Felieton ukazał się w numerze 33 tygodnika „Sieci”.
Polityk powinien pamiętać o jednym: że konstytucja zawsze kroczy przed Ewangelią” – rzucił niefrasobliwie pewien polityk lewicowej partii pozaparlamentarnej podczas wystąpienia w telewizji komercyjnej.
Wcześniej zadeklarował, że jest katolikiem, i kiedy został wybrany na radnego Wołomina, do ślubowania dodał formułkę: „Tak mi dopomóż Bóg”.
Potem, jakby tłumacząc się przed siedzącą obok niego niewierzącą feministką i patrzącym na niego z zaciekawieniem dziennikarzem, wyjaśnił, że z czasem dojrzał i kiedy wybrano go na radnego sejmiku wojewódzkiego, już się na Boga nie powołał. Polityk, o którym piszę, jest młody i choć reprezentuje partię mającą korzenie w słusznie minionym systemie, to jego życiowe losy były ciekawe i niekoniecznie musiały doprowadzić go na miejsce, w którym się obecnie znajduje.
Urodzony w roku powstania „Solidarności”, w dzieciństwie ministrant, w młodości handlarz na Stadionie Dziesięciolecia, doktoryzował się pod naukową opieką Leszka Moczulskiego, byłego lidera antykomunistycznej Konfederacji Polski Niepodległej.
Dziś jednak jest tam, gdzie jest, i robi to, co robi, oraz mówi to, co mówi. Nie chce się narażać lewicowym wyborcom, tym bardziej że jego partia może – jeśli wierzyć sondażom – powrócić na parlamentarny firmament.
Pytanie brzmi: jak to możliwe, że człowiek wychowany w kręgu Kościoła, niegłupi, otwarty – jak się wydaje – na poglądy inne niż lewicowe może opowiadać rzeczy z katolickiego punktu widzenia po prostu nieprawdziwe. Powiedzieć, że to cynizm, to gruby eufemizm.
Katechizm Kościoła katolickiego powołuje się na opinię żyjącej w VI w. św. Cezarii Młodszej: „Nie ma takiej nauki, która byłaby lepsza, cenniejsza i wspanialsza niż tekst Ewangelii”. Jeśli papież Franciszek nie nakazał jeszcze zmienić tego fragmentu (co oczywiście nie jest wcale pewne), to stanowi on nauczanie dla katolików obowiązujące. Także dla wspomnianego powyżej polityka.
Ewangelia ma być więc ważniejsza dla katolika nie tylko od konstytucji, lecz nawet od traktatu europejskiego, o uchwałach Sądu Najwyższego nie wspominając. Ten, kto głosi cokolwiek innego, nie rozumie istoty wiary i stawia się poza Kościołem. Rozumiem, że w kręgach opozycji jest obecnie moda na absolutyzowanie konstytucji, ale warto, aby choć wierzący pamiętali, iż ustawa zasadnicza to papier zapisany przez człowieka. Tylko przez człowieka.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/408379-ewangelia-i-konstytucja