Rzadko przeglądam komentarze, do siebie i innych, bo to najczęściej „inwektarze”. No cóż, „jestem anonimowy, to mu przywalę”. Prosto w tę głupią gębę. Ale tym razem zaglądnąłem do mojej krytyki programów sylwestrowych (nie tylko programu TVP!). Oprócz wyzwisk było kilka nieporozumień. Wprawdzie lata temu zajmowałem się badaniem czytania ze zrozumieniem, ale problem wydaje się być wciąż aktualny.
I na przykład: nie postulowałem, aby w Sylwestra grano mi Haendla, nie krytykowałem Sławomira Zapały, a wręcz przeciwnie. Zrobił to, co starannie przecharakteryzowana Maryla Rodowicz przed laty lansując utwór „Dentysta-sadysta” z rzekomym zespołem „Różowe Czuby”. Wtedy wokalistka boleśnie zakpiła z niemal „zawodowych amatorów” rodzimego punka. Była nawet wysoko na liście przebojów „Trójki”! Ktoś pamięta? Zapała drwi ze swoich fanów boleśniej niż Rodowicz. To zawodowy aktor po krakowskiej PWST, podobnie jak występująca z nim małżonka. Niemal każdy wykonywany przezeń gest i gag jest swoistym cytatem z rozmaitych „Aliasów”, „Boysów”, „Bayer Full”, Laskowskiego czy Shazzy. W przeciwieństwie jednak do wielu wykonawców ze ścianek i niegdysiejszych kaset, Zapała nie plagiatuje i gra na żywo, a nie z towarzyszeniem zaprogramowanych instrumentów. Mówiąc językiem młodzieży to jest „jajcarz” ze starannym warsztatem wokalno-aktorskim. I bez wątpienia nowa jakość.
Nie odmawiam nikomu, absolutnie nikomu, prawa do zabawy w rytm muzyki jaka się mu tylko podoba. To także kwestia generacyjna. Dla wielu starszych ludzi to także powrót do lat młodości. Sam kpiłem ze swojej babci, która uwielbiała Mieczysława Fogga, czy rodziców, którzy zasłuchiwali się w Irenie Santor. Moje dzieci taktownie tolerują gust ojca. Tolerują.
Nie rozumiem jednak przesłanek publicznej telewizji i swoich krytyków. Dlaczego skazano mnie na oglądanie tych, którym ta muzyka się podobała i tłumnie przybyli do Zakopanego? Gdybym chciał tego słuchać to sam bym się pod Giewont pofatygował. Nie trzeba mi było tego dokładnie transmitować.
Jestem z demograficznego wyżu. Takich jak ja jest zatem wciąż dość sporo. Pracuję, płacę abonament. Uczciwie i regularnie. Kto o mnie pomyślał? Gdzie było moje pokolenie w planach publicznej telewizji? W imię czego miałem słuchać jakiegoś Martyniuka, Dąbrowskiej, Kayah czy Limahla? Czy w Sylwestra zaczynał się Wielki Post? To miała być pokuta? Za jakąś karę miałem oglądać ludzi, którzy śpiewali nie potrafiąc śpiewać. takich, którzy wydają płyty z głosem elektronicznie zmiksowanym, „poprawionym”, a na żywo reprezentują przegląd piosenki wędkarskiej? Po jakiejś pół godzinie rzeczywiście dałem sobie spokój, wyłączyłem telewizję i puściłem płytę. Po prostu.
Potem przeczytałem radosne meldunki o ośmiu milionach oglądających ten program. I powiem uczciwie - mnie ta liczba przeraziła.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/374585-ze-zrozumieniem
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.