„Mamy dość, w ogóle” - ogłosiła w sobotę „Gazeta Wyborcza”, w nawiązaniu do piątkowego sabatu śmierci. Dobry tytuł; im bliżej przyglądamy się czarnym akcjom (jakże trafnie dobrany kolor), tym wyraźniej rozumiemy, że o to właśnie chodzi: o obalenie obecnego rządu, ale także o odrzucenie cywilizacji życia. A nawet w ogóle cywilizacji. Bo te akcje pachną przecież bolszewią - tą strzelającą w tył głowy skrępowanym jeńcom - na kilometr. To jej estetyka, jej moralność, i jej nienawiść do słabszych.
„Mają dość, w ogóle” ludzie, którzy za życia św. Jana Pawła II udawali jego przyjaciół, jego uczniów. Świat wiele widział, ale tak cynicznych oszustw i zdrad jest w naszych dziejach naprawdę niewiele. Zostały z tej ściemy obelżywe hasła kierowane pod adresem księży biskupów, i pogarda wobec ludzi nie tak doskonałych jak Übermensche z lewackich uniwersytetów. Ludzi, którzy wymagają opieki, i którzy ciążą. Tak jak ciążyli niemieckim nazistom, którzy wskazywali, ile każdy Niemiec płaci na każdego niepełnosprawnego:
Skala marszów za zabijaniem nie jest większa niż standardowy zasięg protestów III RP. Cel towarzyszącej im kampanii medialnej również jest oczywisty: chodzi o to, by przerazić prawicę, sparaliżować ją, wytworzyć fałszywe wrażenie, że oto powstał cały kraj. A przecież nie wygląda na to, by protesty przeciwko złagodzeniu prawa o zabijaniu rozlały się poza tradycyjną bazę michnikoidów.
Operacja nie jest jednak przypadkowa: kierunek rewolty obyczajowej, rzekomo „kobiecej”, został już po ostatniej fali proaborcyjnych marszów uznany za najbardziej obiecujący. Nie tylko realizuje cele polityczne, ale także może umożliwić realizację marzenia o rewolucji obyczajowej i światopoglądowej. Tu inwestuje się najwięcej.
Dziś aborterzy i ich sympatycy wyczuwają szczególną szansę także dlatego, że rząd i cała prawica złapały lekką zadyszkę. Kolejny raz potwierdza się teza, że każda korekta kursu w kierunku łagodzenia sporów i szukania pola wspólnego traktowana jest jako oznaka słabości.
Politycy obozu rządzącego nie mają łatwego zadania: muszą uwzględniać realia, muszą liczyć się ze skutkami politycznymi. Projekt zmian w prawie jest projektem zewnętrznym, społecznym; także elektorat PiS jest w tej kwestii dość wyraźnie podzielony. Jednocześnie nie ulega wątpliwości, że aborcję eugeniczną trzeba powstrzymać lub choćby ograniczyć. Zarówno dlatego, że domaga się tego wielu Polaków - wyborców PiS i nie tylko, jak i dlatego, że jest ona narodową hańbą.
Co można w tej sytuacji zrobić? Proponowałbym mówić wprost i jasno. Wyborcy lepiej przyjmą uczciwe komunikaty, niż kluczenie i udawanie. Ta druga strategia srogo się zemści.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/387448-skala-marszow-za-zabijaniem-nie-jest-wieksza-niz-standardowy-zasieg-protestow-obozu-iii-rp-choc-wrzask-rzeczywiscie-wyjatkowo-diabelski