Kto będąc młodym, nie przeżywał zawirowań z własną osobowością: prześladowanie klasowe, szkolne, podwórkowe, ze względu na piegi, gruby brzuch, okulary, kolor włosów? Przed erą internetu zdecydowana większość nastolatków, po przeżyciu chwilowej traumy, dojrzewała wchodząc lepiej bądź gorzej w dorosłość. Młody człowiek szuka dla siebie wsparcia osób, które go dowartościują, obronią. Jeżeli spotka na tej drodze rozwiązanie patologiczne, niewłaściwie kształtuje swoją osobowość.
Od jakiegoś czasu część młodych osób w wielkomiejskich ośrodkach, polepszenie swojego losu upatruje w ruchach, które w szeroko pojętym mainstreamie promowane są jako uciskane. Oprócz tego, przynależność do owych grup zapewnia iluzoryczne poczucie wsparcia dawane przez ludzi, którzy w tym świecie coś znaczą. Utożsamienie z tymi opcjami zapewnia ponadto poczucie walki o tolerancję i życie w przekonaniu, iż stanęło się po właściwej stronie mocy.
2 października, po rozmowie z kilkoma moimi uczniami, napisałem takie zdania: „A teraz coś smutnego. Wiem, że są tacy, którzy krzyczą, iż niewierzącym (np. niechodzącym na katechezę) jest trudno w Polsce. A ja wam powiem, że przychodzą do mnie młodzi i mówią, że w szkołach średnich panuje inny „terror”. Powiedz prawdę o homoseksualizmie a zostaniesz zakrzyczany.”
To, jak w przeszłości osoby homoseksualne były przez społeczeństwo katolickie zwyczajnie akceptowane - jeśli nie miały na celu obnoszenia się ze swoją sferą seksualną - zamieniło się w pogardę koncepcji chrześcijańskiej nauczającej o ludzkiej intymności. Sądzę, że wiele osób dorosłych nie dostrzega zagrożenia. Tymczasem młody człowiek, czujący się zmarginalizowanym osobnikiem, jest w stanie upatrywać w ruchach typu LGBT swoistego przyjaciela z receptą na odrzucenie wśród rówieśników. Młodzieńcze błądzenie w sferze własnej seksualności i zaburzenia nastoletniej osobowości są dzisiaj w wątłej kondycji. Słabość młodzieży to nieumiejętność w przyjmowaniu klasowych przezwisk i dziecinnych konkurencjach. To, co kiedyś hartowało, dziś wydaje się niemożliwą drogą. Łatwiejszą zdaje się ucieczka w świat, gdzie walczy się o równość, braterstwo i zrozumienie. Taką walkę jest w stanie „zapewnić” wspominany tutaj wątek mniejszości seksualnej. Oczywiście wiąże się to ze znalezieniem kozła ofiarnego, którym jest – przecież słyszy się o tym od lat –Kościół ze swoją przestarzałą i faryzejską nauką.
„Utożsamianie się z ruchem LGBT stało się modne w niektórych środowiskach młodych poznaniaków. Dla takich każda merytoryczna dyskusja nt. homoseksualizmu to objaw nietolerancji, a to co katolickie jest zaściankowe i należy tym gardzić” – napisałem w przededniu „Tęczowego piątku”. Dzień później zobaczyłem w mojej szkole kilkadziesiąt osób ubranych w kolory „tęczy”. Pod moim twitterowym zdjęciem, na którym pokazałem się w szkole w czarnej sutannie, jedna z dziewczyn liceum opublikowała fotografię ucznia oplecionym materiałem o 6 kolorach.
Od dawna próbuję poruszyć refleksję wśród dyrekcji i nauczycieli na temat tego, kto rzeczywiście jest dzisiaj piętnowany? Czy osoby, które mimo zakazu dyrekcji, potrafią manifestować w szkole działania LGBT, czy może młodzi o myśleniu konserwatywnym? Może jednak ci drudzy, którzy przestają czuć medialne wsparcie, mniejszą promocję w internecie są wyśmiewani za wiarę, modlitwę, życie sakramentami? To właśnie oni muszą tłumaczyć się, dlaczego lubią Kościół, nie zgadzają się z filmem „Kler”, jaka jest różnica pomiędzy posiadaniem orientacji homoseksualnej a jej promowaniem i uporczywie przekonywać, że temat pedofilii nie powinien być łatką przypiętą do duchownych.
Pora otworzyć oczy, drodzy dorośli. W wielkich polskich miastach następuje właśnie początek potężnej fali.
Ks. Daniel Wachowiak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/418525-pora-otworzyc-oczydrodzy-dorosli-to-poczatek-poteznej-fali