„Człowiek jest zwierzęciem towarzyskim, musi od czasu do czasu myśl wyrazić” mówi jeden z bohaterów „Moralności pani Dulskiej” Gabrieli Zapolskiej. Ale czy aby na pewno każdy? Taka wątpliwość mnie dopadła, kiedy kolejny raz Krystyna Janda postanowiła podzielić się myślami z czytelnikami gazety, która jest na tyle godna, by je przyjąć.
Pani Janda choruje na Polskę i od 45 lat ma trudności ze znalezieniem gosposi.
Ale nie choruje tak, jak Panna Młoda z „Wesela” Wyspiańskiego, która Polskę ma w sercu. O nie, ona ma poczucie, że „stało się coś strasznego”, bo „po drugiej stronie są ludzie, którzy „chcą się zemścić, ludzie zmanipulowani przez obecna władzę i propagandę.
No dobrze, każdy z nas ma swoje lęki poranne i każdemu coś się tam roi głowie, ale pogada z kolegami przy piwie i od razu lepiej. Nie leci z tym od razu do gazety. Ale pani Janda ma jeszcze szalenie interesujące obserwacje socjologiczne dotyczące naszej transformacji. Po pierwsze ludziom się nie chce – kobiety nie chcą na przykład pracować u pani Jandy jako gosposie i gdyby nie Ukrainki, to domu naszej gwiazdy spod brudu i śmieci nie byłoby widać.
A przecież po 1989 roku „możliwości mieli wszyscy, nawet ludzie pochodzący z małych PGR-owskich gospodarstw”. Dalej twierdzi - „jeśli ktoś chciał, to sobie poradził”, powołując się na swój przykład, jak to ciężką praca doszła do wszystkiego. Skromnie nie wspomniała o państwowych dotacjach do jej teatrów, które tylko w latach 2013-2015 sięgnęły kwoty zbliżonej do 5 mln złotych.
A poza tym w Polsce nie ma „pozytywnego snobizmu na pracę, wiedzę, lepsze życie, przesuwanie się w hierarchii społecznej”. W takiej Francji to jest zupełnie inaczej, tamtejsza fryzjerka zapytała panią Jandę, czy widziała ostatni film i wyznała, że chodzi na premiery teatralne, filmowe i czyta gazety, żeby mieć o czym rozmawiać z klientkami.
U nas pewnie fryzjerka rozmawia z klientkami o promocjach w dyskontach, kłopotach ze spłatą kredytu albo opowiada o mężu, który coraz częściej zostaje dłużej w pracy i to jest podejrzane, bo pieniędzy w budżecie nie widać. Nie pójdzie zatem do teatru pani Jandy za 150 zł od osoby (najlepsze miejsca) ani do kina za 40 zł, książkę może i kupi, ale dziecku, bo też drogo. A jak dostanie 500+, to przepije albo zabierze bachory nad morze, żeby psuć widoki i powietrze zasiedziałej tam sezonowo elicie.
Zaczęłam od Zapolskiej, mistrzyni w demaskowaniu polskiego kołtuństwa, to i na niej skończę. I cytat z jej sztuki zadedykuję pani Jandzie: „Tobie się zdaje, że jesteś wyzwolona, bo masz trochę politury na wierzchu…”
Komuś się zdaje, że jest elitą i nie widzi, że politura z każdym dniem coraz bardziej się ściera, pokazując pod spodem spróchniałe drewno.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/411241-komus-sie-zdaje-ze-jest-elita