Ogarnia mnie pusty śmiech, gdy słyszę pełne oburzenia wypowiedzi gadających głów o skandalicznym happeningu narodowców. Oto radykałowie z ONR powiesili portrety europosłów PO głosujących za rezolucją PE godzącą w polskie interesy. Co w tym śmiesznego? Rażąca niekonsekwencja.
Ci sami ludzie, którzy teraz w wielkim oburzeniu zasłaniają sobie uszy i oczy, jeszcze kilka miesięcy temu zapewniali, że wieszanie figury św. Jana Pawła II to… sztuka. Wówczas nikogo to nie bulwersowało. Ot, artystyczny happening, który powinniśmy tolerować w imię szacunku do sztuki.
Oczywiście wszystko można złożyć na karb zupełnie odmiennej wrażliwości. Dla jednych bardziej rażące jest symboliczne skazanie na śmierć głowy Kościoła, dla innych – mordowanie polityków. Jest tylko jedna, choć niezwykle istotna, różnica. Przedstawiciele prawicy jednoznacznie odcięli się od pikiety radykałów. Tak stanowczej postawy ze strony lewicy i liberałów zabrakło w przypadku „Klątwy” i innych inicjatyw ubranych w szaty kultury wyższej.
W tym przypadku nie ma symetrii. A diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach. Dlatego śmieszą mnie tłuste salonowe koty, które w błysku fleszy pozują na guwernerów dobrego smaku. Hipokryzja wciąż jest modna.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/369473-nie-ma-nic-gorszego-niz-wybiorcza-afirmacja-standardow-wieszanie-figury-papieza-ok-wieszanie-zdjec-europoslow-pe-skandal