Awantura wokół bezdennie głupiej akcji reklamowej producenta firmy Tiger niesie ze sobą przynajmniej jeden pozytywny wniosek, na który warto również zwrócić uwagę patrząc na tegoroczne obchody rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Z każdym kolejnym rokiem widać bowiem coraz bardziej wyraźnie, że akurat ta rocznica, akurat to wydarzenie i zbudowana wokół niego polityka pamięci jest wielką wartością jednoczącą Polaków ponad codziennymi podziałami politycznymi. Jedną z niewielu takich wartości; jeśli nie ostatnią.
Karol (na co dzień reporter Polskiego Radia) ma absolutną rację. Jeszcze kilka, kilkanaście lat temu wokół takiej „reklamy” mielibyśmy niekończące się dyskusje o granice wolności słowa i dobrego smaku. Poważni eksperci z marsową miną przekonywaliby, że polskie społeczeństwo „nie dorosło” do zrozumienia ironii, a poza tym kontrowersja to najlepsza forma sztuki i skończmy z tym patosem.
Tym razem było inaczej. Nie znalazłem chyba nikogo (a przynajmniej nikogo poważnego), kto stanąłby za akcją Tigera i jego producenta. Zgodna krytyka takiej formy „reklamy” daje nadzieję, że wokół daty 1 sierpnia udało się zbudować jakiś nieformalny kompromis. W przeszłości bywało różnie (nazwijmy to delikatnie), dziś nawet „Gazeta Wyborcza” publikuje spacerowniki miejscami walk Powstania Warszawskiego. Bardzo pocieszające, bo w zasadzie jest to potwierdzenie, że bitwa o pamięć została w tych ostatnich latach wygrana. Naprawdę trudno będzie to zawrócić, zmienić, odwrócić - nawet jeśli w przyszłości wajcha nastrojów społecznych miałaby przesunąć się drastycznie w lewo.
Ale całą aferę wokół Tigera traktuję tylko jako pretekst do tego, by napisać kilka ciepłych słów na temat samych obchodów tegorocznej rocznicy. Uczestniczyli w nich i przeciwnicy, i zwolennicy historycznej decyzji o wybuchu Powstania. I wyborcy partii rządzącej, ale i ugrupowań opozycyjnych (nawet daleko, daleko lewicujących). Obyło się bez zgrzytów, nieporozumień, gwizdów i prób politycznego wykorzystania tego święta (fragment przemówienia Hanny Gronkiewicz-Waltz potraktujmy jako wyjątek potwierdzający regułę). Jedni wybrali oficjalne obchody, inni - jak widać na zdjęciu poniżej, w bardzo, bardzo licznym gornie - coroczne śpiewanki na Pl. Piłsudskiego, jeszcze inni kapitalny spektakl teatralny z Andrzejem Sewerynem (na bazie pamiętników czeczeńskich). Niektórzy odnaleźli się w marszu pamięci cywilnych ofiar Powstania, inni w dymie kibicowskich rac przy Kopcu. Wielka w tym wszystkim zasługa Muzeum Powstania Warszawskiego z Janem Ołdakowskim na czele, ale tak naprawdę to również wielkie zwycięstwo śp. Lecha Kaczyńskiego.
Można to traktować jako wielką naiwność, ale dbajmy, chuchajmy na te obchody i na samo Muzeum jak na największy narodowy skarb. W tak radykalnie podzielonym społeczeństwie byłoby rewelacyjnie, gdybyśmy mieli (a mamy!) choć jedną datę, która pozwala pokazać, że mimo niekończących się sporów (które dobrze, że są) jesteśmy jednak wspólnotą. Ułomną, ale jednak dumną.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/352846-na-marginesie-afery-z-tigerem-dowod-ze-rocznica-1-sierpnia-pozwala-budowac-wspolnote-chuchajmy-na-mpw-i-coroczne-obchody