W Medjugorje poznałem Maryję i od 2013 roku w jakiś sposób jej się oddaję. Syn marnotrawny wrócił do Mamy. To było piękne doświadczenie
— mówił w środę do uczestników 31. Międzynarodowego Saletyńskiego Spotkania Młodych w Dębowcu k. Jasła Muniek Staszczyk.
Wokalista grupy T. Love opowiadał młodym o drodze swego nawrócenia, która zaczęła się w 1998 roku, kiedy został zaproszony przez ojca dominikanina na spotkanie z młodzieżą w Warszawie, w kościele na Służewie. Wtedy poznał, a później zaprzyjaźnił się z o. Wojciechem Jędrzejewskim, znanym rekolekcjonistą. W efekcie po raz pierwszy od kilkunastu lat poszedł do spowiedzi.
Była ona dla mnie wielkim wstrząsem i skończyła się płaczem
— wspominał Muniek.
Przy którejś kolejnej spowiedzi starszy ksiądz powiedział mu: „jedź do Medjugorje”. Nawet nie bardzo wiedział, co to jest, ale pojechali tam w żoną w 2013 roku. Dzięki Agnieszce ze wspólnoty Nowe Horyzonty, założonej przez Włoszkę Chiarę Amirante, która pomaga narkomanom, prostytutkom, dzieciom ulicy, zaczął się modlić na różańcu, co wcześniej wydawało mu się nie do pomyślenia. Później wszedł w stały rytm modlitwy.
Nie pojechałem tam po cuda, bo nasza wiara to nie jest jakaś magia. Ani Bóg, ani Maryja nie są „chłopcami na posyłki”
— wspominał pobyt w Medjugorje wokalista T. Love.
W swoim świadectwie podkreślił, że nigdy nie odstąpił od Kościoła, nie wdał się w satanizm, buddyzm itp. Ale też – jak przyznał – nie przeżywał wcześniej spraw wiary szczególnie głęboko.
Wręcz przeciwnie, wszedł w różne uzależnienia: narkotyki, alkohol, pornografia, nieczystość.
Znałem wszystkie „zabawki”, które proponuje książę ciemności
— podkreślił. Nie było to trudne w przypadku rock’n’rollowca, który obecnie ma już 36-letni staż.
Muniek dodał:
Zrobiłem co zrobiłem, nie ma się też co biczować i potępiać, bo potępia tylko nasz przeciwnik – rogaty, kudłaty, jak zwał tak zwał.
Wokalista T. Love przekonywał, że nie chodzi o to, by być „katolickim Schwarzeneggerem”. - Można odmówić tysiące nowenn pompejańskich i różnych pięknych modlitw, ale tak naprawdę ważna jest relacja, oddanie się Bogu. Tak jak w programie 12 kroków, który stosuje się przy różnych uzależnieniach: jeżeli sam jestem bezsilny, to pozwolę działać Sile Wyższej.
Nie ma co obawiać się słabości, można iść pod krzyż i opowiedzieć o swoich największych upadkach. To wszystko jest za darmo, nie trzeba płacić jak u psychoterapeuty
— podkreślał Muniek.
Chrześcijaństwo to nie jest religia hipokryzji, nie ma też nic wspólnego z dewocją. Oczywiście modlitwa jest ważna, bo modlitwa ma moc, ale ważniejsze jest dojście do relacji z Bogiem w swojej słabości.
Zdaniem wokalisty T. Love, chrześcijaństwo jest jedyną i prawdziwą drogą w dzisiejszym świecie zamętu.
Świat proponuje wiele ściem i iluzorycznych radości, nowe religie, wmawia, że to co było 2 tysiące lat temu nie jest aktualne. A to nieprawda
— przekonywał Muniek Staszczyk.
I dodał:
Ludzie, którzy powierzchownie patrzą na katolicyzm, śmieją się, że wierzymy w istnienie diabła, uważają to za średniowiecze. A on przecież istnieje pod różnymi postaciami.
Muniek Staszczyk stwierdził, że największą pułapką w szołbiznesie jest pycha. Jego zdaniem, szołbiznes to ściema, „pompowanie” własnego ego, co jeszcze podkręcają media. Choć, jak zaznaczył, jest w Polsce wielu muzyków, np. Litza czy Darek Malejonek, którzy „się trzymają”. Bo, z drugiej strony, dzielenie się swoimi piosenkami z innymi jest rzeczą piękną. Ważna jest jednak intencja, z jakiej to robisz.
Ale generalnie jest trudniej. Trzeba się modlić za gwiazdy rocka
— stwierdził wokalista T. Love.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/403504-muniek-najwieksza-pulapka-w-szolbiznesie-jest-pycha