W ubiegłym roku senat Uniwersytetu Gdańskiego podjął uchwałę, by nowopowstały ekoPark nosił imię niezwykle zasłużonego dla swojej Alma Mater absolwenta UG – Macieja Płażyńskiego. Jak udało nam się dowiedzieć, oficjalne otwarcie parku nastąpi 1 czerwca 2018 roku. O samym wydarzeniu i o tym, jak ważny dla tragicznie zmarłego marszałka Płażyńskiego był Uniwersytet Gdański udało nam się porozmawiać z jego żoną, sędzią Elżbietą Płażyńską.
Jak Pani ocenia decyzję senatu UG i uhonorowanie Pani męża?
Elżbieta Plażyńska: Muszę podkreślić, że to nie jest pierwsze upamiętnienie, którym Uniwersytet zaszczycił mojego męża. Dwa lata temu mąż otrzymał złoty medal Uniwersytetu Gdańskiego. Teraz postanowiono jeszcze raz przypomnieć jego związki z uczelnią. Decyzja o nadaniu imienia mojego męża uniwersyteckiemu parkowi, to piękne uhonorowanie jego pracy dla Polski, Gdańska i Uniwersytetu. Oprócz roli rekreacyjnej, w parku mają być prowadzone badania nad wyjątkowymi gatunkami roślin. Ma nie tylko cieszyć oko i uprzyjemniać życie studentów, ale też służyć nauce. To bardzo cieszy.
Wielu pracowników Uniwersytetu Gdańskiego dostrzega ogromną rolę Pani męża w rozwoju uczelni. Wielu podkreśla, że to, jak w tej chwili wygląda nowoczesny kampus uniwersytecki, to ogromna zasługa Macieja Płażyńskiego, jeszcze z lat kiedy był wojewodą gdańskim.
Myślę, że uniwersytet może być z tego absolwenta bardzo dumny. Mąż zabiegał o środki finansowe i rozwój Uniwersytetu, ale jest też przecież częścią jego historii. Początki opozycyjnej działalności mojego męża miały miejsce właśnie na Uniwersytecie. To przecież tu spotkał podobnie jak on myślących ludzi, był członkiem – założycielem Niezależnego Zrzeszenia Studentów i pierwszym przewodniczącym NZS-u na UG. Po wprowadzeniu stanu wojennego był przewodniczącym okupacyjnego strajku studenckiego. Bardzo czynnie udzielał się w parlamencie studentów, tworzył jego statut. Śmiało można powiedzieć, że po Sierpniu 1980 roku studenci stali się bardziej aktywni, a on był jedną z tych osób, które ten powiem świeżości i wolności wprowadzały.
Wszystkie kroniki potwierdzają, że jego wpływ na rozwój UG był ogromny. Ale przecież UG lat 80., to nie tylko działalność opozycyjna i nauka. To także wyzwania w życiu osobistym… Państwo przecież poznaliście się na uczelni?
Tak, tu się poznaliśmy. Byliśmy w jednej grupie studenckiej i tak zostało. Dlatego, z mojego punktu widzenia, Uniwersytet to jedno z najpiękniejszych wspomnień naszej młodości. Pamiętam, jak czekał na mnie pod Uniwersytetem, zawsze trzymając w ręce „Przegląd Sportowy” – innych gazet w tamtym czasie nie czytał. Zresztą, ta nasza rodzinna miłość do Alma Mater przeniosła się także na nasze dzieci – cała trójka skończyła ten sam kierunek, na tym samym uniwersytecie. Niektórzy nasi wykładowcy byli później nauczycielami naszych dzieci.
Wspomniała Pani o dzieciach. Państwa syn, Kacper, chyba postanowił iść w ślady rodziców nie tylko, jeśli chodzi o studia prawnicze, jest przecież adwokatem, ale też bardzo mocno zaangażował się w działalność społeczną, a ostatnio słyszy się, że także polityczną. A jak Pani ocenia ten rodzaj aktywności syna?
Wiem, że podobnie jak ojciec jest bardzo wyczulony na dotykającą innych niesprawiedliwość i krzywdę. Stąd jego zaangażowanie w sprawy społeczne jest naturalne i pełne poświęcenia. Cieszę się, że idzie w ślady ojca. Trzymam za niego mocno kciuki.
Rozmawiał Piotr Filipczyk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/381841-na-uniwersytecie-gdanskim-powstanie-park-im-macieja-plazynskiego-sedzia-elzbieta-plazynska-to-piekne-uhonorowanie-dzialalnosci-mojego-meza-wywiad