Bardzo ciekawą analizę przeprowadzono na blogu „DBMS - odkryj swoich klientów”. Autor zastanawia się nad tym, czy protesty organizowane w Polsce w związku z ustawami o sądownictwie są rzeczywiście spontaniczną akcją, czy tzw. „astroturfingiem”, czyli sztucznie budowaną tendencją. Wyniki badań są zaskakujące.
W artykule możemy przeczytać, że w ciągu kilku ostatnich dni „internet wrze” - co można poznać po ilości wyszukań haseł takich jak „protesty”, „demokracja” czy „konstytucja” - tendencja jest wzrostowa. Najciekawsze jednak dane przytoczone przez autora dotyczą mediów społecznościowych.
Ostatnie 30 dni przyniosło wzrost dynamiki zainteresowania tematami protestów, demokracji i konstytucji o ponad 50%. Szczególnie ilość i intensywność publikacji na FB przyrosła na sile. Sprawdziłem, też skąd pochodzą wzmianki w Social Media i czy osoby, które wzmiankują są prawdziwe czy też nie i oto co udało mi się odnaleźć: 27% kont wzmiankujących pochodzi spoza Polski; 75% kont wzmiankujących jest aktywnych (publikuj posty minimum raz w miesiącu); 21% profili wzmiankujących nie ma powiązań z profilami na terenie PL, a mimo to używa polskiego języka!; Maksymalnie 2 razy dokonały tego konkretnego wpisu na ternie Polski; Profile nie są ze sobą w żaden sposób powiązanie siecią znajomych w Polsce.
Oprócz tego autor zauważa, że część z kont publikujących informacje na temat protestów okazuje się nieaktywna:
Na 10 prób sześciokrotnie nie udało mi się wejść na profil, a jak wchodziłem na link profilu, który prostował „Precz z Kaczorem” to dostałem info, że profil nie istnieje. (…) Cała ta sytuacja każe nam uważać na to co czytamy i jaką informacją dzielimy się z innymi użytkownikami, gdyż na naszym rodzimym podwórku pojawia się nieznany gracz, który nowymi komentarzami może podsycać konflikt lub zmieniać jego przebieg. Trudno zidentyfikować jego tożsamość, ale jedno jest pewne trzeba mieć się na baczności.
Dalej możemy przeczytać o tym, czym jest astroturfing (sztuczne budowanie społecznej reakcji mającej wyglądać na spontaniczną) i wyjaśnienie, do czego może służyć:
Destabilizacja obecnego porządku na scenie politycznej przez nowego gracza, także z zagranicznych; Ukrycie przez rządzących ważnych projektów – scenariuszów protestów sprzyja prawdziwemu celowi; Odzyskanie wpływów przez opozycję; Sprzedaż! – np. wytworzono popyt na zakup wkładów do zniczy!
Na koniec autor wpisu zadaje pytanie: kto zyska na obecnym proteście? Możemy przeczytać, że zdaniem autora i tak wygrali młodzi ludzie mówiący głośne „Nie”, ale ostrzega on też przed niebezpieczeństwem:
(…) Wszyscy musimy zdać sobie sprawę, iż obecnie łatwiej niż kiedykolwiek przedtem manipulować i wpływać na decyzje tysięcy odbiorców, którzy jednocześnie są przecież wyborcami. Chciałbym tym wpisem zwrócić uwagę, że w wojnie bez wystrzałów prawdziwy wygrany nie musi się wcale ujawniać i niekoniecznie musi pochodzić z wewnątrz naszego kraju. Bądźcie czujni…
Cały artykuł, choć - może się wydawać - pisany z perspektywy człowieka raczej niemającego nic przeciw protestom, okazuje się dobrą analizą, która wskazuje na prawdziwy problem. Otóż w Polsce (lub poza nią) rzeczywiście istnieje jakiś „wajchowy”, który kontroluje ruch w mediach społecznościowych i sztucznie pompuje protesty.
CZYTAJ CAŁOŚĆ ARTYKUŁU: Protest zapisany w danych – astroturfing czy spontaniczna obrona demokracji?
DBMS/gnor
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/350473-21-profili-fb-wzmiankujacych-o-protestach-nie-ma-powiazan-z-profilami-w-polsce-choc-uzywa-j-polskiego-zaskakujace-badania-dbms