Pisarka oświadczyła, że zrywa z polityką i natychmiast przykuła uwagę mediów. Ale o pewnym fakcie media nie wiedzą — ostatnia książka Gretkowskiej to wydawnicza katastrofa. Jak twierdzą wtajemniczeni, sięgając po prowokacje Gretkowska chce ożywić podupadającą karierę.
Nazwała Kaczyńskiego „skurduplem” i stwierdziła, że jest tak zmęczona bezskuteczną walką o demokratyczną Polskę, że nie będzie już więcej komentować polityki. To wystarczyło, by zagwarantować Gretkowskiej krótkotrwały szum medialny. Jednak nie wystarczy, by nakręcić sprzedaż powieści.
Manuela wie, jak wielka jest potęga mediów społecznościowych. Dwa lata temu modne było komentowanie na Facebooku polityki, więc się tym zajęła. Zrobiła to też Maria Nurowska, która również nie może zrozumieć, dlaczego czytelnicy nie chcą już kupować jej książek. Jednak facebookowe komentarze o polityce się już znudziły i nie prowadzą do niczego — mówi, zastrzegając anonimowość, znajoma Gretkowskiej.
Niewątpliwie większym echem odbił się wpis pisarki niż jej najnowsza książka „Na linii świata ”. Właściwie doczekała się jednej recenzji — w przyjaznym Gretkowskiej tygodniku „Polityka” napisano, że trudno się przez nią przebić.
„Tajemnica handlowa” — słyszę w wydawnictwie Znak Literanova, gdy pytam o tę książkę.Tajemnicą jest nie tylko, jak się sprzedaje, ale nawet jaki jest nakład. Trudno o czytelniejszy sygnał, że nie ma się czym chwalić.
Przemilczenie powieści musi być dla Gretkowskiej równie bolesne, co nieprzychylne recenzje.
Gretkowska chciała mnie czymś oblać, czy uderzyć. Napisała o tym w niedawno wydanej książce, o czym dowiedziałem się o pewnym opóźnieniem od znajomych. Bo ja już po jej książki nie sięgam
— mówi mi znany krytyk literacki Krzysztof Masłoń. Furię pisarki wywołała opublikowana kilka lat temu miażdżąca recenzja.
Masłoń nie przebierał w słowach — twórczość Gretkowskiej określił mianem „gównianej”, stwierdził, że pisarka nie umie konstruować fabuły, prowadzić narracji ani pisać dialogów. Uznał wręcz, że to, co pisze Gretkowska, jest pornografią i pojechał po bandzie cytując w tym kontekście Hłaskę „dlaczego ona nie może zostać po prostu dziwką? Dlaczego musi jeszcze pisać?”.
Zapewne posunął się w swej brutalności za daleko, choć można uznać, że kto mieczem wojuje, od miecza ginie, a sama Gretkowska bez skrupułów przekracza wszelkie granice. Wysoko ustawiła poprzeczkę literackiego skandalu — zaczęła od epatowania anatomicznymi anomaliami bohaterki przeżywającej stereofoniczny orgazm, a ostatnio doszła już do opisu wulgarnej profanacji hostii.
Problem Gretowskiej polega na tym, że czasy jej prosperity minęły i nie potrafi się z tym pogodzić.
Wystartowała ostro w połowie lat dziewięćdziesiątych, zawsze była mistrzynią autopromocji. Prywatny list Czesława Miłosza zamieściła jako wstęp do swej debiutanckiej książki, dzięki protekcji reżysera i pisarza Andrzeja Żuławskiego dostała się świata luksusowych magazynów kobiecych wydawanych w setkach tysięcy egzemplarzy.
Gretkowska szybko stała się ikoną popkultury — była modną pisarką, dziennikarką i scenarzystką.
Skandale sprzedawały się wówczas dobrze — a Gretkowska miała do nich talent, umiała szokować, jak choćby wtedy gdy jako scenarzystka filmu „Szamanka” — oczywiście wyreżyserowanego przez Żuławskiego — wymyśliła słynną scenę, w której bohaterka je łyżeczką mózg kochanka.
W pewnym momencie niemal nie można było otworzyć lodówki, by nie wyskoczyło z niej Gretkowska. Trudno to siebie wręcz wyobrazić — ale w tym samym czasie pisała do polskiej edycji „Playboya” i pisma dominikanów „W drodze”, promując na zmianę seksualne wyzwolenie i rodzinne wartości.
Jej popularność jeszcze wzrosła, gdy ponad dziesięć lat temu założyła Partię Kobiet, co — dziwnym trafem — zbiegło się z kampanią promocyjną jej powieści.
Ale to już przeszłość. Nie pomagają nawet histeryczne i obraźliwe wpisy na Facebooku, co najwyżej mogą zagwarantować krótkotrwały szum medialny. A najwyraźniej właśnie tak postanowiła funkcjonować
Gretkowska, która nie ograniczała się do krytyki polityków PiS-u. Na jej celowniku znaleźli się więc ostatnio uczestnicy Tańca z Gwiazdami, a także Małgorzata Rozenek i Radosław Majdan wyśmiani jako przedstawiciele kiczowatych aspiracji polskiej klasy średniej. Małgorzata Rozenek natychmiast się zresztą zrewanżowała, facebookowe starcie obu pań przypominało walkę w błocie, cios za cios, wyszydzenie wybotoksowanej twarzy i riposta w postaci wytknięcia siwych włosów. Portale plotkarskie miały prawdziwą ucztę i niewątpliwie Manuela Gretkowska jeszcze niejednokrotnie im dostarczy pożywki.
Można też przewidywać, że gdy znów popadnie w medialny niebyt, oświadczy, że musi dać wyraz swym emocjom i wróci jednak do komentowania polityki.
*Więcej w artykule „Skandal już się tak nie sprzedaje” w ostatnim numerze tygodnika „Sieci” *
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/404806-zmierzch-manueli-gretkowskiej