„Czarny wtorek” i protest organizacji feministycznych walczących o liberalizację prawa do aborcji nie odbił się szerszym echem w mainstreamowych mediach. Słaba frekwencja sprawiła, że protest wolano przemilczeć. I tak dzisiejsze wydanie „Gazety Wyborczej” nie próbowało nawet zaklinać rzeczywistości i oszukiwać, że wczorajszy protest był sukcesem.
Tysiące kobiet z całej Polski przeszło we wtorek „czarnych marszach” w blisko stu miastach. Choć znów realne jest zaostrzenie przepisów antyaborcyjnych, mobilizacja była mniejsza niż rok temu
—czytamy w „Gazecie Wyborczej”.
CZYTAJ WIĘCEJ: Powtórka z „czarnego protestu” ze słabą frekwencją. Feministki maszerowały pod hasłem: „Dość piekła kobiet”. ZDJĘCIA
„Wyborcza” z rozrzewnieniem wraca do zeszłorocznych protestów, które - w mniemaniu „GW” - były wielkim sukcesem. Dodatkowo możemy przeczytać, że niska frekwencja na wczorajszym proteście spowodowana była nie tylko deszczem, ale też przekonaniem, że niewiele one zmienią.
Wczoraj uczestnicy protestów niższą frekwencję tłumaczyli tym, że rok temu zmiana przepisów wydawała się bardziej realna niż teraz, dlatego też wtedy mobilizacja była wieksza
— czytamy w „Wyborczej”.
Dlaczego więc w ogóle protestują? To śmieszne, że sami organizatorzy nie wierzą w ich skuteczność, a mimo to zwołują ludzi na manifestacje.
I tylko mieszkańców Warszawy szkoda, którzy w godzinach szczytu wracając do pracy trafili na zakorkowane ulice i jeżdżąca nieregularnie komunikację miejską…
CZYTAJ TAKŻE: Czy maszerujące w czerni staruszki mają świadomość, że po legalizacji aborcji przyjdzie czas na legalizację eutanazji?
wkt/kk/Gazeta Wyborcza
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/360734-nie-zawsze-da-sie-oszukac-rzeczywistosc-nawet-gw-przyznaje-ze-w-czarny-wtorek-frekwencja-nie-dopisala