Na „Kulturę Niepodległą”
Natknąłem się (7 września) na wywiad Macieja Stuhra w programie „Fakty po Faktach” na antenie TVN24. Zwróciłem szczególną uwagę na poniższe słowa:
„Nawet, jeśli ekipa PiS składa się z krystalicznie czystych postaci i te rządy będą trwały 30 lat, to co się stanie, kiedy zdarzy się jeden, który nie będzie aniołem? Kto go wtedy wyłowi? Prokurator, sędzia? Nie sądzę, że ktokolwiek z nich.”
Doprawdy, Pan Stuhr dał tym dowód, iż zmysłowo, intelektualnie i emocjonalnie daleki jest od realnego kontaktu z rzeczywistością. A ponadto? Jako żywo poparł niedawno zrodzoną inicjatywę niektórych artystów i ludzi kultury pn. „Kultura Niepodległa”. Rzekł więc:
„Metafizycznym pomysłem jest, żeby (…) uwolnić ją (kulturę) w sensie przekonań, żeby każdy kto wierzy w cokolwiek, miał równe prawo do wypowiadania się w kulturze”.
Wobec powyższego dedykuję panu Stuhrowi i wszystkim sygnatariuszom owej inicjatywy, a w szczególności pani Krystynie Jandzie i panu Andrzejowi Sewerynowi, poniższy materiał, który udanie spłodziłem jakiś czas temu.
Z wyrazami szacunku.
August C.
CREATE / Wczesne lato 2015 r.
Autobus zatrzymał się na przystanku. Tutaj Sebastian miał przesiadkę. Syknęły sprężarki. Drzwi otworzyły się. Fala gorącego powietrza z zewnątrz, starła się w drzwiach autobusu ze ścianą chłodu, z klimatyzowanego wnętrza pojazdu. Sebastian wyszedł na chodnik. Wiata przystanku nie stanowiła żadnej osłony przed parzącymi promieniami słońca. Było duszno. Najmniejszego powiewu wiatru. Sebastian czuł nieprzyjemne parcie na pęcherz. Przeszkadzało mu to już w autobusie.
— „Niepotrzebnie wypiłem to piwo przed wyjściem!” – Przemknęło mu. I wtedy skojarzył sobie, gdzie się znajduje. –„Oczywiście! Tam musi być toaleta!” – Zdecydowanym krokiem ruszył w kierunku pobliskich, szerokich, betonowych schodów, prowadzących do niskiego, rozłożystego budynku, gdzie kiedyś mieściło się kino.
Wewnątrz, w obszernym przedsionku – tu dawniej znajdowały się kasy – panowała cisza i rozleniwiający spokój, skąpane w przyjemnym chłodzie. Po lewej stronie, przy niskim stoliku, siedziała jakaś kobieta, w więcej niż średnim wieku. A poza nią – nikogo!
—„Czyżby tak miało wyglądać piekło?” – Naszło go niespodziewane skojarzenie. –„Cisza, spokój i pustka. I przerażająca wiecznością tęsknota!”. – Doskonale wiedział, kto tu jest panem. Ta kobieta, to była jedna z tych wielu spektakularnych zagadek ostatnich ośmiu lat. Pamiętał, że oglądał Ją, tylko w jednym filmie. Wtedy była symbolem Wolnej Polski. Patriotką dużego kalibru.
To go zawsze jakoś tak blokowało. W jego oczach taka aktywność polityczna pięknej kobiety, kłóciła się z porządkiem świata. To mężczyzna jest stworzony do walki, heroizmu, a nawet najwyższej ofiary za idee. Kobieta ma go jedynie zachwycać swym pięknem i w ten sposób dodawać mu mocy. Tak wtedy, nieco zdezorientowany, to pojmował.
A zaraz potem przyszedł rok, chyba 1977? I ten powalający występ. Więcej – show! „Guma do żucia”. Od tamtej pory, to była wreszcie jedna z tych pięknych kobiet, które tak uwielbiał. Które tak go inspirowały. Nawet rola w tym drugim filmie niczego już nie zmieniła. Potem gdzieś zniknęła. Widocznie bywała w ogrodach, których on nie odwiedzał.
Aż do teraz. Teraz usłyszał wypowiedziane przez nią słowa. O Smoleńsku. O tych ludziach. Z początku nie mógł uwierzyć. –„Ona także?” – Ale zaraz przyszło poczucie oczywistości: - „Skoro tak wielu, to dlaczego również nie ona?”
Niemniej jedno pytanie pozostawało zawsze bez odpowiedzi. – „Dlaczego w tej pogardzie, jest coś tak osobistego? To jest nieprofesjonalne! A polityka bez profesjonalizmu, jest jak kurwa! Nie dla pieniędzy, ale z upodobania!”
Te wszystkie myśli, błyskawicznie przewaliły mu się przez głowę. Wszedł do sali głównej. Przy stoliku na wprost, jakieś piętnaście metrów przed nim, siedziała wraz z inną kobietą ona! Krystyna Janda!
Ich spojrzenia natychmiast się skrzyżowały. Jego, bo patrzył przed siebie. Jej, bo tak zareagowała na jego wejście. Czyste odruchy! Z jej sylwetki biło jakby dostojeństwo i obojętny chłód. Wyglądała atrakcyjnie. Piękna kobieta!
Postąpił kilka kroków w głąb sali niezdecydowany, rozglądając się niepewnie dookoła. Musiała zorientować się, że czegoś szuka.
— Toaleta jest tam! – Rzekła głośniej, wskazując skinieniem głowy, drzwi po jego lewej stronie.
— To aż tak po mnie widać? – Rzucił z lekkim uśmiechem, zbaczając w tym kierunku. – „Przenikliwa kobieta” – Przemknęło mu. Nie potrafił odgadnąć, czy zwracając się do niego, chciała wyrazić gorzką ale i pogardliwą ironię. Jeśli tak, to miała rację. Co do faktów. Ale nie powodów. Tym się różnili. Rzeczywiście, taki gość, jak on, mógł tu przyjść, jedynie po to, by się odlać.
Szanowna Pani,
Dnia 2-go sierpnia, o godzinie 23.32, niejaki Mateusz – jak wynika z jego wpisu na Pani profilu na Facebooku – napisał:
„Lepiej nie wchodźmy w politykę. Zostańmy przy kulturze. To więcej warte …”
Niech więc tak będzie! Chociaż ja wolę słowo: „kultura”, zastąpić pojęciem: „sztuka” i „artysta”.
Artysta! Ulubieniec bogów! Obdarowany bez zasług, niezwykłymi talentami. Iluż z nich pamięta, iż komu więcej dano, od tego więcej będzie wymagane? To jest, jak słusznie Pani zauważyła, awangarda.
„Wiek XX całkowicie zwolnił artystę z jakichkolwiek obowiązków. Od tego momentu, jego rola polega na manifestowaniu niezadowolenia z norm społecznych, na podważaniu hierarchii, ośmieszaniu przesądów, potrząsaniu zadufaniem religijnym oraz grzebaniu w lękach i przemilczeniach.” I dalej: „Artysta przeistacza swoje rozdrażnienie egzystencjalne i bezkompromisowość społeczną w dzieło sztuki.” (za; Anna Maria Potocka: „Wolność w sztuce).
Tak się stało! Ale, czy tak być powinno? Do czego bowiem prowadzi, tak pojmowana wolność w sztuce, będąca w świadomości Pani, ową wyrażoną słowami, a zagrożoną – Pani zdaniem – przez możliwe rządy PiS, „dzikością i wolnością serca i umysłu” w sytuacji, gdy przecież artyści - to, jak Pani twierdzi - awangarda, której energię wolności są w stanie wykorzystywać inni?
Logika nakazuje odpowiedzieć na to pytanie, w prosty sposób. Tak pojmowana wolność w sztuce, prowadzi do destrukcji człowieka, jako jednostki społecznej.
Może więc lepiej zadumać się głęboko nad sensem słów Johna Ruskina, którego zdaniem „Sztuka świadczy o czystości moralnej i wzniosłości uczuć, które wyraża”.
Jak w świetle powyższych słów należy postrzegać Pani sztukę o miłości geja i dziadka z Radia Maryja, finansowanie której wycofał swego czasu, wicewojewoda mazowiecki z ramienia PiS, która to decyzja tak Panią oburzyła? Czy nie jest to dzieło, przypadkiem, efektem patologicznego strachu przed poczuciem pospolitości jako artysta?
Create! Jak to łatwo dzisiaj powiedzieć.
Z wyrazami szacunku.
August C.
PS. Dnia 18 lutego 2017 r. na deskach warszawskiego Teatru Powszechnego wystawiono spektakl pn. „Klątwa”. Zagubione umysły, zagubione serca, zagubione dusze. Warszawski Teatr Powszechny dotowany jest przez Ratusz Hanny Gronkiewicz-Waltz. Czy ktoś mi powie, kim jest ta kobieta?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/357074-na-kulture-niepodlegla-do-krystyny-jandy-do-czego-prowadzi-pojmowana-przez-pania-wolnosc-w-sztuce
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.