Maria Stachurska, mama Anny Lewandowskiej i teściowa „Lewego” jest osobą bardzo wierzącą, współzałożycielką Eucharystycznej Wspólnoty Dzieci Maryi w Warszawie. W wywiadzie dla „Gościa Niedzielnego” opowiada o modlitwie o gole Lewego.
Czasami modlę się o gole Roberta, szczególnie gdy dzwoni i mówi: „Mam dziś baaardzo ważny mecz”, to ja wiem, co mam robić (śmiech). Jak widać, Matka Boża świetnie strzela gole.
– mówi Maria Stachurska.
Jest zresztą takie niewielkie sanktuarium maryjne we Włoszech, w Corbetcie, gdzie Jezus… sam chciał grać w piłkę. Na fasadzie kościółka był namalowany fresk z Madonną trzymającą Jezusa. A przed kościołem dzieci grały w coś w rodzaju piłki nożnej. Wśród dzieci był Giovanni Angelo, głuchoniemy od urodzenia. W pewnym momencie mały Jezus zsunął się z kolan Maryi, chcąc dołączyć do gry. Matka Boża oczywiście poszła za Dzieckiem i Je zawróciła. Ale mały Giovanni odzyskał słuch i mowę. Może to zmyślona historyjka z XVI w., może cud. Pokazuje jednak, że Maryja nie jest nieosiągalna i daleka. Jeśli wierzymy i Jej zawierzamy, jest z Synem zawsze blisko nas. Nawet w zabawie.
– dodaje.
Pani Maria wspomina też dzień urodzenia Anny.
Ania urodziła się dzień przed świętem Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, 7 września. Poród był zresztą niesamowity, przez cały czas czułam obecność Maryi. A wszystko trwało… piętnaście minut i było bezbolesne. Zdążyłam tylko pomodlić się: „Maryjo, w jednym pantofelku przybywaj”. To modlitwa Stanisławy Leszczyńskiej, gdy nocą – gubiąc pantofelki – pędziła do porodu. Nauczył mnie tej modlitwy jej syn. Towarzyszyła mi całe życie.
– mówi.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/342096-gleboko-wierzaca-mama-anny-lewandowskiej-gdy-robert-dzwoni-i-mowi-ze-ma-wazny-mecz-to-ja-wiem-co-mam-robic