Wiele moich koleżanek nie lubi latać z Rosjanami, bo ci dużo piją. Ja miałam z nimi tylko zabawne sytuacje
— mówi portalowi wPolityce.pl Teresa Grzywocz, autorka „Opowieści pokładowych”.
wPolityce.pl: Wakacje to trudny czas dla stewardess?
Teresa Grzywocz: Trudny pod tym względem, że jest więcej pracy. Mamy więcej lotów i więcej pasażerów na pokładzie. Zmienia się też profil podróżujących, jest więcej rodzin z dziećmi.
Podróżni z jakich krajów sprawiają najwięcej trudności i problemów podczas lotów? Czy podziały narodowościowe sprawdzają się w „powietrzu”?
Hmmm, bardzo uogólniając myślę, że tak. Dla mnie najtrudniejsi byli Hindusi, szczególnie ci z brytyjskim paszportem. Mieli dużo roszczeń i potrafili wyciągnąć dokument podróży mówiąc: „ale ja mam brytyjski paszport”. Uważali, że należy im się przez to bezpłatne podwyższenie klasy, czy nawet korzystanie z łazienki bez kolejki. To są jednak wyłącznie moje doświadczenia, możliwe, że miałam pecha.
Wiele moich koleżanek nie lubi latać z Rosjanami, bo ci dużo piją. Ja miałam z nimi tylko zabawne sytuacje. Inni znowu nie przepadają za Chińczykami. Za tymi ostatnimi ja również nie przepadam, barierą jest tu język, poza tym robią oni sporo bałaganu.
Osobiście zawsze lubiłam latać z Niemcami – bardzo uporządkowany naród i z Francuzami, z którymi mogłam ćwiczyć swój francuski.
Latała pani dużo na Bliskim Wschodzie. Jak tam wygląda praca? Używa pani w swojej książce określenia „Arabowo”. Co pani rozumie pod tym pojęciem?
Arabowo to potoczne określenie Półwyspu Arabskiego, używane jest ono bardzo często wśród ekspatów, którzy tam pracowali. Nie ma jakiegoś negatywnego znaczenia.
Praca dla linii lotniczych na Bliskim Wschodzie daje możliwość podróży, poznania różnych kultur i zarobienia sporych pieniędzy. Większość osób jednak nie zdaje sobie sprawy, jak ciężko trzeba na te przywileje pracować. Pracodawca zmusi nas do latania maksymalnego dopuszczalnego limitu godzin w miesiącu; wykonywania długich rejsów z minimum odpoczynku; robienia wielu nocek. Wszystko jest na skraju dopuszczalnych norm, a przy tym wymagana jest duża dyscyplina. Serwis na pokładzie jest rozbudowany, a każde wykroczenie może dać powód przełożonym do napisania raportu. To praca dla młodych i pełnych zapału ludzi, którzy potrafią zacisnąć zęby i znajdować plusy. Osobiście nie żałuję lat tam spędzonych, to była niesamowita przygoda, ale już bym tam nie wróciła.
Przeżyła pani kiedyś zagrożenie w powietrzu, zamach, awarię maszyny? Co wtedy powinna robić stewardessa?
Personel pokładowy jest przeszkolony do radzenia sobie z sytuacjami awaryjnymi. W razie zagrożenia musimy przestrzegać wyrytych w pamięci procedur. Miałam tylko raz naprawdę niebezpieczna sytuację – pożar silnika. Dzięki profesjonalizmowi pilotów i całej załogi wylądowaliśmy bezpiecznie. Nie brałam nigdy udziału w ewakuacji i mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała.
Kiedy stewardessa znajduje czas dla rodziny i najbliższych? Jak wygląda „normalny” dzień stewardessy?
W pracy stewardessy nie ma „normalnego” dnia pracy. To jest właśnie niezwykłe w tym zawodzie, że jest on pozbawiony rutyny. Nie latamy w te same miejsca, nie spotykamy codziennie tych samych pasażerów. Oczywiście są procedury, których zawsze przestrzegamy: sprawdzenie sprzętu awaryjnego, kateringu, serwis itp. Trudno mówić o zwykłym dniu na pokładzie.
Czas dla rodziny i najbliższych zależy od linii lotniczych, grafiku w danym miesiącu, stażu pracy itp. Ja pracuję w systemie rotacyjnym, co oznacza, że mam 2tyg wolnego w miesiącu. Osoba pracująca dla komercyjnych linii lotniczych może być nawet codziennie w domu (jeżeli wykonuje tylko krótkie rejsy). Z drugiej strony są też firmy, gdzie jest dużo pobytów, ale po długim rejsie z nocowaniem ma się kilka dni wolnego. Z pewnością życie ze stewardessą wymaga dużego dostosowania się.
Lubi pani swoją pracę? Poleciłaby ją pani innym? Dla kogo na pewno nie jest to praca? Kto się do niej nie nadaje?
Tak, lubię swoją pracę i mogę ją szczerze każdemu polecić. Trzeba tylko zdawać sobie sprawę z wyrzeczeń i być elastycznym. Prawie każdy może ją wykonywać, nie każdy jednak długo zostanie w zawodzie. Osoby bojące się latać, zamknięte w sobie, mające problem w kontaktach z innymi ludźmi - same zrezygnują.
Zawszę radzę spróbować przez rok, jeżeli po tym czasie dochodzimy do wniosku, że to nie dla nas, to czas „zejść na ziemię”.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/409421-tylko-u-nas-stewardessa-o-kulisach-swojej-pracy