Kiedy kapłan do kapłana zwraca się per klecho, to mamy do czynienia z istotnym problem natury logicznej. Skoro bowiem ktoś używa określenia „klecha”, to znaczy, że sam się tym „klechą” nie czuje. Obaj jednak de nomine należą do stanu duchownego.
Zatem już z grubsza widzimy, że wśród polskich księży istnieją co najmniej dwie kategorie posługi: „klechowanie” i „nieklechowanie”. Oczywiście z całego kontekstu możemy wywnioskować, że owo „nieklechowanie” jest jednak formą bardziej pożądaną, wyższą. „Klecha” to zatem istota niższa intelektualnie, zamknięta w sobie, pełna kompleksów, niedouczona i pozbawiona łaski rozumienia świata. To także istota, która zasługuje właściwie na pogardę, bo poza odprawianiem mszy świętych, modlitwami i rozważaniami pobożnymi nic właściwie nie potrafi uczynić. Co innego taki „nieklecha”, celebryta i ksiądz jak z obrazka (TVN). Ten to i na demonstrację KOD pójdzie, i Żydom się pokłoni, i głos zabierze w sprawach ustroju państwa, nie unika studiów telewizyjnych ani kamer, ba, trudno go stamtąd wygonić. Bywa na pogrzebach znanych i lubianych, a że są to pogrzeby bez symboli religijnych, to bywa tam jeszcze bardziej. Ostatnio pogrzeb Kory, jego zdaniem, odbył się bez katolickich symboli z winy księży właśnie – uważa „nieklecha”.
Długo starałem się zrozumieć ten rozdźwięk pomiędzy „klechami” a „nieklechami”. Wreszcie pojąłem, że „klechy” zaludniają „Kościół toruński”, a wyzwolone (z kanonów i tradycji) „nieklechy” to klejnoty z onirycznego „Kościoła łagiewnickiego” (oczywiście zbudowanego bez sanktuarium wielkiej Faustyny, bo ona też była „kleszką”). Tak mi piaskiem w zębach trzeszczy ten termin „nieklecha”, szukam zatem innego, lepiej oddającego istotę. I znalazłem, tu cytat z mojego ulubionego Szwejka, mówiący o powrocie do domu z feldkuratem Katzem:
„W drodze powrotnej nie chciano ich wpuścić z polowym ołtarzem do tramwaju. – Czekaj no, dam ja ci po łbie tą świętością – zagroził Szwejk motorniczemu. Gdy wreszcie dotarli do domu, stwierdzili, że gdzieś w drodze zgubili tabernakulum. – To nic nie szkodzi – pocieszał Szwejk. – Pierwsi chrześcijanie też odprawiali mszę świętą bez tabernakulum”.
Ten „nieklecha” to po prostu „katabas” – wnuk feldkurata Katza. Jego postępowość i nowoczesność kłania się w pas feldkuratowi i jeszcze nie dorasta mu do pięty.
Felieton opublikowany w tygodniku „Sieci” nr 33/2018
-
TYLKO DLA PRENUMERATORÓW – MAMY 100 KSIĄŻEK W PREZENCIE!
Zapraszamy do skorzystania z nowej promocyjnej oferty rocznej prenumeraty pakietu: tygodnik „Sieci” i miesięcznik „Sieci Historii”.
Każdy, kto teraz wykupi prenumeratę, otrzyma GRATIS książkę Jacka i Michała Karnowskich „Pilnujmy Polski!”. Regulamin promocji dostępny jest TUTAJ!
W prenumeracie nawet do 40% taniej. Pospiesz się!
-
Książka „Pilnujmy Polski!” w prezencie!
Zamów roczną prenumeratę pakietu: tygodnik „Sieci” i miesięcznik „wSieci Historii”, a książkę Jacka i Michała Karnowskich „Pilnujmy Polski!” o wartości 44,90zł otrzymasz gratis!
Regulamin promocji dostępny jest TUTAJ!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/408493-feldkurat-lemanski