Siedział Janusz Palikot cicho w swoich Dzierwanach i się nie odzywał. Co po niektórzy myśleli już, że poszedł po rozum do głowy, przemyślał „w cieniu lipy” swoje filozoficzne nastawienie do życia i przynajmniej wyciągnął jeden wniosek. Nie atakować bez skrupułów poglądów ludzi wierzących. Ale nic bardziej mylnego. Okazało się, kiedy akcja „Różaniec do granic” osiągnęła zamierzony cel – ponad milion Polaków modliło się na rubieżach własnego kraju do Matki Boskiej o pokój w szlachetnych intencjach, Janusz Palikot doznał wewnętrznego tchnienia. Imperatyw był tak silny, że myśliciel i były polityk w jednym postanowili zareagować. Dopadł bloga i …
Akcja „Różaniec do granic” to coś tak zawstydzającego i ośmieszającego nas wszystkich, że doprawdy nie wiem co jeszcze bardziej kuriozalnego może się zdarzyć. Wstyd za rezygnację z rozumu, oświecenia, tradycji europejskiej. Jesteśmy jak wieśniak na stacji metra, modlący się o to, aby pociąg się na niego nie gniewał. I nie spóźniał więcej. Istne kuriozum.
Nie trzeba dodawać, że natychmiast stał się bohaterem portalu „parówkarzy”, którzy jego wywód obdarzyli tytułem „Palikot mocno podsumował akcję <<Różaniec do Granic>>”. Widać ta sama częstotliwość. Stare powiedzenie mówi, że ludzie wierzący na ogół rozumieją niewierzących natomiast odwrotnie jest dużo gorzej. Czy ja się kiedyś wyśmiewałem publicznie z pańskich prywatnych spotkań z nawiedzonymi ezoterykami, dziwakami reprezentującymi tzw. filozofie Wschodu, których poziom teologiczny był rzeczywistym zabobonem? Nie! To czemu wtrącasz się pan ze swoimi prymitywnymi i pełnymi „europejskich kompleksów” a la Gazeta Wyborcza komentarzami dotykającymi najwrażliwszych miejsc w duszy człowieka wierzącego jakim jest modlitwa różańcowa? Przyjmując pańską optykę, to tak jakby pan założył brudny waciak i utytłane w suwalskim gnoju gumofilce, po czym udał się w nich do wykwintnego pałacu na inicjacje masońskiej loży. Staram się zrozumieć robespierrowski klimat dręczący pana w ponure jesienne wieczory (te „rezygnację z rozumu, oświecenia…”, te rzezie katolików i księży w Wandei), ale to nie powód, żeby jako ktoś kto oficjalnie przedstawia siebie jako wolnościowca kpił ze współobywateli dlatego tylko, że się modlą o pokój do Najświętszej Marii Panny. Widać tacy to z was „wolnościowcy”. W dodatku nieźle zakompleksieni. Najbardziej wywierają na mnie wrażenie te passusy o „tradycji europejskiej” i o tym, że jako naród „jesteśmy jak wieśniak na stacji metra, modlący się o to, aby pociąg się na niego nie gniewał. I nie spóźniał więcej”. Primo: nawet zwykły chłop z sąsiednich Smolnik wie, że Europa to 2000 lat tradycji i kultury chrześcijańskiej; secundo: wśród odmawiających Różaniec na granicach znalazła się również spora liczba ludzi wykształconych, intelektualistów i takich, których status społeczny (nie wspominając o moralnym) jest o wiele wyższy niż pański. Tak już na marginesie zastanawiam się skąd się bierze u często wykształconych egzemplarzy rodzaju ludzkiego taka nienawiść? Na pewno pogarda dla wierzących, a szczególnie tych, którzy odmawiają masowo Święty Różaniec? Czy modlący się nawołują do złego? Co to może komuś przeszkadzać? A jednak. Odpowiedź na pytanie, jak na razie, daje tylko Kościół Katolicki i ostatnio Donald Trump w Las Vegas. Wpływ „pure evil” czyli czystego zła.
„Istne kuriozum” – skończył Palikot swój wywód o akcji „Różaniec bez granic”. Powtórzę te słowa za panem, ale w kontekście tego, że nosi pan tytuł magistra filozofii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, który wręczono panu za obronę pracy o „Krytyce czystego rozumu Immanuela Kanta”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/361348-czlonek-elit-iii-rp-o-rozancu-bez-granic-czyli-slowo-na-niedziele-skad-sie-bierze-u-czesto-wyksztalconych-egzemplarzy-taka-nienawisc
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.