Zanim znana polska reżyserka - a jednocześnie marny zupełnie człowiek o horyzontach równie wielkich, co zainteresowanie, które jej zdolna inaczej córka budzi wśród płci przeciwnej – wyrzuci z siebie kolejny potok płynów ustrojowych w związku z tragedią w Smoleńsku, chcę ją o coś prosić. Pani Agnieszko Holland – proszę nie przestawać. Każdemu społeczeństwu potrzebni są ludzie, którzy sprawią, że największy nawet hejter czy nienawistnik poczuje się odrobinę gorzej i powie sobie przed lustrem: „A jednak nie jesteś najgorszy! Masz jeszcze hamulce, a taka Holland nie ma ich wcale!”.
Aż mnie mdli na myśl o tym, że miałbym zacytować kolejne posmoleńskie „mądrości” płynące z ust cenionej kiedyś reżyserki. Cenionej tak długo, aż żenującym serialem „Ekipa”, zakłamanym filmem „W ciemności” i jeszcze bardziej fałszywym „Pokotem”, nie wpisała się w kino paskudnie polityczne. I przez to także (ale i przez brak świeżości) – zupełnie banalne i niestrawne. Mdli mnie, a jednak zacytować muszę, bo Hollandowej ciągle mało własnej toporności. Teraz namawia hejterów, by wespół z Obywatelami RP (to te zombie, co próbują blokować Wawel) – urządzić sobie jaja w 8. rocznicę tragedii w Smoleńsku. Na Krakowskim Przedmieściu, czyli w miejscu, gdzie w kwietniu 2010 roku 180 tysięcy ludzi czekało w kilkunastogodzinnych kolejkach, by pożegnać Parę Prezydencką. Gdzie Polacy złożyli dziesiątki tysięcy zniczy i kwiatów. I gdzie kretyn o nazwisku Taras wspólnie z innymi pajacami lżyli starsze, modlące się osoby. I skąd Straż Miejska Hanny Gronkiewicz-Waltz znicze brutalnie sprzątnęła.
Tam właśnie chce pojawić się Holland wraz z Zombiewatelami RP. Mam nadzieję, że będzie sporo policji, bo naród nierychliwy, ale sprawiedliwy. I może chcieć, choćby symbolicznie, zrewanżować się jej za hektolitry pogardy, jakie wyrzucała po Smoleńsku z wykrzywionych w bucie ust.
Na przykład takie:
„Kaczyński powiedział, że ma się odbyć 96 miesiączek. (…) Miesięcznica to brzmi, jak z jakiejś powieści futurystycznej, to dziwna nowomowa. Mnie się to również skojarzyło z miesiączką, bo miesiączka to jest comiesięczne krwawienie płodnej kobiety. A mnie się wydaje, że te obchody urodziły groźne jajowęże! Coś powstało, co zatruwa nasz organizm społeczny i narodowy!”.
A co zatruwa organizm pani Holland? Oczywiście, my – wszyscy, no, może poza Zombie RP.
Kiedy przyjeżdżam, uderza mnie fala niedobrego powietrza, coś takiego, jakby w zamkniętym pomieszczeniu ktoś bez przerwy puszczał bąki. Jest coś takiego, że jest w Polsce duszno! (…) To jest coś takiego, jak się jest w toksycznej rodzinie. Człowiek kocha tę rodzinę, ale czuje, że nie może się rozwinąć, nie może żyć, nie może odetchnąć pełną piersią.
Na koniec jeszcze jeden, posmoleński cytat:
Nasza „dobra zmiana” ma sadystyczne elementy, ponieważ jej twórca i główny demiurg ma, moim zdaniem, sadystyczne skłonności! (…) Ja się boję, że oni rzeczywiście zainfekują te nieszczęsne zwłoki w czasie ekshumacji! Bo tak na zdrowy rozum jest niezrozumiałe, po co to robią? Po to, żeby podrobić jakieś dowody na zamach!.
O tym, by każdy człowiek mógł spocząć we własnym grobie, taki „autorytet” nawet nie pomyśli. Bo wrażliwość Hollandowej ogranicza się dziś przede wszystkim do walki, wspólnie z córką, o małżeństwa jednopłciowe. Nawet na Platformę się za to obraziła. Kto wie, może wśród Zombie RP znajdzie kogoś na nową drogę życia?
Ale – mimo wszystko – na Krakowskie bym nie szedł. Był już kiedyś taki nieszczęśnik, który zakłócał procesję Bożego Ciała, a „Wyborcza” czciła go jako Człowieka-Motyla. Raz mu się udało, przy powtórce ludzie nie wytrzymali i uciekał zapłakany.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/389534-calkowite-zacmienie-kobiety-samotnej-agnieszka-holland-chce-sie-bawic-w-czlowieka-motyla