?
Zaszczepienie nie jest gwarancją odporności. Dlatego wśród zaszczepionych zawsze będzie pewna liczba osób, którzy, w związku z jakiegoś rodzaju nieprawidłowością układu odpornościowego, nie wytworzą odporności. Efektem tego jest to, że te osoby, nie wiedząc nawet tego, funkcjonują w społeczeństwie, będąc nieodpornymi na tego wirusa. Odpowiedzialność rodzica, który nie szczepi swojego dziecka nie ogranicza się tylko na tym dziecku, a dotyczy też tych, którzy z jakiegoś powodu nie mają odporności. Chodzi tu o tych, którzy zostali zaszczepieni, a nie wytworzyli odporności, a także o tych, którzy nie mogą być zaszczepieni oraz o osoby z bardzo ciężkimi chorobami. Każdy kto podejmie decyzję, że nie zaszczepi swojego dziecka naraża nie tylko je, ale też osoby z otoczenia, swojego i dziecka. I nie chodzi tu tylko o rodzinę i znajomych. Narażamy też ludzi w kinie, supermarkecie czy pociągu. Jeżeli taka osoba w okresie wylęgania odwiedzi szpital, to może dojść do katastrofy.
Kiedyś nieszczepienie dziecka uważane było za objaw lenistwa rodziców, braku odpowiedniej opieki nad dzieckiem. Dzisiaj ludzie zarabiają na walce ze szczepionkami i uważają tę swoją walkę z nimi za powód do dumy. Dlaczego ludzie tak masowo wierzą antyszczepionkowcom?
To pytanie, nad którym głowią się organizatorzy ochrony zdrowia na całym świecie. W Polsce też zastanawiamy się jak postępować. Niestety prostej odpowiedzi nie ma. Możemy mieć do czynienia z kryzysem zaufania do autorytetów. Ludzie nie chcą innym wierzyć, dopóki sami czegoś nie sprawdzą. I w takich sytuacjach stają się łatwym celem dla różnych manipulatorów. Żadne kraj nie poradził sobie ze zjawiskiem ruchów antyszczepionkowych. Paradoksem jest to, że ruchy te rozwijają się głównie w krajach wysokorozwiniętych i dotykają ludzie wyedukowanych. Ludzie mający podstawy wiedzy medycznej, którzy powinni ufać ekspertom, stają na czele tych, którzy wątpią.
Jak z tym walczyć?
Na całym świecie jest szerokie spektrum najróżniejszych działań. Z jednej strony są próby wymuszania obowiązku szczepień, które istnieje. W Polsce dysponujemy arsenałem środków, od kar po nawet bardziej drastyczne środki. Pojawia się coraz więcej głosów, że należałoby ten obowiązek wymusić. Ludzie zaczynają dostrzegać, że nie jest to problem tylko tych, którzy zdecydowali się nie zaszczepić swojego dziecka, że to problem społeczny, a choroba może dotknąć naszych najbliższych. Wydaje się, że wskazówka tej szali przechyla się w dobra dla społeczeństwa stronę. Na Zachodzie pojawił się pewien pomysł, który ma zmusić rodziców do szczepień. Np. nie przyjmuje się dzieci bez szczepienia do szkoły czy przedszkola. Ważny jest dialog i przekonywanie przez ekspertów, którzy potrafią wytłumaczyć dlaczego warto się szczepić i prostowali mity, jak np. ten o związku między szczepieniami a autyzmem. Już dawno udowodniono, że to bzdura. Twórca tej teorii okazał się kłamcą, który manipulował, posługiwał się fałszywymi danymi, a na koniec stracił prawo do wykonywania zawodu. Ludzie niestety są w stanie uwierzyć w każda bzdurę, która jest odpowiednio ładnie opakowana.
Co Pan sądzi o obywatelskiej ustawie nt. szczepień?
Uważam ją za kompletną pomyłkę. Zastanawiam się oczywiście dlaczego to powstało, komu to potrzebne, ale myślę, że pogarda wobec tych ludzi to nie jest dobre podejście. A taką pogardę uruchomili posłowie Platformy, w tym były minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. Elementarny szacunek do drugiego człowiek wymaga, by niezależnie od jego wyczynów, nie traktować innych w ten sposób. Jeżeli będzie odsądzali antyszczepionkowców od czci i wiary, to oni tylko na tym zyskają. Będą prowadzić narrację o tym, że ataki na nich motywowane są jakimiś niejasnymi działaniami, że chodzi tu o pieniądze, o koncerny farmaceutyczne. Należy im tłumaczyć, pokazywać, edukować, dawać dobry przykład samemu.
Rozmawiał Tomasz Karpowicz.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/420064-radziwill-jedyna-obrona-przed-odra-jest-szczepienie