Brutalna, niezwykle agresywna reakcja części środowisk żydowskich na wspólną Deklarację premierów Polski i Izraela, a nawet pojawiające się wezwania do jej odwołania, pokazuje, jak trudno przełamać histeryczny wręcz antypolonizm.
Nawet ogólne, ostrożne i delikatne wyważenie racji, które wyraźnie słyszymy w Deklaracji, jest dla niektórych sił nie do przyjęcia. Postrzegają Polskę jako „współsprawcę”, a nawet „sprawcę” Holocaustu, i tylko o tym chcą rozmawiać. Odrzucają każdy argument, i to do tego stopnia, że bezdusznie bagatelizują pomoc niesioną Żydom pomimo zagrożenia karą śmierci. Nie mówimy o pojedynczych głosach: w ten sposób wypowiada się także instytut Yad Vashem.
Można odnieść wrażenie, że każdy polski ruch zmierzający do promowania prawdy historycznej, wyjaśniający kontekst dramatycznej sytuacji wojennej, zabiegający o wyważenie racji, spotyka się z coraz mocniejszą reakcją. Płynie do nas stale właściwie jeden komunikat: macie milczeć i się kajać.
To wszystko jest możliwe z wielu powodów, ale jeden wydaje się dziś najważniejszy: niemal całkowity brak wiedzy na świecie o wojennym losie Polaków. O naszych cierpieniach. O Akcji AB, Szucha, Pawiaku, Oświęcimiu, Dolinkach Śmierci, Piaśnicy, Palmirach, setkach katowni gestapo, masowych łapankach, ulicznych egzekucjach, głodzeniu narodu, wysiedleniach z Zamojszczyzny, pacyfikacjach wsi, by wskazać tylko niektóre. Ale także o wojnie obronnej, Powstaniu Warszawskim, walce AK i wielowątkowej epopei Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie. To brak tej zupełnie podstawowej wiedzy umożliwia przerabiania Polaków z lat 1939-1945 na ludzi przypominających sytych i bezpiecznych mieszkańców zachodnich kampusów uniwersyteckich, którzy tylko z lenistwa i złej woli nie ratują swoich żydowskich sąsiadów. To ta wielka biała plama w światowej świadomości umożliwia przypisywanie nam niemieckich zbrodni.
Jeśli chcemy obronić swoje dobre imię także w kontekście Holocaustu, musimy zacząć od tego: od opowiedzenia o naszym cierpieniu. O milionach zamordowanych Polaków, o heroicznym narodzie, który od pierwszego do ostatniego dnia stawiał opór dwóm totalitaryzmom.
Przy obecnym natężeniu emocji i wysokim poziomie antypolonizmu, wątki polsko-żydowskie być może należy schować na drugi plan (co nie znaczy, że mamy całkowicie rezygnować z aktywności na tym polu). Należy zacząć od podstaw, a więc od powiedzenia światu, jak cierpieliśmy i jaką cenę zapłaciliśmy. Bo przecież krew naszych ofiar nie jest gorsza niż krew przelana przez inne narody.
Jeśli to się uda, będzie można zacząć rzeczową rozmowę o Holocauście. Bez tego może nas czekać jedynie dalsze obsuwanie się po równi pochyłej. I nawet takie realne sukcesy jak Deklaracja tego procesu nie powstrzymają.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/402778-dlaczego-tak-nas-obrabiaja-bo-nic-nie-wiedza-o-naszym-losie