No to kochani koniec. Już na 100% nie mam co liczyć, że kiedykolwiek odzyskam jakieś pieniądze przyznane mi przez Komisję Weryfikacyjną
– napisała w mediach społecznościowych Magda Brzeska.
Córka Jolanty Brzeskiej, która zginęła przez swój sprzeciw wobec złodziejskiej reprywatyzacji w Warszawie, miała otrzymać odszkodowanie. Jej zdaniem, po wyborach i zwycięstwie „tych samych” , nie ma już szans na to by dostać przyznane jej pieniądze.
No to kochani koniec. Już na 100% nie mam co liczyć, że kiedykolwiek odzyskam jakieś pieniądze przyznane mi przez Komisję Weryfikacyjną. Nie mam co liczyć, że ktoś zwróci mi to, co zabierał mi nienależnie komornik. Bo przecież dalej rządzą ci sami. W tej chwili mam przedsądowe wezwanie do zapłaty za czynsz. Myślałam, że się uda. Tak - liczyłam po cichu, miałam nadzieję. Wiem. Nadzieją matką głupich. I jak masz liczyć - licz na siebie. Zawiodłam. Nie daję już rady. I takie życie nie ma sensu
– napisała córka Jolanty Brzeskiej.
Magda Brzeska jest w trudnej sytuacji finansowej, a w dodatku wychowuje niepełnosprawnego syna. Na jednym z portali internetowych zorganizowała zbiórkę pieniędzy, które pomogą jej normalnie żyć i spłacić zbliżające się zobowiązania.
Swoja historią Brzeska podzieliła się na portalu przeznaczonym na organizowanie zbiórek:
Trudno jest przyznać się przed Tobą i innymi, że się zawiodło. Jako matka, jako jedyny właściwie opiekun własnego dziecka.
Dlaczego?
Od 2005 roku wychowuje mojego syna sama. Nie jest łatwo, ale na początku pomagali mi rodzice. Niby drobne rzeczy, ale nawet zabranie dziecka na wakacje, czy weekend, bym odpoczęła to było dużo. Tata zmarł w 2007, mama - znaleziona spalona w Lesie Kabackim w 2011. I wtedy wszedł komornik… I trzeba było spłacić jakiś dług. 30.000 zł. Dziś okazuje się, że osoba podająca się za właściciela odebrała kamienicę bezprawnie. Ja pieniądze spłaciłam. I kosztowało mnie to dużo.
Syn ma problemy ze zdrowiem - ma orzeczenie o niepełnosprawności. Chodził do szkoły terapeutycznej. Orzeczenie o autyzmie, ale do tego doszła depresja, więc były dni, gdy w ogóle nie wychodził z domu. Podjęcie pracy stało się niemożliwe. Wtedy cieszyłam się, że mam przyznany zasiłek na niego - teraz wynosi 1477 zł miesięcznie. Na nas oboje.
Długi rosną. Syn wymaga terapii. Wakacje to turnusy rehabilitacyjne - koszt jednego to ok. 7.000 zł. I wtedy decyzja jest prosta. Płacimy za turnus, a reszta czeka.
Reszta… No właśnie. Prąd już nam kiedyś wyłączyli, bo tak czekałam. Nie było już innej kupki, z której mogłam przełożyć. Najzwyczajniej w świecie.
Przyjemności w życiu? Tak, marzę o tym. O czymś dla siebie. Tylko dla siebie. Ale obecnie w moim życiu nie ma miejsca na to. Ani środków.
A długi rosną i niestety krzyczą.
Po pierwsze - dług za czynsz z sądowym wezwaniem do zapłaty - kwota 5.546,18 zł
Po drugie - pomalowanie pokoju Miśka i wymiana podłogi. Nasze mieszkanie było malowane w 2002 roku i od tego czasu nie mam pieniędzy choćby na odnowienie. Jedyny pokój, który chce zrobić to syna pokój. Nic więcej. Sprzedałam jego stare łóżko - dostałam 500 zł. To wystarczy na farby, może część paneli na podłogę. Za malowanie i położenie paneli muszę zapłacić. 1250 zł.
To wszystko mnie przerasta już. Psychicznie. Dlatego, że czuję, że zawiodłam. Że nie daję już rady. Że nie czuję dobrze prosząc o pomoc. Że chciałabym być niezależna.
mly
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/417806-corka-jolanty-brzeskiej-rzadza-ci-sami-nie-daje-rady