Rządzony przez Pawła Adamowicza Gdańsk to nie tylko miasto dziwnych interesów i wielu kont bankowych ludzi władzy. To nie tylko odwoływanie się do niemieckich tradycji i aktywny udział w walce z rządem. To także coraz silniej akcentowana lewicowa, wręcz lewacka, ideologia, której - jak zawsze - nieuniknionym rezultatem jest wprowadzenie nieoficjalnej, ale bardzo ścisłej, cenzury.
Właśnie dotarła do nas wiadomość o bulwersującym zdarzeniu. Oto z debaty dotyczącej „równego traktowania kobiet i mężczyzn oraz osób LGBT”, która ma się odbyć w Gdańsku 7 października w ramach tzw. Panelu Obywatelskiego, wykluczono przedstawiciela Fundacji Mamy i Taty - cenionej, profesjonalnej organizacji, która zajmuje się wspieraniem polskich rodzin.
Według organizatorów, „Panele Obywatelskie” w Gdańsku to „sposób na demokratyczne podejmowanie decyzji w sprawach lokalnej społeczności, regionu lub państwa”:
Do zajęcia się danym tematem zaprasza się losowo wyłonioną, reprezentatywną grupę mieszańców, z uwzględnieniem kryteriów demograficznych, takich jak płeć, wiek, dzielnica czy poziom wykształcenia. Kluczowym elementem panelu obywatelskiego jest debata.
Uczestnicy panelu (paneliści) zapoznają się ze stanowiskami wszystkich przedstawicieli – urzędów, instytucji, organizacji pozarządowych, rad dzielnic, mieszkańców, ekspertów i innych osób, którzy są zainteresowane danym tematem . Co istotne, paneliści mogą sami powoływać ekspertów. (…)
Panel obywatelski jest formą demokracji deliberacyjnej. Rekomendacje panelu są wiążące - założenie jest takie, że mają mieć realny wpływ na podejmowane decyzje. Wymagany poziom poparcia dla wiążącej rekomendacji to 80 procent zgodności wszystkich panelistów.
Panelowi obywatelskiemu towarzyszą otwarte konsultacje społeczne, w ramach których wszyscy zainteresowani mieszkańcy mogą przedstawić panelowi, prezydentowi i radnym swoje opinie w danej sprawie.
Jak się okazuje jednak - nie wszyscy mogą przedstawić swoje opinie, i nie jest prawdą, że „kluczowym elementem panelu obywatelskiego jest debata”.
Co ważne: organizatorzy najpierw zgodzili się na udział przedstawiciela Fundacji Mamy i Taty (socjologa Marka Grabowskiego) na udział w panelu. Gdy jednak, podczas kolejnej wymiany e-maili zostali zapytani o szczegóły, odpowiedzieli, że nie są zainteresowani!
Dlaczego? Ponieważ - argumentowali - panel ma jedynie rozstrzygnąć, „jak wspierać równe traktowanie kobiet i mężczyzn oraz osób LGBT” na poziomie miasta, a nie „czy wspierać”. Tym samym podczas „debaty” przedstawione mają zostać jedynie sposoby wspierania mniejszości seksualnych. Rozmowa o sensowności takich działań jest WYKLUCZONA!
Organizatorzy zarzucili Fundacji Mamy i Taty - na podstawie opracowanego przez nią raportu pt. „Strategia polityczna lobby LGTB w Polsce i na świecie”, że działalność tej fundacji „nie jest związana ze wspieraniem równego traktowania osób LGBT”.
Czyli: będziemy rozmawiać, ale tylko z tymi, którzy się z nami zgadzają. Warto podkreślić, że Fundacja Mamy i Taty opiera się na danych naukowych. Z jej raportem można się zapoznać tu.
Działanie miasta obnaża prawdziwą intencję lobby LGBT, które boi się merytorycznej dyskusji o homoseksualizmie, homoseksualnym stylu życia, i jego wpływie na dzieci. Bo się debaty opartej o dane, a nie emocje. Jednocześnie: musi niepokoić, że lewacki marsz przez instytucje nadal ma się świetnie. Co więcej, jest finansowany z publicznych pieniędzy.
Skaj
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/360922-tylko-u-nas-cenzura-w-gdansku-z-panelu-obywatelskiego-wykluczono-organizacje-prorodzinna-przekaz-jasny-to-impreza-tylko-dla-wspierajacych-lgtb