Duma, radość, bezpieczeństwo – te słowa najlepiej oddają atmosferę, jaka panowała w czwartkowe popołudnie na błoniach Stadionu Narodowego w Warszawie. Żołnierze obu armii, mnóstwo polskich i amerykańskich flag, na każdym kroku uśmiechnięte twarze. I wszechobecne poczucie, że właśnie stało się coś ważnego, wielkiego, wyjątkowego. A także, że po raz pierwszy od dekad przed Polską otwiera się szansa na poważne podniesienie znaczenia naszego państwa na arenie międzynarodowej.
Nie można było lepiej spożytkować zainteresowania Polaków wizytą prezydenta USA i podniosłej atmosfery po jego spektakularnym wystąpieniu na pl. Krasińskich. Ministerstwo Obrony Narodowej, Ambasada Stanów Zjednoczonych i PGE Narodowy zorganizowali fajną możliwość przedłużenia tego święta i wspólnej z niego radości.
Pod najważniejszą arenę sportową w kraju przyszły tysiące ludzi, w każdym wieku – od rodzin z dziećmi w wózkach po seniorów pamiętających czasy wojenne. Część już tam, na telebimach obserwowała przemówienie Donalda Trumpa. Inni docierali później, m.in. ze Starego Miasta. Wszyscy w takich samych nastrojach.
Rozmawiałem z wieloma osobami. Wystąpienie prezydenta USA zrobiło na nich kolosalne wrażenie. Wszystkie podkreślały, że ta przemowa była dla Polaków bezcenna. I wcale nie dlatego, że padły słowa, których uwielbiamy słuchać. Ale dlatego, że wreszcie ważna postać Zachodu – ba, najważniejsza – wskazała nas za przykład do naśladowania robiąc uczciwy wykład o polskiej historii. Podkreślano: uczciwy!
Mogłem tam wpaść tylko na godzinę. Żałuję, że tak krótko… Chciałoby się chłonąć tę atmosferę zdecydowanie dłużej.
To nie była partyjna impreza, choć przemawiał na niej szef MON, choć można było spotkać polityków PiS i swobodnie z nimi porozmawiać. To była impreza patriotyczna, sojusznicza, zbliżająca armię do zwykłych Polaków. Trochę w amerykańskim stylu. Można było z bliska podziwiać legendarną polską husarię, podręczny i cięższy sprzęt służący na co dzień naszym żołnierzom, zapoznać się z ofertą Wojsk Obrony Terytorialnej, szkół wojskowych. W specjalnym namiocie wspominano gen. Kuklińskiego, a jego postać przybliżał kierujący Izbą Pamięci generała Filip Frąckowiak. Było też miejsce na lekturę, rozrywkę, a nawet odrobinę sportu.
No i możliwość przybicia piątki amerykańskim żołnierzom, porozmawiania z nimi czy zrobienia takiego zdjęcia:
To był wielki dzień dla Polski. Dobrze, że w Warszawie nie skończył się wraz z odlotem Air Force One z Okęcia.
ZOBACZ GALERIĘ NASZYCH ZDJĘĆ:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/347762-dumni-radosni-bezpieczni-czyli-polsko-amerykanskie-swieto-pod-narodowym-kapitalny-piknik-po-przemowieniu-prezydenta-trumpa-zobacz-zdjecia