Dawno temu uznano mnie za niepotrzebnego prawnika, więc zostałem taksówkarzem udzielającym między kursami porad prawnych w punkcie pomocy zwolnionym z pracy. To trudne do pojęcia, ale tak było – zwalniano z pracy za poglądy, i trzeba było pomagać. Nosiłem też pokrzywdzonym przez protoplastów prezydenta Kwaśniewskiego dary, kapustę oraz kiełbasę w czarnym flaku, której często nie chcieli przyjmować represjonowani. W poczuciu swej godności. Kiełbasa we flaku różowym była taka sama, ale po różową stały kolejki. Najgorsze, że punkt był kościelny i działali tam księża, jak się wydaje bezpłatnie, jak my, po godzinach i w niemałym trudzie. Nie narzekali, uczyli tolerancji – kto na mszę, a kto na kompocik. Nieczęsto im dziękowano, bo to ksiądz musi. Potem Papież w Gdańsku przypomniał, byśmy jeden drugiemu brzemiona nosili. Tośmy nosili, zdawało się, że wszyscy. Po czasie wielu to noszenie przeszło, a i kiełbasę można było już kupić, co pomnożyło szeregi przeciwników nie kiełbasy, ale księży i Kościoła, co przyjmowaliśmy z tolerancją, ale i zdziwieniem. Z czasem im się zapomniało, że na każdym wzgórku starzy Polacy ustawiali kościół, tak że można było całą Polskę przejechać - od świątyni do świątyni. Polskę zresztą „bez stosów” jak pisał niegdyś profesor Tazbir. Tolerancyjną. Bardziej niż ojczyzna komisarza z Holandii i jego kolegi, który – pijus pije z miłości do ludzi, więc często, co jest grzechem, ale on już o tym nie wie.
I tak dziwnie, tak niepostrzeżenie ludzie, których pamiętam z kolejek po kiełbasę, ględzą o klechach z kleru, nawet o wędlinie nie pamiętając, a i o paciorku, co babcia uczyła także.
I o księdzu Skorupce, którego nie wiadomo co na bitwę z komuną pociągnęło. Dama, którą świetnie pamiętam ze spotkania z Papieżem, teraz w walce z pruderią opowiada o wartości macicy, choć nikt nie pyta, bo niby o co pytać?
Jedna taka Prezydent Warszawy, co z kolan nie wstawała, teraz wspiera dekorowanie ultrakatolickiego króla, którego niejacy kodowcy w durnocie swej owijają szmatą.
To może by się zrzucić i czerwoną wstążeczką na cześć Pana Boga na krzyżu króla zawiesić? Nie pozwolą? No może, no może, a w zasadzie na pewno Pani Prezydent strażników swych przyśle, co im znicze gasić kazała, to i wstążeczkę każe wyrzucić.
Chyba, że się nie pozwoli, co znaczy, że nie pozwolimy, bo samo nic się nie dzieje, chyba że u feministek.
Wcale to nie jest tak, że jestem szczególnie religijny, ot tak - tradycyjnie. Rodzice chodzili do kościoła, dziadkowie, pradziadkowie, babcia nauczyła pacierza, nie dziwiło, że przed bitwą Jagiełło trzech mszy wysłuchiwał. Na spotkaniach z Papieżem też bywałem. Także i tym w Łowiczu, gdzie uroczo napisano, że „blok 54 zawsze z Papieżem,” co musiało zawstydzić bloki sąsiednie. I nikt wtedy o moherach nie mówił i o Ciemnogrodzie. Więc jako tradycyjnie wierzący magister tradycyjnie myślę sobie, że jednak dokonuje się jakieś zwykłe świństwo, na które moja Babcia by nie pozwoliła, więc i ja w Jej zastępstwie pozwolić nie mogę. To z moich podatków także robi się filmy przeciwko Policji, teraz Kościołowi, a o lubieżnych rabinach i o komunistach ciągle filmu nie ma. I dotąd – choć wśród komunistów niemało było bandytów, to z lewicowcami się rozmawia, choć błądzą, rękę podaje, bo tak to w Polsce bywało. Jeśli jednak kilku, kilkunastu, czy kilkuset nawet księży zawiodło, to do potępienia Kościoła całego jeszcze daleko, a przecież niektórym tak blisko.
Żeby film o Biedroniu zrobić, bo ktoś tam w Słupsku małoletnich molestował, żeby… Ale nie i dobrze, zboczeńca do aresztu, a Biedroń – jeśli wygra dzięki swym upodobaniom - to trudno. Niech wygra. Tylko czekać na kariery tych co „po bożemu” i tym się chwalą i to eksponują w walce z innymi upodobaniami, i z tego są dumni. To już niedługo, bo na każdą akcję przyjść musi reakcja.
Ale przeciw durnocie i hejtowi trzeba wystąpić, bo czuje się jej swąd wokół, czuje się nienawiść.
A jak przyjdzie trwoga? A jak zabraknie firmy, która naucza, by ociemniałym podać rękę, a kult Matki stawia najwyżej, wyżej niż wszystkie feministki są w stanie dostrzec?
To może 11 listopada trzeba się policzyć na marszu nie tylko jako milion faszystów dla głupków, co faszysty nie widzieli, ale tyleż samo w obronie wrednie oskarżanego Kościoła - Matki Naszej, przynajmniej naszej, więc nic im do tego.
I tak bym chciał, by jakiś mądry ksiądz nad grobem redaktor Grzybowskiej powiedział słowo o dobrym Panu Bogu. Co bardzo potrzebne jest.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/413432-w-sprawie-kleru