Osoby, które dokumentują wypadki brutalności policji, twierdzą, że tragiczna historia Igora Stachowiaka, ma pewien element pozytywny – nie będzie zmieciona pod dywan.
Jest wyraźna wola wyjaśnienia tego, co się stało. A to nieczęste
— uważa Piotr Kubaszewski, prawnik z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Ma skalę porównawczą – zazwyczaj spotykał się z sytuacją policyjnej bezkarności.
Albo prokuratury umarzały postępowanie albo sąd orzekał, że niemożliwe jest ustalenie sprawców pobicia na komisariacie. Tak było w wypadku pobicia w 2012 dwóch mężczyzn na komisariacie w Lidzbarku Warmińskim. Policjanci bili pałkami w stopy zmuszonych do klęczenia zatrzymanych, których podejrzewali, że ukradli hantle z siłowni.
Sprawa miała epilog w Strasburgu – ówczesny polski rząd musiał przyznać, że doszło o złamania 3 punktu konwencji praw człowieka, zakazującego tortur i nieludzkiego traktowania.
Nigdy nie wyjaśniono sprawy Piotra Grucy, zatrzymanego w sierpniu 2013 za picie piwa w miejscu publicznym. Wkrótce po wyjściu z komisariatu w Wałbrzychu zmarł. Zdążył jeszcze zadzwonić do kolegi i poskarżyć się , że policjanci go pobili.
Late 2012-2015 zapisały się wyjątkowo fatalnie, jeśli chodzi o nadużywanie przemocy przez policję. Kiedy analizuje się podobne przypadki, uderza, że dotyczyły one osób podejrzanych o drobne przestępstwa lub wręcz wykroczenia. Jak tłumaczyli mi oficerowie policji, wielu policjantów zafascynowanych jest filmami pokazującymi twardego, bezkompromisowego glinę, używającego wszelkich metod w walce z przestępcami. Ale najwyraźniej w realnym życiu ta brutalność dotyka osób wcale nie związanych z groźną przestępczością, a czasem wręcz niewinnych.
Potrzebne są rozwiązania systemowe. Komenda Główna Policji proponowała parę lat temu, żeby wszystkie interwencje policji objąć ścisłym monitoringiem. Jak w Wielkiej Brytanii, funkcjonariusz miałby w kamizelce kamerkę, którą musiałby włączyć, gdy podejmuje interwencje. Monitoring byłby też w radiowozie i komisariacie.
Pomysł monitoringu zachowań policjantów więc był, ale został zarzucony. Zachodnie standardy policyjne często nie przyjmują się na naszym gruncie. Tak było, gdy jedna z komend wojewódzkich wymyśliła, że radiowozy – w trosce o bezpieczeństwo policjantów – będą monitorowane. Policjanci uznali to za szykanę i perfidny sposób sposób sprawdzania, czy przypadkiem nie piją kawy na stacji benzynowej. Za pomocą USB z wprowadzonym wirusem rozwalili cały system.
Niewątpliwie polską policję czeka spory skok cywilizacyjny, a może także mentalny. Jest to jednak w jej własnym interesie – w rankingach zaufania publicznego ciągle plasuje się wysoko i powinna dążyć, by było tak nadal.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Osoby, które dokumentują wypadki brutalności policji, twierdzą, że tragiczna historia Igora Stachowiaka, ma pewien element pozytywny – nie będzie zmieciona pod dywan.
Jest wyraźna wola wyjaśnienia tego, co się stało. A to nieczęste
— uważa Piotr Kubaszewski, prawnik z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Ma skalę porównawczą – zazwyczaj spotykał się z sytuacją policyjnej bezkarności.
Albo prokuratury umarzały postępowanie albo sąd orzekał, że niemożliwe jest ustalenie sprawców pobicia na komisariacie. Tak było w wypadku pobicia w 2012 dwóch mężczyzn na komisariacie w Lidzbarku Warmińskim. Policjanci bili pałkami w stopy zmuszonych do klęczenia zatrzymanych, których podejrzewali, że ukradli hantle z siłowni.
Sprawa miała epilog w Strasburgu – ówczesny polski rząd musiał przyznać, że doszło o złamania 3 punktu konwencji praw człowieka, zakazującego tortur i nieludzkiego traktowania.
Nigdy nie wyjaśniono sprawy Piotra Grucy, zatrzymanego w sierpniu 2013 za picie piwa w miejscu publicznym. Wkrótce po wyjściu z komisariatu w Wałbrzychu zmarł. Zdążył jeszcze zadzwonić do kolegi i poskarżyć się , że policjanci go pobili.
Late 2012-2015 zapisały się wyjątkowo fatalnie, jeśli chodzi o nadużywanie przemocy przez policję. Kiedy analizuje się podobne przypadki, uderza, że dotyczyły one osób podejrzanych o drobne przestępstwa lub wręcz wykroczenia. Jak tłumaczyli mi oficerowie policji, wielu policjantów zafascynowanych jest filmami pokazującymi twardego, bezkompromisowego glinę, używającego wszelkich metod w walce z przestępcami. Ale najwyraźniej w realnym życiu ta brutalność dotyka osób wcale nie związanych z groźną przestępczością, a czasem wręcz niewinnych.
Potrzebne są rozwiązania systemowe. Komenda Główna Policji proponowała parę lat temu, żeby wszystkie interwencje policji objąć ścisłym monitoringiem. Jak w Wielkiej Brytanii, funkcjonariusz miałby w kamizelce kamerkę, którą musiałby włączyć, gdy podejmuje interwencje. Monitoring byłby też w radiowozie i komisariacie.
Pomysł monitoringu zachowań policjantów więc był, ale został zarzucony. Zachodnie standardy policyjne często nie przyjmują się na naszym gruncie. Tak było, gdy jedna z komend wojewódzkich wymyśliła, że radiowozy – w trosce o bezpieczeństwo policjantów – będą monitorowane. Policjanci uznali to za szykanę i perfidny sposób sposób sprawdzania, czy przypadkiem nie piją kawy na stacji benzynowej. Za pomocą USB z wprowadzonym wirusem rozwalili cały system.
Niewątpliwie polską policję czeka spory skok cywilizacyjny, a może także mentalny. Jest to jednak w jej własnym interesie – w rankingach zaufania publicznego ciągle plasuje się wysoko i powinna dążyć, by było tak nadal.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/342592-smierc-igora-stachowiaka-staje-sie-symbolem-brutalnosci-policji-tragicznych-zdarzen-na-komisariatach-bylo-wiecej?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.