Całkiem niedawno odbyła się akademicka dyskusja o „końcu komunizmu” w Polsce. Wielu za obowiązującą uważa datę podaną w 1989 roku przez Joannę Szczepkowską, ale ambicje składania takich deklaracji ma chyba każda władza (może poza SLD). I cóż z tego wynika? Z ubolewaniem stwierdzam, że niewiele.
Do myślenia daje informacja, że towarzysz Jerzy Jaskiernia został dziekanem na Wydziale Prawa, Administracji i Zarządzania Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. Jednocześnie dowiedzieliśmy się, że propozycja wykładów na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym dla Tomasza Terlikowskiego jest już nieaktualna, ma za tym stać Wanda Nowicka.
CZYTAJ KOMENTARZ ŁUKASZA ADAMSKIEGO: Nie ma miejsca na uczelniach dla „zaplutych karłów reakcji”? Nie pozwólmy wygrać czerwonym totalniakom
Nie oceniam merytoryki żadnego z Panów, nie miałem okazji być na ich wykładach, ale koincydencja opisanych wyżej zdarzeń przypomniała mi niedawny wywiad, jakiego tygodnikowi „Sieci” udzielił dr Jarosław Szarek, prezes Instytutu Pamięci Narodowej. U progu roku 2018, a więc obchodów stulecia niepodległości rozmawialiśmy także o „upadku komunizmu”. W związku z publicystycznymi nieścisłościami pytałem, czy jest możliwość podania konkretnej daty, kiedy to cholerstwo się skończyło. Odpowiedź wcale nie była optymistyczna.
Jeden ze znajomych mówi pesymistycznie, że komunizm był tak diabelskim systemem, że nie da się z niego wyjść.Ważne, aby usuwać widoczne znaki tego systemu, ale o wiele trudniejsze jest stworzenie elit intelektualnych, które nie będą czerpać z tego systemu. Nadal niektóre segmenty życia są pod wpływem osób wywodzących się z PRL. To dotyczy zarówno uczelni, sądownictwa jak i w pewnej mierze biznesu czy gospodarki. Upływ czasu działa oczywiście na naszą korzyść, ale konieczna jest gigantyczna praca, by odwrócić to, co wtłaczano w nas przez kilkadziesiąt lat. Przecież narzucano nam schematy zupełnie obce dla cywilizacji łacińskiej, zupełnie obcą ideologię, obce książki, autorów. System narzucał nam wykoślawione schematy nawet w sferze codziennego życia. Miliony ludzi wtłoczono w potężne blokowiska, wmawiając jednocześnie, że celem dla człowieka sukcesu ma być segment, obrzydliwy kanciasty budynek piętrowy z płaskim dachem. To niszczycielskie działanie było na nas testowane przez kilkadziesiąt lat
— mówił dr Szarek. Jak niewiele czasu musiało upłynąć, by ta czarna wizja się zmaterializowała. Terlikowski out, Jaskiernia hop na eksponowane stanowisko. W ten sposób, drodzy Państwo to my sobie możemy co tydzień ogłaszać koniec tego i owego.
P.S. Felieton dedykuję Panu premierowi Jarosławowi Gowinowi, ministrowi nauki i szkolnictwa wyższego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/377480-zlogi-trzymaja-sie-mocno-niby-kolejny-koniec-komunizmu-a-jaskiernia-zostaje-dziekanem-na-uczelni-w-kielcach