Opozycja doskonali metody swojego działania. Nie ta opozycja, która umiera na naszych oczach, i której obecność jest dla każdego protestu pocałunkiem śmierci (post-KOD, Platforma i w jakiejś mierze Nowoczesna), ale ta, która chce zająć jej miejsce. Ważnym elementem tej nowej konstelacji jest Partia Razem. Widać, że nie marnuje czasu: doskonali techniki działania, język opisu świata, odczytywanie nastrojów społecznych. Bada grunt, rozeznaje pole, podatność łódki na chybotanie.
Tak właśnie - jak na poligon - należy patrzeć na protest głodowy (w jakiejś mierze także „głodowy”) rezydentów. Unię jest to jedyny uprawniony punkt widzenia, ale punkt, który powinien być obecny w naszych analizach.
Ale są również przyczyny obiektywne tego protestu. Wśród najbogatszych Polaków Partia Razem mam poparcie 5 proc., a więc ponad dwukrotnie wyższe niż przeciętnie (badanie CBOS z 3 października b. r.).
Partia Razem - jak trafnie zauważył już tuż po wyborach na łamach „wSieci” dr Tomasz Żukowski - to nie wywodzący się z prowincji Wilanów, spłacający kredyty i w sumie niepewny swojej pozycji społecznej i kulturowej. Partia Razem to Żoliborz - bogaty od pokoleń, a jednocześnie od zawsze lewicowy. Dziedziczący mieszkania, obyty w świecie, pewny siebie, otrzaskany, ustosunkowany, zakotwiczony w NGOSach.
Na tym społecznym tle dochody rezydentów wyglądają szczególnie marnie. Misja lekarska misją, nie kwestionuję, że jest obecna, ale nie mówimy o środowisku, które walczy o awans materialny. Mówimy o ludziach (rzecz jasna nie wszystkich, ale tych nadających ton), którzy wchodząc na ścieżkę specjalizacji doświadczają raczej materialnej degradacji. Bo tłem jest środowisko, z którego się wyszło, i które żyje obok. Żyje za dużo więcej niż 2-3 tys. złotych miesięcznie, do tego pracując dużo mniej.
Służba zdrowia wymaga zmian, zgadzamy się co do tego wszyscy. I także większych pieniędzy. Choć akurat gdy idzie o pieniądze dla lekarzy, to mam wrażenie, że problemem są raczej wielkie, wręcz „ukraińskie” nierówności wewnątrz tej grupy, niż brak środków.
Ale jeśli już naprawiamy, to naprawdę warto wprowadzić mechanizmy jakoś wiążące młodych lekarzy z Polską, przynajmniej na kilka lat po skończeniu studiów. Sytuacja, w której relatywnie biedna Polska kształci medyków (koszt mieści się w przedziale 500 tys. - 1 mln zł), a chwilę potem przejmują ich bogate kraje zachodu, nie jest do zaakceptowania. To rabunek w biały dzień. I proszę nie pisać, że wystarczy podnieść zarobki do poziomu zachodniego, by lekarze zostali. To pusty postulat, bo jeszcze długo w Niemczech czy Anglii będą zarabiali więcej. Zarobki należy podnieść, ale same pieniądze niczego nie rozwiążą.
Skoro państwo ponosi odpowiedzialność za system opieki zdrowotnej, musi myśleć racjonalnie. Jeśli w coś inwestuje, ma prawo do oczekiwania zwrotu choćby na poziomie minimalnym.
A więc: większe zarobki - tak, ale w powiązaniu z większymi gwarancjami, że nie kształcimy lekarzy dla naszych bogatych przyjaciół z europejskiego i globalnego centrum.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/362437-to-jest-poligon-opozycja-doskonali-metody-swojego-dzialania-nie-ta-opozycja-ktora-umiera-ale-ta-ktora-chce-zajac-jej-miejsce