Dwie uwagi rozwijające mój wczorajszy tekst. Postawiłem zarzut mediom (m.in. Newsweekowi i portalowi Na Temat) oraz rozmaitym osobom (Robert Biedroń, Jacek Dehnel, posłanka Katarzyna Lubnauer), że wykorzystują tragedię 14-letniego gimnazjalisty Kacpra z Gorczyna, który się powiesił, do stawiania bezpodstawnych tez, jakoby powodem samobójstwa była jego homoseksualna orientacja.
Przywołałem jako dowód artykuł w czwartkowej „Gazecie Wyborczej”. Reporterzy z łódzkiej redakcji „Wyborczej” pojechali do rodzinnej miejscowości chłopca i nie znaleźli nic na potwierdzenie tezy o jego gejowskiej orientacji. Nie potwierdzili też twierdzenia, że był prześladowany przez rówieśników.
Jeśli coś takiego ogłasza gazeta przywiązana do wizji złego społeczeństwa gnębiącego homoseksualną mniejszość, można jej wierzyć. Gdyby znalazła coś na potwierdzenie tezy przeciwnej, z pewnością by to wykorzystała.
Pochwaliłem „Wyborczą” za postawienie faktów ponad ideologią. Rzecz jednak w tym, że podstawą wcześniejszych gromkich oświadczeń o niemal zamordowaniu Kacpra przez nietolerancyjne społeczeństwo była ta sama gazeta. Jej łódzkie wydanie najpierw upowszechniło na podstawie twierdzeń m.in. matki samobójcy, jego dziadka oraz wychowawczyni wersję o zaszczuciu geja, potem zaś faktycznie ją odwołało publikując kolejny artykuł z zasadniczą myślą: nic pewnego nie znaleźliśmy. Oba teksty pisali ci sami autorzy.
I teraz ludzie, którzy jak poeta Dehnel ogłaszali, że domniemani hejterzy „mają krew na rękach” , czują się przez „Wyborczą” opuszczeni. To niewątpliwie dowód przynajmniej na to, że warto w takich sytuacjach stawiać najboleśniejsze pytania, ale z konkluzjami zaczekać do czasu gruntowniejszych ustaleń. Bo nie da się znaleźć prawdy w kilka dni. Bo można się pomylić i kogoś skrzywdzić. A przy okazji przedstawić nieprawdziwy obraz: i tej konkretnej historii, i polskich realiów.
Zgłosiła się do mnie osoba odpowiadająca za kontrolę MEN w szkole Kacpra. Twierdzi, że ani wersja o odmiennej orientacji chłopca, ani o tym że był prześladowany, się nie potwierdza. Był dziwny, uzależniony od Internetu, brał antydepresanty. Matka i dziadek, którzy w pierwszych godzinach wystąpili z dość ogólnikowymi, ale podchwyconymi ochoczo przez media, oskarżeniami, średnio się nim podobno interesowali.
Czy ja z kolei przyjmuję bezkrytycznie tę wersję? Nie, po prostu ją przekazuję jako kolejną hipotezę. I mówię otwarcie: nie wiem, jak było. Możliwe, że poznamy kolejne kawałki prawdy. Możliwe jednak, że ta układanka nie złoży się do końca nigdy. Ale brutalność ludzi, którzy używają tragedii, żeby stawiać ogólne ideologiczne tezy, wciąż nie przestaje mnie zadziwiać. Organizacje LGTB już zapowiedziały manifestację przed MEN ze świecami. Naprawdę jesteście pewni, że wasze oburzenie ma związek z rzeczywistością? Że dobrze je adresujecie? Czy korzystacie z okazji aby o sobie przypomnieć, wykrzyczeć ogólne pretensje, wykorzystać sytuację do przypomnienia ogólnych żądań. Ale pretekstem jest przecież śmierć człowieka.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/358977-kto-zeruje-na-tragedii-w-sprawie-samobojstwa-14-letniego-kacpra
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.