Nie potrafię sobie nawet wyobrazić jego sytuacji. (…) Wymyka się to racjonalnej ocenie
— mówi o sprawie Tomasza Komendy sędzia Maciej Mitera, członek Krajowej Rady Sądownictwa.
wPolityce.pl: Tomasz Komenda nie popełnił zarzucanej mu zbrodni, ale spędził 18 lat w więzieniu. Czy można uniknąć takich tragicznych pomyłek? Jak pan na to patrzy z punktu widzenia wieloletniego doświadczenia sędziowskiego?
Sędzia Maciej Mitera: Jeżeli jest tylko nić niepewności, to stosowana jest zasada in dubio, pro reo, która polega na tym, że wątpliwości świadczą na korzyść oskarżonego. Nie wolno rozstrzygać wbrew dowodom. Każda pojawiającą się nić wątpliwości zobowiązuje do rozstrzygania na korzyść oskarżonego.
Obowiązuje swoboda oceny dowodów, ale przyznanie się do winy jest traktowane jako twardy i niezbity dowód.
Skazać można tylko, jeżeli mamy twarde dowody skazujące. Może pojawić się twardy dowód w postaci przyznania się do winy – ktoś mówi – tak zrobiłem to. Nie wiemy z jakich względów się przyznaje, może robić to nieracjonalnie. A później po pewnym czasie ktoś inny przyzna się do popełnienia tego czynu. Tak może się zdarzyć. Nie ma doskonałego systemu. Ludzkie błędy zawsze mogą się pojawić. Jeżeli nie jestem pewny w 100 procentach winy oskarżonego to nie wydam wyroku skazującego. Zawsze jest pierwiastek niepewności. Jednak jeżeli jest materiał dowodowy, nie można zaklinać rzeczywistości. Jeżeli wiemy, że dziś jest sobota, nie mogę nikogo przekonywać, że jest niedziela.
A jak po ludzku ocenia pan sprawę Tomasza Komendy?
Nie potrafię sobie nawet wyobrazić jego sytuacji. Zwiedziłem wiele zakładów i aresztów śledczych w kraju i za granicą jako sędzia. Odosobnienie dla kogoś przyzwyczajonego do wolności, która w mojej ocenie jest największą wartością w życiu jest dramatem. Spędzenie w więzieniu nawet 48 godzin jest czymś strasznym, a spędzenie tam 18 lat… Nie wiem. Naprawdę nie jestem panu tego w stanie skomentować… Nie wiem, jak ja bym się zachowywał, gdybym dowiedział się, że muszę przesiedzieć w więzieniu 18 lat za to, że padłem ofiarą tragicznej pomyłki sądowej. Wymyka się to racjonalnej ocenie.
Sąd Najwyższy uniewinnił sędziego z zarzutu kradzieży części do wkrętarki. Jak pan ocenia ten wyrok? Minister Zbigniew Ziobro zareagował na ten wyrok, zapowiedział nowelizację ustawy o ustroju sądów powszechnych.
Nie jestem zwolennikiem dostosowywania zmian w prawie do konkretnych wyroków. Trąci to trochę kazuistyką. Jestem jednak w stanie zrozumieć odczucia ministra i prokuratora generalnego, strażnika praworządności. Wyroków sądów nie komentuję, bo jestem tak nauczony, poza tym to niezręczne. Wyrok jest wyrokiem. Natomiast dla mnie jako obywatela jest to krzyk niemocy.
Ogólna zasada mówi, że sędzia powinien być osobą o nieposzlakowanej opinii. Czy sędzia, któremu postawiono zarzut kradzieży powinien nadal pełnić swoją funkcję?
Nieskazitelny charakter i rękojmia należytego wykonywania zawodu to cechy obowiązkowe dla sędziów. Jestem znany wśród moich znajomych jako pewien purysta. Nie dopuszczam, żeby sędzia mógł popełnić nawet przestępstwo nieumyślne, czyli np. spowodować wypadek.
Każdemu może się zdarzyć wypadek.
Tak, ale jak mogę prawić morały kierowcy, który popełnił ten sam czyn? Jak ktoś z zarzutem kradzieży będzie argumentował podsądnemu, że mu nie wolno kraść? Bądźmy poważni. Bycie sędzią nie jest obowiązkiem. Nikt nie musi być sędzią, może być radcą prawnym, notariuszem.
Not. TP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/386417-nasz-wywiad-sedzia-mitera-nie-wiem-jak-ja-bym-sie-zachowywal-gdybym-musial-przesiedziec-w-wiezieniu-18-lat-za-to-ze-padlem-ofiara-pomylki