Państwo powinno czasem strzelać z armaty do wróbla, choćby po to, by narobić sporo huku i odstraszyć kolejne „wróble” na przyszłość. Tak też odczytuję jednoznaczne i zdecydowane działania prokuratury i służb specjalnych po emisji reportażu „Superwizjera”.
Swoją drogą reportażu cennego, bo każde ujawnienie tego typu historii jest ważne i potrzebne. Niestety, zamiast sensownej, proporcjonalnej dyskusji o problemie, mamy próbę wciśnięcia dziecka w brzuch politykom PiS. Że pozwalali, przymykali oko albo wręcz wspierali działania takich półgłówków jak ci od leśnych urodzin Hitlera. Że w Polsce mamy do czynienia z „falą nazizmu” (paski TVN szybko poziomem doszusowały do tych z TVP Info), a rząd nie reaguje. Wszystko to łącznie zbiera się na tezy kuriozalne, nieznajdujące potwierdzenia ani w faktach, ani choćby w poszlakach. Dla porządku wyśmiejmy też oświadczenie SDP czy słowa wiceministra Zielińskiego, sugerujący, że to dziennikarze TVN powinni zanieść materiał do prokuratury, a nie na antenę. Wszystko to łącznie przypomina pijany sen wariata, a nie choćby zalążek poważnej debaty.
Schodząc na ziemię - paradoksalnie materiał TVN wykazał, jak niewielka jest skala problemu - zwłaszcza gdy porównać podobne zjawiska w Niemczech, gdzie regularnie dochodzi do marszów neonazistów, a oficjalne dane tamtejszego MSW wskazują na tysiące takich osób (z tendencją rosnącą). Proszę spojrzeć na poniższe omówienie Fundacji Republikańskiej albo na depesze o pikietach odwołujących się do spuścizny Rudolfa Hessa.
Wszystko to nie unieważnia istoty problemu w Polsce, ale pozwala chociaż nie dać się zwariować. Można mieć wiele zastrzeżeń do polskiej debaty publicznej, ale znajmy proporcje. Bo jeszcze dwa-trzy dni tak nakręconej debaty i rzeczywiście uwierzymy, że debata niemieckiej (!) telewizji o problemie polskiego (!) neonazizmu ma sens. Aby nie dać się zwariować warto czasem wspomnieć również o pozytywnych zjawiskach, choć te, siłą rzeczy, przebijają się z mniejszą mocą.
Jednym z takich zjawisk jest coroczny przyjazd chasydów do Lelowa. W ostatnich dniach w 204. rocznicę śmierci rabina Dawida Biedermana, jednego z najbardziej znanych ówcześnie cadyków na ziemiach polskich, ortodoksyjni Żydzi z całego świata przyjechali do tej niewielkiej miejscowości niedaleko Częstochowy.
Zgodnie z tradycją, podczas kilkudniowych uroczystości przy grobie cadyka Biedermana, chasydzi w tradycyjnych strojach czczą jego pamięć modlitwą, śpiewem i tańcem. Poniżej zdjęcia i wideo z tej niezwykłej tradycji.
Fot. PAP/Waldemar Deska
Wspominam o tym nie tylko dlatego, że to moja rodzinna miejscowość, ale także dlatego, by powiedzieć, jak pozytywnie zmieniało się nastawienie mieszkańców. Jeszcze w latach 90. wydarzeniu towarzyszyły antysemickie napisy na murach, a przy tym lęk czy obawy. Dziś nie ma po tym śladu. Chasydzi z całego świata wrośli w polską kulturę i społeczeństwo, a od kilkunastu już lat w Lelowie organizuje się wspólny polsko-żydowski festiwal.
WIĘCEJ: W Lelowie ruszył polsko–żydowski festiwal, czyli Święto Ciulimu – Czulentu
Lelów to tylko jedno z wielu miejsc, gdzie społeczeństwo - wcale nie wielkomiejskie - udowadnia, że tradycja polskiej tolerancji i przyjmowania we własne szeregi wiele odłamów kultur jest żywa i ma się dobrze. Nie pasuje to do modnych w ostatnich dniach tez, nie przydaje się jako partyjna pałka w bieżącej walce politycznej, ale jest prawdziwe. I o wiele bardziej oddające rzeczywistość niż kilka kreatur kryjących się po lasach ze swastyką z wafelków. Nie dajmy się zwariować.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/378223-panstwo-powinno-czasem-strzelac-z-armaty-do-wrobla-ale-nie-utopmy-tej-dyskusji-w-rzekomej-fali-nazizmu-dobry-przyklad-z-lelowa-zdjecia-wideo
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.