„Kiedy człowiek przestaje wierzyć w Boga, może uwierzyć we wszystko”- pisał Chesterton. Znamy ten bon mot. Nawet ja go cytuję często w swoich tekstach. Pewnie zaczyna się banalizować. No, ale przecież w dzisiejszych czasach jest on szczególnie ważny. Trafia w sedno lepiej niż najgrubsze teologiczne traktaty i wielotomowa publicystyka opisująca „wojnę światów”.
Chesterton zauważył dekady temu, w jaką stronę zmierza cywilizacja oderwana od Boga. Cywilizacja oparta na rewolucji łajdackich architektów Rewolucji Francuskiej. Przecież to właśnie Rewolucja Francuska w tak spektakularny sposób postawiła człowieka w miejscu Boga. Nie tylko w czasie swojej skrajnie pogańskiej odmianie, gdy zmieniono nawet kalendarz i nazwy miesięcy by zerwać ciągłość z chrześcijańską cywilizacją. Ona w swoich założeniach była demoniczna. Prostą drogą zaprowadziła świat do faszyzmu i bolszewizmu.
W obu systemach Bóg musiał umrzeć, by jego miejsce zajęło Państwo. Internacjonalny albo nacjonalistyczny bożek. Złoty cielec, który wymagał poddania sobie jednostki od kołyski aż po grób. To dziś nie zanikło. Socjaliści, nawet ci kojarzeni z konserwatyzmem obyczajowym, nie rozumieją jakim złem jest uświęcenie państwa kosztem jednostki. A może zapominają, gdzie to zło ma swoje korzenie?
Dziś spuściznę rewolucji widać w kolejnej formie. Celebracji antopocentryzmu, uświęcenia praw człowieka. Cel jest jednak taki sam. Postawić człowieka w miejscu Boga. Na tym przecież polega „postęp”.
Postęp - w znaczeniu tego ruchu, który rozwija się, poczynając od XVI stulecia - w każdej praktycznie sprawie oznacza prześladowanie zwyczajnego człowieka. Postęp ów, jak każda inna religia, ma swoją hagiologię i martyrologię, ma całą masę opowieści o rozmaitych dziwach; ale najczęściej są one kłamstwem, przynależnym do fałszywej wiary. Najbardziej znana z tych legend głosi, że osoba młoda i postępowa to zawsze udręczona ofiara osoby starej i zwykłej. Nic podobnego. Właśnie osoba stara i zwykła z reguły pada ofiarą osób młodych i postępowych. To ona w coraz większym stopniu jest wyzuwana ze swoich starych, zwykłych praw.
— pisał w „Zwyczajnym człowieku”, a jakże, Chesterton.
Dlatego właśnie tak trudna jest debata z „postępowcami”. Są oni religijnymi fanatykami, którzy Boga zastąpili wiarą w cokolwiek. Tym razem jest to wiara w tolerancję. Jest to żarliwa wiara w egalitaryzm kosztem tradycji. Jest to fanatyczna wiara mulitikulturalizm oderwany od historii, kultury i w końcu rozsądku. Tolerancjonizm ma swoich kapłanów. Ma swoje dogmaty ( równość wszystkich ze wszystkimi) i świętych. Ma swoich męczenników i ofiary składane na ołtarzu. Ma nawet specjalne posty. Ma w końcu swoją inkwizycje wyrażaną za pomocą dyktatury poprawności politycznej.
Uparte niszczenie własnej tożsamości, wojna z każdym przejawem chrześcijaństwa- to wszystko jest realizowane z religijną pasją. Nie ma tutaj miejsca na racjonalne przesłanki, bowiem tolerancjoniści kierują się sekciarskim rozumowaniem. Jak każda religia. Fałszywa religia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/340414-trudno-dyskutowac-z-religijnymi-fanatykami-tolerancjonizm-to-bardzo-agresywna-religia