W czasie wojny była żołnierzem, Powstańcem Warszawskim, po wojnie była więźniem stalinowskim- w tym czasie głównie „mieszkała” w Fordonie; potem była profesorem literatury pięknej, specjalistką od polskiego baroku. W 1980 r. natychmiast zaangażowała się w ruch „Solidarności”, a po wybuchu stanu wojennego działała w różnych środowiskach opozycyjnych. Otwinowska urodziła się 11 czerwca 1924 w Toruniu, zmarła 15 stycznia 2018 w Warszawie
To wtedy ją poznałem, konkretnie w środowisku Studium Kultury Chrześcijańskiej do którego dotarłem w połowie lat 80-tych. Przez Studium, w ciągu kolejnych lat, docierałem do następnych ważnych miejsc na mapie ówczesnego Kościoła zaangażowanego, w tym do ks. Józefa Maja – na Służew, gdzie przy parafii św. Katarzyny Basia działała na rzecz budowy pierwszego w stolicy pomnika ku czci Żołnierzy Wyklętych, czyli ofiar terroru komunistycznego z lat 1944 - 1956. Pomnik zbudowany w latach 90-tych stoi do dziś i upamiętnia m.in. tych, którzy byli przy cmentarzu potajemnie grzebani po strzale w tył głowy wykonanym na nich w mokotowskim areszcie na Rakowieckiej.
Basia zaproponowała mi, bym jej pomógł w przygotowaniu ważnej wystawy ku czci podziemia niepodległościowego i z nią pojechał do polskiego Londynu. Tam w POSK-u, w połowie lat 90-tych, miała piękne wystąpienie o Żołnierzach Wyklętych. Była już wówczas kustoszem pamięci – opowiadała o prawdziwych polskich dziejach najnowszych. Nasza przyjaźń została wzmocniona wspólną pracą nad książka pt. Polacy wobec przemocy 1944 – 1956. Wydaliśmy ją w Editions Spotkaniach, u Janusza Krupskiego i Piotra Jeglińskiego, pod wspólną redakcją, także w połowie lat 90-tych. Równocześnie nadal działała społeczne, organizując na Politechnice Warszawskiej cykliczne spotkania dla warszawskiej inteligencji w ramach stowarzyszenia Tradycja i Przyszłość. Już wtedy Basia była głównie zaangażowana w upamiętnienie dzielnych kobiet, do których sama należała, a które po wojnie trafiły do stalinowskich więzień i obozów. Zbierała relacje, a także wiersze więzienne. To ona ustaliła autorstwo jednego z najpiękniejszych wierszy, pt. Polskie Termopile. Autorem był Tadeusz Porayski. Jej książki, w tym dwutomowe dzieło pt. Zawołać po imieniu, znajduje się w niejednym polskim domu i pozostanie ważnych świadectwem o tamtych, ponurych czasach. Przez kolejne lata podtrzymywała i aktywizowała środowisko kobiet – więźniarek, znała ich rodziny, dzieci. Wydawała dla nich, ale i dla nas – dla historyków – pismo „NIKE”. Wydawała je jeszcze kilka lat temu, w sumie wyszło 100 numerów tego wyjątkowego miesięcznika. Gdy skończyła lat 90, w IPN – dzięki staraniom Mirka Biełaszko – urządziliśmy dla niej, i ku jej zaskoczeniu, specjalną konferencję, wydaliśmy specjalną książkę. IPN uhonorował ją także tytułem Kustosza Pamięci; była zatem także w kapitule tej nagrody. Bo ona stale była żywotna, stale obecna na wszystkich uroczystościach. I tak miało już być…
Podczas najbliższych obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych, 1 marca – już jej nie będzie. Zmarła, dziś w nocy z 15 na 16 stycznia 2018 roku, w Roku Niepodległości. Napracowała się byśmy mogli uczestniczyć w tych uroczystościach ku czci Polski Odrodzonej. Cześć i chwała bohaterce polskich dziejów!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/376888-s-p-barbara-otwinowska-kustosz-polskiej-pamieci-czesc-i-chwala-bohaterce-polskich-dziejow