W sobotnie popołudnie w Warszawie manifestowali nie tylko uczestnicy marszu „Kocham Cię Europo”, lecz także przeciwnicy zmian w oświacie zwołani przez koalicję „Nie dla chaosu w szkole”. Protestujący przeciwko reformie edukacji zebrali się przed gmachem Ministerstwa Edukacji Narodowej w Warszawie pod hasłem „oponujemy” i „Protest 100 opon”..
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Groteskowa manifestacja opozycji totalnej. „Przeciwstawić się barbarzyńskim planom PiS-u, który planował nas mordować i torturować”
Przyniesione przed MEN opony - jak mówiono - są znakiem ostrzegawczym dla minister Anny Zalewskiej.
Cieszę się, że przyszliście państwo wesprzeć rodziców i nauczycieli w tej nierównej walce z minister Anną Zalewską, która prze do przodu niczym walec, nie zatrzymując się
— tymi słowami do kilkuset osób zgromadzonych przed gmachem MEN zwrócił się jeden z organizatorów protestu, nauczyciel historii Artur Sierawski.
Do tej pory byliśmy bardzo merytoryczni, mówiliśmy, prosiliśmy, informowaliśmy, składaliśmy petycje, przedstawiciele rodziców, nauczycieli byli u pana prezydenta z prośbą by zawetował ustawę (Prawo Oświatowe - PAP), niestety okazał się niezłomny wobec prezesa (PiS, Jarosława Kaczyńskiego - PAP) i ją podpisał. Dlatego dzisiaj musimy powiedzieć: dość
— powiedział Sierawski.
Uczestnicy manifestacji jako symbol tego, że „przestali być grzeczni”, przynieśli z sobą opony. Jak wyjaśniali, opony są symbolem skutecznych protestów, m.in. górników, bo gdy ci przywozili je do Warszawy, ustępowała każda władza.
Przyniesione dziś przez nas opony są znakiem ostrzegawczym dla minister Zalewskiej. Przynieśliśmy opony, ale jeszcze dziś ich nie palimy. Być może jednak przyjdzie taki dzień, gdy będziemy tu manifestować 24 godziny na dobę, by chronić dzieci przed minister Zalewską
— zaznaczył Sierawski.
Uczestnicy manifestacji - oprócz opon samochodowych i rowerowych - mieli z sobą flagi biało-czerwone, unijne, a także czarne, mieli też transparenty na napisami: „Rodzice przeciwko reformie edukacji”, „Koalicja Nie dla chaosu w szkole”, „Tak dla edukacji - nie indoktrynacji”, „Nie likwidujcie naszego gimnazjum”. Grali na bębnach i tamburynach. Używali gwizdków i wuwuzeli. Skandowali: „Z rodzicami nie wygracie” i „Politycy precz ze szkoły”. Część uczestników przyszła na manifestację z dziećmi.
Po Sierawskim głos zabierali rodzice, którzy przyjechali na manifestację z różnych miejscowości, m.in. z Warszawy, Łodzi, Lublina, Oławy i Wiechlic koło Szprotawy. Podkreślali, że nie reprezentują żadnej partii czy opcji politycznej, mają w wielu sprawach różne poglądy, ale łączy ich to, że chcą dobrej edukacji dla swoich dzieci.
Jeden z zabierających głos powiedział, że bierze udział w manifestacji z trzech najważniejszych dla niego powodów. Jak mówił, są to: córka Kasia - uczennica gimnazjum, syn Kacper - uczeń szkoły podstawowej i żona Kinga - nauczycielka.
Zatrzymanie reformy jest bardzo ważne, wszystko inne da się przegłosować, odwrócić, odkręcić. Jeśli te zmiany strukturalne wejdą w życie, to już tak zostanie po wsze czasy. Zostanie skrócona edukacja ogólna. Obecni szóstoklasiści i uczniowie klas pierwszych gimnazjów zostaną skazani na okropny tłok w liceach, na to, że nie dostaną się do wybranej szkoły, bo zabraknie w niej dla nich miejsca. Obecni czwarto-, piąto- i szóstoklasiści będą skazani na braki w edukacji, które pani minister mówi, że mogą być uzupełnione w życiu poza szkolnym. Nie wiem, jak miałoby to wyglądać
— mówiła Daria Bielenin-Pałęcka.
Żadna władza nie wytrzyma buntu rodziców, i ta też nie wytrzyma
— podkreślił Olgierd Porębski.
Apelował do rodziców, którzy są przeciwni reformie edukacji, by wsparli strajk nauczycieli 31 marca oraz by na znak protestu nie posłali swoich dzieci do szkoły 10 kwietnia, a następnie 10 maja.
Działamy dla dobra wspólnego, dla dobra wszystkich Polaków, dla dobra naszych dzieci
— zaznaczył.
Jak mówił, rodzice dostrzegają potrzebę zmian w edukacji i chcą rozmawiać na ten temat, ale wprowadzana „deforma edukacji” nie odpowiada za zgłaszane przez rodziców postulaty.
Co jakiś czas ktoś mnie pyta: po co jeszcze protestujemy? Jak ja, jako matka, i my wszyscy, jako rodzice, możemy zaprzestać walki, która wydaje się nierówna, ale racja jest po naszej stronie, bo tą racją jest dobro naszych dzieci
— powiedziała Dorota Łoboda. Dodała, że protesty rodziców będą organizowane do skutku, czyli do czasu, aż reforma zostanie odwołana, a minister edukacji poda się do dymisji.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W sobotnie popołudnie w Warszawie manifestowali nie tylko uczestnicy marszu „Kocham Cię Europo”, lecz także przeciwnicy zmian w oświacie zwołani przez koalicję „Nie dla chaosu w szkole”. Protestujący przeciwko reformie edukacji zebrali się przed gmachem Ministerstwa Edukacji Narodowej w Warszawie pod hasłem „oponujemy” i „Protest 100 opon”..
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Groteskowa manifestacja opozycji totalnej. „Przeciwstawić się barbarzyńskim planom PiS-u, który planował nas mordować i torturować”
Przyniesione przed MEN opony - jak mówiono - są znakiem ostrzegawczym dla minister Anny Zalewskiej.
Cieszę się, że przyszliście państwo wesprzeć rodziców i nauczycieli w tej nierównej walce z minister Anną Zalewską, która prze do przodu niczym walec, nie zatrzymując się
— tymi słowami do kilkuset osób zgromadzonych przed gmachem MEN zwrócił się jeden z organizatorów protestu, nauczyciel historii Artur Sierawski.
Do tej pory byliśmy bardzo merytoryczni, mówiliśmy, prosiliśmy, informowaliśmy, składaliśmy petycje, przedstawiciele rodziców, nauczycieli byli u pana prezydenta z prośbą by zawetował ustawę (Prawo Oświatowe - PAP), niestety okazał się niezłomny wobec prezesa (PiS, Jarosława Kaczyńskiego - PAP) i ją podpisał. Dlatego dzisiaj musimy powiedzieć: dość
— powiedział Sierawski.
Uczestnicy manifestacji jako symbol tego, że „przestali być grzeczni”, przynieśli z sobą opony. Jak wyjaśniali, opony są symbolem skutecznych protestów, m.in. górników, bo gdy ci przywozili je do Warszawy, ustępowała każda władza.
Przyniesione dziś przez nas opony są znakiem ostrzegawczym dla minister Zalewskiej. Przynieśliśmy opony, ale jeszcze dziś ich nie palimy. Być może jednak przyjdzie taki dzień, gdy będziemy tu manifestować 24 godziny na dobę, by chronić dzieci przed minister Zalewską
— zaznaczył Sierawski.
Uczestnicy manifestacji - oprócz opon samochodowych i rowerowych - mieli z sobą flagi biało-czerwone, unijne, a także czarne, mieli też transparenty na napisami: „Rodzice przeciwko reformie edukacji”, „Koalicja Nie dla chaosu w szkole”, „Tak dla edukacji - nie indoktrynacji”, „Nie likwidujcie naszego gimnazjum”. Grali na bębnach i tamburynach. Używali gwizdków i wuwuzeli. Skandowali: „Z rodzicami nie wygracie” i „Politycy precz ze szkoły”. Część uczestników przyszła na manifestację z dziećmi.
Po Sierawskim głos zabierali rodzice, którzy przyjechali na manifestację z różnych miejscowości, m.in. z Warszawy, Łodzi, Lublina, Oławy i Wiechlic koło Szprotawy. Podkreślali, że nie reprezentują żadnej partii czy opcji politycznej, mają w wielu sprawach różne poglądy, ale łączy ich to, że chcą dobrej edukacji dla swoich dzieci.
Jeden z zabierających głos powiedział, że bierze udział w manifestacji z trzech najważniejszych dla niego powodów. Jak mówił, są to: córka Kasia - uczennica gimnazjum, syn Kacper - uczeń szkoły podstawowej i żona Kinga - nauczycielka.
Zatrzymanie reformy jest bardzo ważne, wszystko inne da się przegłosować, odwrócić, odkręcić. Jeśli te zmiany strukturalne wejdą w życie, to już tak zostanie po wsze czasy. Zostanie skrócona edukacja ogólna. Obecni szóstoklasiści i uczniowie klas pierwszych gimnazjów zostaną skazani na okropny tłok w liceach, na to, że nie dostaną się do wybranej szkoły, bo zabraknie w niej dla nich miejsca. Obecni czwarto-, piąto- i szóstoklasiści będą skazani na braki w edukacji, które pani minister mówi, że mogą być uzupełnione w życiu poza szkolnym. Nie wiem, jak miałoby to wyglądać
— mówiła Daria Bielenin-Pałęcka.
Żadna władza nie wytrzyma buntu rodziców, i ta też nie wytrzyma
— podkreślił Olgierd Porębski.
Apelował do rodziców, którzy są przeciwni reformie edukacji, by wsparli strajk nauczycieli 31 marca oraz by na znak protestu nie posłali swoich dzieci do szkoły 10 kwietnia, a następnie 10 maja.
Działamy dla dobra wspólnego, dla dobra wszystkich Polaków, dla dobra naszych dzieci
— zaznaczył.
Jak mówił, rodzice dostrzegają potrzebę zmian w edukacji i chcą rozmawiać na ten temat, ale wprowadzana „deforma edukacji” nie odpowiada za zgłaszane przez rodziców postulaty.
Co jakiś czas ktoś mnie pyta: po co jeszcze protestujemy? Jak ja, jako matka, i my wszyscy, jako rodzice, możemy zaprzestać walki, która wydaje się nierówna, ale racja jest po naszej stronie, bo tą racją jest dobro naszych dzieci
— powiedziała Dorota Łoboda. Dodała, że protesty rodziców będą organizowane do skutku, czyli do czasu, aż reforma zostanie odwołana, a minister edukacji poda się do dymisji.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/332948-protest-przeciwko-reformie-edukacji-przed-gmachem-men-probowano-usypac-kopiec-z-opon?strona=1