Bojkot napoju Tiger rzekomo miał odnieść skutek odwrotny do zamierzonego. Taką informację podały media, sugerując, że oburzeni konsumenci są bezsilni, skandal zaś jest prostą drogą do sukcesu rynkowego.
Nikt nie zwrócił uwagi, że informacja oparta jest na starannie wyselekcjonowanych danych, a dostarczył ich i skomentował ekspert, uznawany za PR— owego guru opozycji i fachowca od medialnej manipulacji.
Nie jesteśmy zwolennikami podawania publicznie danych dotyczących sprzedaży produktów. To dane prywatne, opracowane na zlecenie klientów, którzy zapłacili za badania, więc nie możemy ich udostępnić
— powiedziała mi Dorota Romanowska z Centrum Monitorowania Rynku. Poprosiłam ją o dane, pokazujące jak wyglądała sprzedaż Tigera bezpośrednio po skandalu, czyli między 14 – 21 sierpnia.
To dziwna odpowiedź i niezrozumiała odmowa. Przecież to właśnie dane Centrum Monitorowania Rynku posłużyły za dowód, że Tiger odniósł sukces rynkowy mimo kryzysu wizerunkowego. I jakoś nie było wtedy problemu z udostępnianiem publicznie badań, za które zapłacili klienci.
Sprawa w rzeczywistości jest prosta — specjalnie udostępniono dane cząstkowe , które miały uzasadnić sensacyjną tezę, że sprzedaż Tigera wzrosła. Nie ujawnia się jednak danych całościowych, o które poprosiłam — bo mogły tej tezie zaprzeczyć . Po raz pierwszy informacja o zaskakującym wzroście sprzedaży pojawiła się na portalu WirtualneMedia.pl. , poświęconym mediom i reklamie. Komentował je Jakub Bierzyński, przedstawiony jako szef domu mediowego OMD Poland.
W przypadku Tigera sprawdziła się stara PR- owa zasada — nieważne jak mówią, ważne, żeby nie przekręcili nazwy. Ludzie wybierają te produkty, o których coś się mówiło – nieważne co.
— tłumaczył Bierzyński.
Warto ujawnić — czego nie zrobił branżowy portal — że Jakub Bierzyński jest właścicielem Centrum Monitorowania Rynku. Oznacza to, że to właśnie on wziął podobno zastrzeżone i prywatne wyniki badań opłacone przez klientów — którym wcale nie jest producent Tigera, koncern Maspex — i popędził z nimi do mediów. A wszystko po to, by uzasadnić tezę , że bojkot konsumencki nie ma sensu, bo się nie udaje. Tiger zaś wygrał, bo najwyraźniej można, jak w jego reklamie, pokazać środkowy palec Powstaniu Warszawskiemu i oświadczyć „chrzanić to, co było, liczy się to, co będzie ” , a konsument jeszcze chętniej kupi napój.
Żaden szanujący swą reputację ekspert nie będzie mówił o trendach w sprzedaży na podstawie jednego tygodnia. To po prostu za mały wycinek czasowy, by można cokolwiek komentować. A poza tym dane , na którym oparto komentarz, dotyczą wyłącznie pewnego typu sklepów — sklepów niezależnych i z tzw. miękką franczyzą , a w których Tiger zanotował mało oszałamiający wzrost 0.7 punktu procentowego.
W całej analizie, która posłużyła do wyciągnięcia wniosku, że sprzedaż Tigera wzrosła, ani słowem nie zająknięto się o tym, że Tigera wycofały ze sprzedaży stacje benzynowe należące do Orlenu i Lotosu .
Co z pewnością mocno wpłynęło na wyniki sprzedaży.
Nie wątpię, że to wszystko Jakub Bierzyński doskonale wie. A jego komentarz o sukcesie sprzedażowym Tigera wynika nie z braku wiedzy fachowej czy inteligencji, lecz z liczenia na brak wiedzy czytelników.
Ta sprawna manipulacja najwyraźniej się udała. Media powieliły przekaz , utrwalając przekonanie , że metoda wywoływania skandalu jest marketingowo skuteczna, a jeśli komuś nie podoba się obrażanie uczuć narodowych, to i tak musi się z tym pogodzić.
Można się zastanawiać, dlaczego komuś zależało, by taki przekaż wykreować. Niepokojąco przypomina to inżynierię społeczną, w której wmanipuluje się społeczeństwem, by osiągnąć pewne cele i trwale zmieniać zachowania społeczne. Dodajmy jeszcze jeden element układanki — pominięty w tekstach o sukcesie Tigera — że Jakub Bierzyński, który dostarczył rzekomo sensacyjnych danych — jest PR-owym guru opozycji, której pomaga , jak oświadczył sam, z pobudek patriotycznych. To on miał wykreować Ryszarda Petru i Nowoczesną — chociaż teraz, po klęsce tego projektu, wypowiada się o dawnych klientach bardzo krytycznie.
Zanim więc uwierzymy, że wygrywa ten, kto potrafi wywołać skandal i nic nie może tego zmienić, warto sprawdzić fakty. Problem polega na tym, że fakty coraz rzadziej się sprawdza i dlatego coraz częściej ulegamy manipulacjom i zwycięża postprawda.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/357046-sprzedaz-tigera-po-aferze-zwiazanej-ze-skandaliczna-reklama-wzrosla-a-moze-w-rzeczywistosci-jednak-zmalala-kulisy-manipulacji-czyli-jak-tworzy-sie-postprawde