„Mnie przeszkadza fałsz linii podziału. Ona nie jest do końca czytelna. W komunie było jasne: oni to oni, centrala mieści się w Moskwie. Teraz gryziemy się sami z sobą. Jeśli chodzi o moje podwórko, nie widzę sensownej linii demarkacyjnej” - powiedział Jan Englert w rozmowie z Piotrem Zarembą w Dzienniku Gazecie Prawnej.
Aktor podkreślił, że potrzebna jest nam polityka kulturalna.
Przy czym to nie dotyczy tylko sztuki , ale też szkolnictwa, obyczajów, języka. Pogrążamy się w chaosie pojęć, etycznym, estetycznym. Jedni wytwarzają ten chaos pod sztandarem wolności, inni pod sztandarem patriotyzmu
—podkreśla Englert.
Aktor krytycznie wypowiada się na temat podziału polityczno-ideowego w naszym kraju.
Mnie przeszkadza fałsz linii podziału. Ona nie jest do końca czytelna. W komunie było jasne: oni to oni, centrala mieści się w Moskwie. Teraz gryziemy się sami z sobą. Jeśli chodzi o moje podwórko, nie widzę sensownej linii demarkacyjnej
—mówi.
Jan Englert mówi też, że nie ma nic przeciwko temu, by aktorzy angażowali się w politykę.
Nie mam z tym problemu, podobnie jak z aktorami, którzy występują w reklamach. Ale nie lubię obłudy – po obu stronach linii demarkacyjnej. Gdyby mnie odwołano, nie poszedłbym pod pomnik Bogusławskiego krzyczeć: Wojciechu, zabrano nam lata pracy
—podkreślił.
ann/”Dziennik Gazeta Prawna”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/374108-kilka-waznych-uwag-jana-englerta-na-pewno-potrzebna-jest-jakas-polityka-kulturalna-powinna-ona-dotyczyc-sztuki-szkolnictwa-obyczajow-i-jezyka