Decymus ujął dłoń Feby i przełożył przed swoje przedramię
-przeczytałam zdanie z książki, którą właśnie zamierzałam się prze chwilę delektować. Uznałam, że mogę sobie pozwolić na takie szaleństwo, ponieważ kolacja już była zjedzona, dzieci umyte, lekcje odrobione, mąż robił kanapki do szkoły, wyglądało więc na to, że chwila z książką, to jest dobry moment.
Mamo, a jutro mam się przebrać za bohatera ulubionej książki
-usłyszałam nagle strapiony głos Hani. I momentalnie moja wymarzona chwila z lekturą prysła jak bańka mydlana.
A jaka jest Twoja ulubiona lektura
-zapytałam.
”Klinika pod Boliłapką”.
-Chcę się przebrać za weterynarza zawyrokowała Hania.
Westchnęłam głęboko, ponieważ akurat nikt u nas w domu nie jest medykiem, więc zorganizowanie stroju weterynarza wcale nie jest takie proste. Na szczęście szybki oblot po sąsiadach przyniósł skompletowanie stroju. Zielony fartuch, pielęgniarski czepek, duża strzykawka, plastikowy stetoskop (z zasobów własnych) pozwoliły uznać problem za rozwiązany. Ucieszyłam się, że Hania nie postanowiła zostać np. wilkiem i przypomniałam sobie, jak znajoma opowiadała mi kiedyś, że syn na 10 minut przed wyjściem do szkoły oznajmił, że gra w przedstawieniu szkolnym wilka. Znajoma szybko więc zrobiła uszy z pustych ruloników po papierze toaletowym, które przyczepiła do futrzanej czapki. Odpięła futrzany kołnierz od płaszcza, namalowała synowi czarny nos, a dziecko zdołało nie spóźnić się do szkoły. Pomyślałam, że mogłabym nie być tak kreatywna i ucieszyłam się, że moje zadanie było łatwiejsze.
Decymus ujął dłoń Feby i przełożył przed swoje przedramię
-podjęłam próbę ponownie.
Mamo, ja chcę mieć na swoje urodziny arbuzadę i tort w kształcie arbuza
-usłyszałam nad głową. Upewniwszy się, kto tym razem przerywa mi lekturę, szybko sprawdziłam datę w telefonie i odpowiedziałam:
Maju, twoje urodziny są za trzy miesiące.
Ale ja już teraz obmyślam scenariusz
–odpowiedziała niezrażona Maja.
Moje dzieci uwielbiają planować swoje urodziny. Szkoda, że moich nie planują tak szczegółowo…
Kupimy kranika do arbuza?
-nie odpuszczała Maja.
Jak znajdziemy, to kupimy
-poddałam się bez walki, wiedząc, że jak już wpadnie jej do głowy jakiś pomysł, to przepędzić go może tylko inny, lepszy.
Decymus ujął dłoń Feby i przełożył przed swoje przedramię
-przeczytałam, wątpiąc czy dowiem się co wydarzyło się dalej.
Czytasz?
-zapytał Janek.
Próbuję.
Fajna ta książka?
-dopytywał syn. Poczułam w żołądku nieokreślony niepokój w związku z inną książką.
A Ty na kiedy masz lekturę?
Na jutro
-odpowiedział Janek bez entuzjazmu.
A przeczytałeś?
Wzruszenie ramion i obojętne spojrzenie wbite w dal napełniło mnie przekonaniem, że jeszcze parę stron musiało zostać.
Poczytać ci?
Oczywiście mamuśku
–ucieszył się młodzian.
Okazało się, że do końca książki brakuje raptem 50 stron, więc resztę wieczoru spędziłam na niewychowawczym czytaniu synowi lektury. Pomyślałam, że przecież sobie mogę poczytać do poduszki, jak już wszyscy się położą, bo czytanie, gdy nikt nie śpi, to jednak niczym nieuzasadniona fanaberia.
Decymus ujął dłoń Feby i przełożył przed swoje przedramię
-przeczytałam, gdzieś około północy i ogarnęło mnie wrażenie, że znam to zdanie na pamięć. Nagle z głębokiego snu wyrwał mnie płacz najmłodszej Anielki. Książka leżała na podłodze, mąż obok, a Anielka stała w łóżeczku i szlochała. Dotknęłam jej czoła. Płonęło. „Przez najbliższe dwa tygodnie nie ma więc szans na czytanie”-pomyślałam i poszłam po lek przeciwgorączkowy.
*
A wszystkim mamom, których praca nigdy się nie kończy dedykuję wiersz Diane Loomans:
Gdybym mogła od nowa wychowywać dziecko,
Częściej używałabym palca do malowania, a rzadziej do wytykania.
Mniej bym upominała, a bardziej dbała o bliski kontakt.
Zamiast patrzeć stale na zegarek, patrzyłabym na to, co robi.
Wiedziałabym mniej, lecz za to umiałabym okazać troskę.
Robilibyśmy więcej wycieczek i puszczali więcej latawców.
Przestałabym odgrywać poważną, a zaczęła poważnie się bawić.
Przebiegałabym więcej pól i obejrzała więcej gwiazd.
Rzadziej bym szarpała, a częściej przytulała.
Rzadziej byłabym nieugięta, a częściej wspierała.
Budowałabym najpierw poczucie własnej wartości, a dopiero potem dom.
Nie uczyłabym zamiłowania do władzy, lecz potęgi miłości.
Oglądaj także:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/396027-krotka-refleksja-przy-dniu-matki-czyli-dlaczego-czytanie-to-zbedna-fanaberia