Nie ma tygodnia, a może i dnia, by w mediach nie pojawiła się informacja o gwałcie lub próbie gwałtu dokonanego przez imigrantów w którymś z krajów Europy zachodniej. Często są to zdarzenia wyjątkowo drastyczne. Wystarczy przypomnieć dramat polskiej pary we włoskim Rimini. Nie brakuje także zdarzeń opisywanych jako molestowanie; wiele zapewne unika uwadze zachodnich mediów, jak wiemy z licznych relacji, stosujących w tym obszarze dość ścisłą autocenzurę.
To są czyny, które nie mają usprawiedliwienia. Ale to także czyny, za które współodpowiedzialność ponoszą autorzy polityki otwartych drzwi, ludzie, którzy w 2015-ym roku podjęli straszliwe w skutkach decyzje. Kanclerz Merkel należy oczywiście wymienić na pierwszym miejscu.
Wpuszczono do Europy ponad milion ludzi, z których ogromna większość to młodzi mężczyźni. Wyrwani ze swojego środowiska, ze swojej kultury, rzuceni w świat całkowicie im nieznany, obcy. Także świat, którego reguł nie umieją właściwie odczytać, a jeśli próbują - także w sferze europejskich relacji między płciami - czynią to często dramatycznie źle.
Czy te wszystkie przestępstwa na tle seksualnym, o których słyszymy, były czymś, czego nie można było się spodziewać, widząc kolumny imigrantów maszerujące przez Europę? Oczywiście nie. Bo jak to niby miało się ułożyć? Mówiący po arabsku i w innych egzotycznych językach przybysze mieli wpisać się w życie towarzyskie i społeczne krajów Europy zachodniej i północnej?
Mówimy o świecie, w którym seksualizacja kultury, przestrzeni publicznej, właściwie wszystkiego, przekracza kolejne granice. O świecie, w którym głosi się, iż „pełna samorealizacja” w tej sferze jest rzekomo warunkiem podstawowym udanego życia. O świecie, w którym seksualność człowieka sprowadza się często do absurdu, wysuwając ją na plan pierwszy ludzkiego istnienia, zamieniając w prymitywną w sumie ideologię.
W tym jednym przypadku - dotyczącym młodych imigrantów - uznano, że problemu nie ma. Albo nie chciano problemu widzieć.
Przywódcy państw, które pozwalają na masową imigrację z krajów kulturowo bardzo dalekich, zdradzają swoich obywateli, a szczególnie - obywatelki. Realizując ideologiczne dogmaty, w istocie gardzą bezpieczeństwem zwykłych ludzi. Tych ludzi, których bronić i chronić przysięgali.
Ale to nie koniec: swoich współobywateli zdradzają i narażają na ryzyko także te media, które tego typu imigrację promują, a faktycznie - dając osłonę rządzącym - umożliwiają. Straszne zbrodnie obciążają także sumienia wielu dziennikarzy, pisarzy, i innych „autorytetów”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/359145-przywodcy-panstw-ktore-pozwalaja-na-masowa-imigracje-z-krajow-kulturowo-dalekich-zdradzaja-swoich-obywateli