Ma to podobno swoje plusy. Jest czysto, schludnie, bezproblemowo. Lepiej niż podczas aborcji, gdzie jednak trzeba ten zlepek komórek przynależący do gatunku ludzkiego wessać do odkurzacza, rozpuścić kwasem, albo jakoś porwać szczypcami. Krew leci, skrzepy strzelają. Fuj. Brudna robota ( nie mylić z mafijną, bo to nie człowiek, ale tylko „coś” z gatunku ludzkiego, co można zabić). Nieestetyczna i rażąca w oczy.
A przecież w fabryce tak nie jest. Fabryki mają być precyzyjne, schludne, wysterylizowane. Odkażone z brudu i zasad moralnych. Odkażone z trudów życia. Pozbawione wszystkiego, co zaśmieca poczucie wygodnego życia nielubiących problemów „śnieżynek”. Pokolenia chowanego w bańce. Rozwydrzonego, wrażliwego na najmniejsze przejawi krytyki. Rozhisteryzowanego i chronionego biczem poprawności politycznej.
Jeszcze nie wymyślili sposobu na schludne abortowanie zlepków komórek. Wymyślono natomiast sposób na tych, którym znudziło się życie. Oraz oczywiście na tych, których nieuznające takich zacofanych słów jak opiekuńczość, poświęcenie i dobroczynność społeczeństwo uzna, za predestynowanych do samobójstwa.
Panie, Panowie oraz ci, którzy nie wiedzą jaką płeć wybrać- oto „Sarco”. Przyjaciel naszego świata. Namacalny, jednowymiarowy, uderzający w twarz symbol cywilizacji śmierci. Czy to jakieś nowe solarium? Czy to symulator gier? To coś znacznie lepszego. To maszyna do samobójstwa. Bezbolesnego. Niewymagającego lekarza podającego zastrzyk. Nie wymagającego kata innego niż samobójca.
Postęp postępów. Nocne polucje Aryjczyków budujących pierwsze fabryki śmierci. Oto Fabryka Śmierci 2.0. Nie wirtualna. Nie wyjęta z kina si-fi. Reklamująca się właśnie na wystawie w, a jakże!, Amsterdamie. Promuje ją firma „Exit International”. Firma proponuje wyjście ze świata żywych dzięki dr Phillipowi Nitschke ( nie mylić z Nietzsche). Maszyny została wydrukowana w technologii druku 3D. Każdy będzie więc mógł ją sobie wydrukować. Eutanazja jak fast food! Urocze! Jak działa?
Bardzo prosto. Samobójca wypełnia kwestionariusz o kondycji psychicznej. Jeżeli zda test na poczytalność (sic!) dostanie specjalny kod ( ciekawe czy SMSem z podpisem „Gratulujemy! Wygrałeś śmierć!”), który otworzy mu bramy „Sarco”. W kapsule zostanie uwolniony ciekły azot, który obniży poziom tlenu i podobno bezboleśnie ukatrupi delikwenta.
Szokujące? Nie do końca dla uśmiechniętych klientów na wystawie „Sarco” i dziennikarza wp.pl, który pisze dziś o nowym postępie postępów w taki sposób:
Z początku taka osoba odczuwa zawroty głowy, ale szybko traci przytomność i umiera. Tak to działa według twórcy kapsuły, Philipa Nitschke. Jego dzieło ma służyć do dobrowolnej eutanazji oraz racjonalnego samobójstwa. Pomysł jest w oczywisty sposób kontrowersyjny, ale po przemyśleniu sprawy może wydawać się, że rozwiązanie ma też swoje plusy.
No właśnie. Ma plusy. Jakie? Czytamy na portalu, że „samobójcy często pozostawiają po sobie ogromne szkody. Zniszczone mieszkania, szok dla bliskich. Wspomniane rzucanie się pod podciąg doprowadza do kilkugodzinnego zatrzymania linii. Użycie kapsuły do odebrania sobie życia wydaje się bardziej „higienicznym” rozwiązaniem. W ten sposób samobójca nie wyrządzi nikomu dodatkowych szkód.” Piękne, prawda?
Ostateczne rozwiązanie jest teraz rozwiązaniem higienicznym. Tak. Jesteśmy właśnie w tak popieprzonym miejscu i czasie. Chyba czas na paruzję.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/390862-fabryka-smierci-20-czysto-higienicznie-nieludzko-oto-maszyna-do-samobojstwa
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.