Dziecko zostaje potraktowane przedmiotowo i co wyjątkowo bulwersujące, bo przecież żyjemy w kulturze autonomii praw pacjenta i osoby ludzkiej, ta autonomia została tutaj całkowicie podeptana i podporządkowana systemowi, który sam z siebie jest niespójny. Bo z jednej strony sąd brytyjski wydaje wyrok śmierci, podtrzymuje to Strasburg, a z drugiej strony instytucje włoskie nadają temu dziecku obywatelstwo po to, żeby mogło być prawnie przewiezione do Włoch i tam leczone. To pokazuje, jak bardzo arbitralny jest ten system i jak kruche jest prawo w systemie pozytywistycznym, gdzie nie fundament prawa naturalnego, ale wola decydentów rozstrzyga o jakości praw
— mówił w rozmowie z portalem wPolityce.pl ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr, bioetyk i wykładowca akademicki.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Kolejne starania Watykanu o uratowanie Alfiego Evansa. Franciszek: „Ponawiam apel, aby wysłuchano cierpienia rodziców”
CZYTAJ TAKŻE: TYLKO U NAS. Abp Henryk Hoser o sprawie Alfiego Evansa: Sądy stają się panami życia. To przejaw cywilizacji śmierci
wPolityce.pl: Przy okazji sprawy małego Alfiego Evansa rodzą się ważne pytania natury bioetycznej. Lekarze brytyjscy przekonywali, że dalsze leczenie chłopca będzie „daremne”, a wręcz „nieludzkie”. Stwierdzali, że odłączony od aparatury nie przeżyje kilku minut, a przetrwał już kilkanaście godzin. Gdzie jest w takim razie granica uporczywej terapii?
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr: Dotykamy tutaj dwóch rzeczywiście bardzo ważnych spraw. Z jednej strony, jest ta granica między uporczywą terapią a jej zaniechaniem. Teoretycznie określamy ją wtedy, kiedy stosowane są tzw. środki nadzwyczajne i brakuje rokowań poprawy, czy przedłużenia życia. Ale trudno mówić o tym, żeby te kryteria możliwości zaniechania uporczywej terapii miały zastosowanie w tym przypadku. Istniała przecież alternatywna terapia w szpitalu włoskim, przynajmniej byli ludzie, którzy deklarowali, że taka jest, więc pojawiły się rokowania i w związku z tym były także możliwości stosowania standardowych środków terapeutycznych w rzymskim szpitalu Bambino Genu.
Natomiast wyłania się tutaj również druga sprawa, czyli widmo eutanazji, którą kamufluje się na różne sposoby od strony językowej. Samo pojęcie „euthanasia” czyli dobra śmierć - utożsamiana czasem z pojęciem „godnej śmierci” - sugeruje, że rozwiązania eutanatyczne mają charakter wspomagający godność i dobro człowieka. Jest również pojęcie „mercy killing”, a więc zabójstwa z miłosierdzia, ale także „sterbehilfe”, czyli pomocy przy umieraniu. Wszystkie te określenia mają wydźwięk pozytywny, ale eutanazja, niezależnie od tego jak ją nazywamy, jest zabójstwem niewinnego człowieka i czymś absolutnie złowrogim.
Tym bardziej jest to przerażające, że nie mówimy o woli pacjenta, rodziców dziecka, ale w zasadzie decyzji systemu. Rodzice Alfiego przegrywali przed sądami w Wielkiej Brytanii, a także trybunałem w Strasburgu.
Jest to rzeczywiście przykład totalnej depersonalizacji. Dziecko zostaje potraktowane przedmiotowo i co wyjątkowo bulwersujące, bo przecież żyjemy w kulturze autonomii praw pacjenta i osoby ludzkiej, a ta autonomia została tutaj całkowicie podeptana i podporządkowana systemowi, który sam z siebie jest niespójny. Bo z jednej strony sąd brytyjski wydaje wyrok śmierci, podtrzymuje to Strasburg, a z drugiej strony instytucje włoskie nadają temu dziecku obywatelstwo po to, żeby mogło być prawnie przewiezione do Włoch i tam leczone. To pokazuje, jak bardzo arbitralny jest ten system i jak kruche jest prawo w systemie pozytywistycznym, gdzie nie fundament prawa naturalnego, ale wola decydentów rozstrzyga o jakości praw.
Ale czy to nie świadczy w pewnym sensie także o kruchości cywilizacji Zachodu? Widzimy bowiem w Wielkiej Brytanii dwa obrazki: pierwszy, to ciężko chory dwulatek, skazany w zasadzie na śmierć; a drugi, radość z powodu narodzin „royal baby”.
Okazuje się jak u Orwella, że „są równi i równiejsi”. Jedno dziecko jest godne tego, by przyjść na świat w chwale i blasku fleszy, z kolei drugie w jakimś mroku prawa zostaje legalnie skazane na śmierć. To pokazuje niespójność tego prawa, ale i kryzys naszej cywilizacji. To symptomy bardzo niepokojące. U podstaw tego leży to, że nasza cywilizacja porzuciła kategorię wartości ludzkiego życia rzecz jego jakości. Jakość życia królewskiego dziecka jest godna uznania i otoczenia splendorem, a jakość życia 22-miesięcznego Alfiego jest tak niska, że nie jest warta próby hospitalizacji, nawet gdy jest szpital, który wyraża gotowość udzielenia opieki medycznej.
Chociaż pocieszające w tym wszystkim jest chyba to, że Watykan i sam Ojciec Święty Franciszek, poprzez swoje apele, zaangażowanie i chęć pomocy, pokazuje w tym świecie wartość swojej misji, czyli obrony życia.
To jest pewna oczywistość ale w dzisiejszym świcie musimy szukać tych oczywistości jako pewnych znaków nadziei. Tę rolę Kościoła pięknie i fundamentalnie opisał św. Jan Paweł II w encyklice o wartości i nienaruszalności życia ludzkiego „Evangelium Vitae”. Oczywiście, że Kościół ma głosić, służyć i świadczyć Ewangelię Życia. Gdyby z tej drogi zrezygnował, to przestałby być sobą. Natomiast faktycznie okazuje się, że Kościół jest tutaj unikalnym znakiem nadziei w tym świecie otaczającej nas cywilizacji śmierci. To rodzi poczucie dumy, ale także niepokój, gdy spojrzymy na ten kontekst.
Rozmawiał Adam Kacprzak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/391666-nasz-wywiad-ks-prof-bortkiewicz-ws-alfiego-evansa-wylania-sie-tutaj-widmo-eutanazji-i-jakkolwiek-ja-nazywamy-jest-zabojstwem
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.