Umarłem 20 grudnia ubiegłego roku i do dziś nie potrafią mnie wskrzesić! Myślałem, że „zmartwychwstanie” to kwestia kilku dni, ale trwa to już 8 miesięcy
— brzmi jak absurd? Niestety, to opis sytuacji, która wydarzyła się naprawdę. Jest to efekt pewnego niedopatrzenia i, co gorsza, ułomnych przepisów prawnych.
O sprawie informuje „Super Express” i „Fakt”. 20 grudnia Rafał Piotrowski z Sosnowca dowiedział się, że w Szpitalu Miejskim w Sosnowcu wypisano na jego osobę akt zgonu. Do pomyłki doszło, ponieważ zmarł tam mężczyzna o tym samym imieniu i nazwisku i w tym samym wieku. Wypełniając kartę zgonu, pobrano z systemu PESEL niewłaściwe dane.
Kiedy Piotrowski i jego najbliżsi ochłonęli, zabrali się do wyjaśnienia sprawy. Mężczyzna był pewien, że to tylko formalność. Biurokratyczna rzeczywistość okazała się jednak brutalna.
Biegałem z dokumentami między USC a prokuraturą. Gdy sprawa trafiła do sądu, czekałem 4 miesiące na wyznaczenie terminu rozprawy
— skarży się Piotrowski. Nietypowa sytuacja, w której się znalazł, skutkuje wieloma utrudnieniami w codziennym życiu.
Nie mogę oficjalnie się zatrudnić, bo pracodawca nie mógłby odprowadzać składek do ZUS. Żyję z oszczędności. Gdziekolwiek nie pójdę, patrzą na mnie jak na oszusta. Tak w urzędzie skarbowym, gdy poszedłem rozliczyć podatek za ubiegły rok
— ubolewa Piotrowski.
Tylko w ZUS zachowali się przyzwoicie. Nie wiem, jak to zrobili, ale dostaję od nich niewielki zasiłek chorobowy
— tłumaczy.
Szczególne oburzenie budzi fakt, że sprawa ciągnie się już ponad pół roku. W sądzie miało miejsce przesłuchanie żywego Piotrowskiego i siostrę zmarłego. To jednak nie koniec. Sędzia dopiero za tydzień ogłosi, że mężczyzna żyje, a kolejne 21 dni minie, zanim wyrok będzie prawomocny.
PZ/Super Express/Fakt
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/404184-mezczyzna-z-sosnowca-ofiara-absurdu-prawnego