Straszą nas ciągle sztuczną inteligencją. Stephen Hawking bał się, że mogą powstać technologie, które przechytrzą rynki finansowe, oszukają światowych przywódców i stworzą broń, której ludzie nie będą w stanie zrozumieć. A przede wszystkim miał wątpliwości, czy sztuczną inteligencję w ogóle da się kontrolować.
Elon Musk z kolei jest liderem grupy naukowców protestujących przeciw „śmiercionośnej broni autonomicznej”. „Taka broń może się stać narzędziem terroru, którego despoci i terroryści będą mogli użyć przeciwko niewinnym i która będzie mogła być zhakowana” – pisali Musk i jego towarzysze w wydanym jakiś czas temu oświadczeniu.
Chętnie bym uwierzył w dobre intencje biznesmena i wynalazcy, gdyby nie to, że sam jest twórcą „śmiercionośnej broni autonomicznej”, która „będzie mogła być zhakowana”. Samochody budowane przez jego koncern to już dziś samochody autonomiczne, podłączone do sieci internetowej – a więc nie dość, że inteligentne, to podatne na inwazję wirusów krążących w sieci. Oczywiście szef firmy zapewnia, że jego „system jest zupełnie samodzielny i zapewnia pełne bezpieczeństwo”. No tak, jeśli inni wynalazcy gwarantują bezpieczeństwo, to kłamią, a jak deklaruje to Elon Musk, to mówi prawdę.
Zostawmy jednak na boku hipokryzję twórcy Tesli. Dziś raczej należy się martwić nie tym, że maszyny autonomiczne są nazbyt inteligentne, lecz że wciąż są tak mało inteligentne. Wystarczy wrzucić prosty tekst do internetowego systemu tłumaczącego, żeby zdać sobie sprawę, że mamy do czynienia z półanalfabetą. Nie zaszliśmy daleko od czasów wielkich szafowych komputerów, które tłumacząc (z angielskiego na francuski i z powrotem) zdanie: „German jest półprzewodnikiem”, uzyskały w przekładzie: „Niemiec jest połową kierownika”.
Inny aktualny (bo związany z RODO) przykład potencjalnego zagrożenia – podobno dzięki śledzeniu naszych zachowań w internecie algorytmy są w stanie wymuszać na nas konkretne zachowania. I znów – na razie mamy do czynienia nie ze sztuczną inteligencją, ale z elektronicznym debilem, który trzy miesiące po tym, gdy zamówiliśmy pralkę, nakłania nas do kupna kolejnej.
Całe to straszenie przypomina mi opowieść o pewnym naukowcu, który u schyłku XIX w. obliczył, że w 1950 r. w Paryżu będzie tyle dorożek, iż owsa z całej Francji nie wystarczy, aby wykarmić ciągnące je konie.
Felieton opublikowany w tygodniku „Sieci” nr 23/1018
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/398740-sztuczny-kon-nie-zaszlismy-daleko-od-czasow-wielkich-szafowych-komputerow
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.