Zabiła z premedytacją, a po pięciu latach była na wolności. Teraz Dorotę Kaźmierską poszukuje się listem gończym, ale wszystko wskazuje na to, że zatarła za sobą ślady. Czym kierował się sąd, orzekając przerwę w wykonaniu wyroku ? Najwyraźniej było to częścią zaplanowanej przez zabójczynię skutecznej ucieczki z więzienia.
Dziesięć lat temu 33 letnia wówczas kobieta zastrzeliła z pistoletu Walter swego męża. Była wzburzona, bo w dzień jej urodzin mąż wrócił późno do domu, usiadł na kanapie z butelką koniaku, zamiast złożyć jej życzenia.
Opis sytuacji , która doprowadziła do śmierci mężczyzny brzmi groteskowo, ale linia obrony zabójczyni polegała na twierdzeniu, że jest ofiarą przemocy domowej. Miała być to głównie przemoc psychiczna i jak podkreślała kobieta, mąż ubliżał jej, kiedy nie było świadków, a bił tak, by nie było śladów.
Sąd uznał jej wyjaśnienia za mało wiarygodne. Zbrodnia miała być zaplanowane na zimno, na co wskazywał choćby fakt, że przed zabójstwem kobieta zaczęła trenować na strzelnicy. Proces toczył się za zamkniętymi drzwiami , więc pewnych rzeczy można się tylko domyślać. W uzasadnieniu wyroku sąd scharakteryzował jednak zabójczynię jako osobę chłodną emocjonalnie i wręcz zdemoralizowaną. Miała się kierować chęcią korzyści materialnych — jej mąż był zamożnym biznesmenem, a ona, w momencie zawierania związku małżeńskiego barmanką, samotnie wychowującą nieślubne dziecko. Skazano ją na dwadzieścia pięć lat więzienia, kolejne instancje sądowe były przekonane, że wyrok jej słuszny — odrzucono zarówno apelację jak i kasację.
Ale niepodziewanie nastąpił zwrot akcji. Po pięciu latach wydział penitencjarny Sądu Okręgowego w Bydgoszczy zgodził się na przerwę w odbywaniu kary. Podparto się opinią o złym stanie psychicznym siedemnastoletniego syna zabójczyni, który miał cierpieć na silną depresję i mieć myśli samobójcze. Dorota Kaźmierska wyszła na wolność, a kiedy jej syn miał stać się pełnoletni, a ona wrócić do więzienia, okazało się, że ślad po niej przepadł.
Co, jak uważają niektórzy, było łatwe do przewidzenia .
Uważam, że okoliczności udzielenia przerwy w odbywaniu kary, powinien starannie zbadać prokurator. Patrząc z boku, można stwierdzić, że skazanej udało się zrealizować swój plan. A przecież pewne rzeczy są sprzeczne z logiką. Zastanawia, dlaczego sąd penitencjarny uznał, że obecność matki — uznanej przecież przez innego sędziego za osobę zimną i wyrachowaną — ma działać dobrze na jej syna . Tak jakby nagle okazało się , że po pięciu latach ma ona nieoczekiwanie ciepłe serce i jej obecność jest w domu niezbędna dla syna, którego ojca przecież zabiła
— mówi mi dr Paweł Moczydłowski, kryminolog i były szef polskiego więziennictwa.
Jak podkreśla, najwyraźniej zawiódł też dozór, skoro skazanej udało się zniknąć bez śladu. Planując ucieczkę, zabójczyni nie zabrała ze sobą syna cierpiącego — zgodnie z orzeczeniem — na depresję, którego miała wspierać i być dla niego niezbędna. Jak twierdzi rodzina zabitego biznesmena, zdołała za to wyprowadzić z kont około dwóch milionów złotych i opróżnić sejfy. Z nieoficjalnych informacji wynika też, że mogła się poddać operacji plastycznej.
Usiłowałam uzyskać komentarz w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy, którego wydział penitencjarny uznał, że skazanej należy przyznać przerwę w odbywaniu kary. Jednak zarówno rzecznik prasowy jak i sędzia, który przychylił się do prośby Doroty Kaźmierskiej, są chwilowo nieobecni.
Za informację, która może doprowadzić do zatrzymania zabójczyni, wyznaczono nagrodę w wysokości 10 tysięcy złotych . Do tej pory poszukiwania były jednak nieskuteczne. Dorocie Kaźmierskiej udało się zaskarbić sympatię różnych osób, które — nie mając przecież dostępu do akt — uwierzyły w jej wersję, że była ofiarą przemocy domowej.
Wspierała ją m. in zajmująca się osobami pokrzywdzonymi przez wymiar sprawiedliwości fundacja Lex Nostra, która bezskutecznie starała się uzyskać dla niej prawo łaski od prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Po opublikowaniu informacji o liście gończym i nagrodzie prezes dofinansowywanej przez Ministerstwo Sprawiedliwości fundacji Maciej Lisowski wyraził bulwersującą opinię , że ma nadzieję , iż Dorota Kaźmierska przebywa w miejscu skąd nie ma deportacji do Polski. W rozmowie ze mną stwierdził, że ta opinia wynika z faktu, że uważa wyrok za niesprawiedliwy.
Ucieczka skazanej potwierdza słuszność wyroku sądu i stworzonego na potrzeby procesuprofilu psychologicznego , zgodnie z którym jest ona osobą działającą z zimną kalkulacją,wyrachowaną, tworzącą plany, które realizuje. Jeśli jednak wymiar sprawiedliwości wykaże teraz determinację, to nie wątpię, że zabójczyni zostanie ujęta. Jest to w interesie społecznym, bo tylko nieuchronność kary działa odstraszająco na przestępców
— uważa kryminolog dr Paweł Moczydłowski.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/388293-zabila-z-premedytacja-a-po-pieciu-latach-byla-na-wolnosci-czym-kierowal-sie-sad