Szef MSWiA Mariusz Błaszczak zapewnił we wtorek, że tzw. ustawa dezubekizacyjna obniżająca świadczenia b. funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL, nie dotknie autora listu, który zwrócił się do RPO. Mężczyzna napisał, że ma 95 lat i brał udział w Powstaniu Warszawskim.
Jak napisał autor listu, który wpłynął do biura Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara 21 sierpnia, ma 95 lat i jest jednym z ostatnich powstańców warszawskich.
Pod koniec życia za przelaną krew dla Polski, za pracę zawodową i społeczną zostałem nagrodzony dezubekizacją. Czuję się tak, jakbym został spoliczkowany
— napisał.
Autor zaznaczył, że jego ojciec był w wojskach gen. Hallera, walczył z bolszewikami i był odznaczony Krzyżem Walecznych a w 1940 r. został aresztowany przez gestapo i zginął w obozie koncentracyjnym w Mauthausen.
Ja przedostałem się do Warszawy i w 1943 r. zostałem zaprzysiężony jako żołnierz Armii Krajowej w +dywizjonie 1806+, który był oddziałem konspiracyjnym 1 pułku strzelców konnych
— dodał.
W czasie Powstania Warszawskiego walczyłem w batalionie „Ruczaj”. Zostałem ciężko ranny na polu walki. Później był lazaret dla jeńców wojennych w Zeithain, długie 5 miesięczne leczenie i Stalag IV B w Muhlbergu. Do kraju, ze względu na obawę przed aresztowaniem przez NKWD wróciłem w 1946 r.
— czytamy w liście.
Jak wyjaśnił autor, po studiach medycznych pracował w szpitalu jako chirurg, następnie został kierownikiem Powiatowej Stacji Pogotowia Ratunkowego. Wreszcie „ze względu na nie najlepszy stan zdrowia” przyjął posadę lekarza w przychodni MSW.
Byłem głęboko przekonany, że każdy lekarz powinien leczyć ludzi bez względu na ich pochodzenie, czy też na ich poglądy polityczne. W przychodni tej przepracowałem 10 lat i w wieku 60. lat uzyskałem rentę
— napisał.
Zaznaczył, że w 1989 r. został jednym z założycieli Koła Żołnierzy AK w miejscowości, w której mieszkał, a w latach 2010-2012 był prezesem tego koła.
W uznaniu mojej pracy zostałem mianowany przez wojewódzki Zarząd Okręgu AK prezesem honorowym i odznaczony Medalem za Zasługi dla Światowego Związku Żołnierzy AK
— podkreślił.
Na zakończenie napisał, że niezgodnie z zasadami prawa, został poddany „odpowiedzialności zbiorowej i tzw. dezubekizacji”.
A ja nawet nie należałem do PZPR ani do żadnej pokrewnej partii. Proszę zwrócić uwagę na fakt, że ciągle jestem w Polsce wrogiem. Najpierw byłem żołnierzem AK +zaplutym karłem reakcji+ i osobistym wrogiem towarzysza Bieruta i Stalina, a teraz jestem wrogiem Narodu i osobistym wrogiem, ale czyim?
— napisał.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Szef MSWiA Mariusz Błaszczak zapewnił we wtorek, że tzw. ustawa dezubekizacyjna obniżająca świadczenia b. funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL, nie dotknie autora listu, który zwrócił się do RPO. Mężczyzna napisał, że ma 95 lat i brał udział w Powstaniu Warszawskim.
Jak napisał autor listu, który wpłynął do biura Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara 21 sierpnia, ma 95 lat i jest jednym z ostatnich powstańców warszawskich.
Pod koniec życia za przelaną krew dla Polski, za pracę zawodową i społeczną zostałem nagrodzony dezubekizacją. Czuję się tak, jakbym został spoliczkowany
— napisał.
Autor zaznaczył, że jego ojciec był w wojskach gen. Hallera, walczył z bolszewikami i był odznaczony Krzyżem Walecznych a w 1940 r. został aresztowany przez gestapo i zginął w obozie koncentracyjnym w Mauthausen.
Ja przedostałem się do Warszawy i w 1943 r. zostałem zaprzysiężony jako żołnierz Armii Krajowej w +dywizjonie 1806+, który był oddziałem konspiracyjnym 1 pułku strzelców konnych
— dodał.
W czasie Powstania Warszawskiego walczyłem w batalionie „Ruczaj”. Zostałem ciężko ranny na polu walki. Później był lazaret dla jeńców wojennych w Zeithain, długie 5 miesięczne leczenie i Stalag IV B w Muhlbergu. Do kraju, ze względu na obawę przed aresztowaniem przez NKWD wróciłem w 1946 r.
— czytamy w liście.
Jak wyjaśnił autor, po studiach medycznych pracował w szpitalu jako chirurg, następnie został kierownikiem Powiatowej Stacji Pogotowia Ratunkowego. Wreszcie „ze względu na nie najlepszy stan zdrowia” przyjął posadę lekarza w przychodni MSW.
Byłem głęboko przekonany, że każdy lekarz powinien leczyć ludzi bez względu na ich pochodzenie, czy też na ich poglądy polityczne. W przychodni tej przepracowałem 10 lat i w wieku 60. lat uzyskałem rentę
— napisał.
Zaznaczył, że w 1989 r. został jednym z założycieli Koła Żołnierzy AK w miejscowości, w której mieszkał, a w latach 2010-2012 był prezesem tego koła.
W uznaniu mojej pracy zostałem mianowany przez wojewódzki Zarząd Okręgu AK prezesem honorowym i odznaczony Medalem za Zasługi dla Światowego Związku Żołnierzy AK
— podkreślił.
Na zakończenie napisał, że niezgodnie z zasadami prawa, został poddany „odpowiedzialności zbiorowej i tzw. dezubekizacji”.
A ja nawet nie należałem do PZPR ani do żadnej pokrewnej partii. Proszę zwrócić uwagę na fakt, że ciągle jestem w Polsce wrogiem. Najpierw byłem żołnierzem AK +zaplutym karłem reakcji+ i osobistym wrogiem towarzysza Bieruta i Stalina, a teraz jestem wrogiem Narodu i osobistym wrogiem, ale czyim?
— napisał.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/354281-szef-mswia-odpowiada-na-list-powstanca-ustawa-dezubekizacyjna-nie-obejmie-tego-czlowieka?strona=1