Na lipcowym kongresie Prawo i Sprawiedliwość zaprezentuje kilka kolejnych propozycji programowych, które będą stanowiły oś polityki rządu do wyborów.
Mam nadzieję, że będzie wśród nich kolejna porcja działań prodzietnościowych. Bo w tej dziedzinie Polska wciąż znajduje się w dramatycznej sytuacji. Według danych za rok 2014 zajmowaliśmy 212 miejsce na świecie, przedostatnie w Europie (gorzej jest tylko w Portugalii). Na statystyczną Polkę przypada 1,33 dziecka, a jak powszechnie wiadomo, zastępowalność pokoleń zaczyna się od poziomu 2,1.
Oczywiście jest 500 +, dzięki któremu wreszcie zaczęło rodzić się więcej dzieci. W 2016 r. 385 tys., w tym może nawet 410-420 tys. To wciąż jednak dramatycznie mało. Jeśli optymistyczne prognozy się spełnią, być może przegonimy Węgry, zajmujące na świecie 206 miejsce, ze wskaźnikiem 1,42.
500+ to program, który pod względem dzietności ma jeszcze spore rezerwy; ważny jest każdy kolejny rok, przekonujący obywateli, że to stały element socjalnego i ekonomicznego krajobrazu. O pełnym zaufaniu ze strony dużej liczby rodzin będzie można mówić dopiero po kolejnych wyborach, jeśli program nie zostanie zlikwidowany przez partie opozycyjne (czyli jeśli nie dojdą one do władzy).
Konieczne są zmiany w systemie podatkowym, jeszcze mocniej premiujące rodziny z dziećmi.
Ważne są dochody rodzin, stabilność, żłobki, przedszkola, prawo pracy - ale to wszystko przyniesie ograniczone skutki, jeśli w sferze kultury będzie nadal dominował przekaz antyrodzinny i faktycznie antydzietnościowy. W jaki sposób zmienić trendy, które mają charakter o ile nie globalny, to na pewno europejski - trudno powiedzieć, ale trzeba szukać odpowiedzi. Skuteczne odpowiedzi znajdą się wcześniej czy później, jeśli polityka na rzecz dzieci znajdzie się w centrum myślenia państwowego.
CZYTAJ: Dlaczego warto dbać o swoją rodzinę? Ważna rozmowa z socjologiem o przepisie na szczęście
To sprawa kluczowa także w kontekście grożącej nam masowej imigracji islamskiej. Jeśli nie zapobiegniemy klęsce demograficznej, wcześniej czy później czeka nas to samo, co Zachód. Imigranci z Ukrainy już ruszyli na Zachód, i za parę lat nie będą w takiej skali jak dziś zasilali naszej gospodarki. A gdy zabraknie rąk do pracy, presja na sprowadzanie kogokolwiek złamie niemal każdego polityka.
Właśnie w kontekście imigracji demografia staje się sprawą nr 1. Mam nadzieję, że obóz rządzący nie zadowoli się bezspornym sukcesem 500+, ale pójdzie dalej. Celem musi być nie poprawa dramatycznej sytuacji, ale co najmniej zastępowalność pokoleń.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/345835-nie-zatrzymamy-imigracji-jesli-nie-rozwiazemy-problemu-wciaz-dramatycznie-niskiej-dzietnosci
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.