Z wiewiórki położonej na ułamanym konarze można się pośmiać, ale niestety prawda nie jest miła: masowa wycinka drzew w Polsce ma miejsce.
Skala jest naprawdę zatrważająca. Dziś w mojej podwarszawskiej gminie, tylko w czasie kilkukilometrowej przejażdżki po syna do szkoły, zauważyłem: wyciątą w pień aleję ok. 20 pięknych starych drzew, kilka wyczyszczonych do zera przedogródków, wyciętą do trawy kępę drzew i krzewów w centrum jednej z miejscowości. A naprawdę nie szukałem. Czegoś takiego nie widziałem tu nigdy, a mieszkam już 10 lat.
Jeśli ktoś chce zobaczyć jak to wygląda np. w Małopolsce, niech zerknie na ten materiał Radia Kraków:
CZYTAJ: Gdzie zniknęły drzewa? Tworzymy interaktywną mapę wycinek w Małopolsce. ZOBACZ
Niektóre ze zdjęć mogą tylko napawać smutkiem, np. całkowicie oczyszczony z drzew cmentarz:
Zasłanianie się samorządami, zbieżnością terminów i czymś tam jeszcze - jak to czyni w wywiadzie dla nas Główny Konserwator Przyrody - nie daje się obronić. Wielkie cięcie jest rezultatem jasnego, brutalnego przesłania ministerstwa środowiska: wolno ciąć. To przesłanie dotarło do wszystkich, i bardzo trudno będzie je zniuansować.
Podziękowania należą się wicepremierowi i ministrowi kultury Piotrowi Glińskiemu, który podjął szybkie działania na rzecz ochrony drzew związanych z przestrzenią zabytków. To daje szansę na ocalenie choć części zagrożonej przyrody.
Z moich informacji wynika, że podczas ostatniego posiedzenia rządu żaden z ministrów nie stanął po stronie prawa do swobodnej wycinki. Ustawy bronił jedynie minister środowiska.
W mediach, zwłaszcza społecznościowych, wielu ludzi prawicy broni nowej ustawy i jej skutków. To jednak sprawa niewarta obrony. Nowe prawo jest naprawdę złe, nie przystaje do naszych realiów, niesie ogromne ryzyko dla i tak zdewastowanej przestrzeni. Jest przyzwoleniem na działania wprost rabunkowe, bezwzględne i brutalne w odniesieniu do krajobrazu. Także w kontekście nowej fali agresywnej deweloperki, która nastąpi po oczyszczeniu terenu z drzew.
Prawo i Sprawiedliwość zapowiada nowelizację. Osoby, które będą chciały dokonać wycięcia drzew, czy krzewów na swojej nieruchomości, będą musirały to zgłosić, choć w sposób uproszczony.
Dodatkowo, jeżeli drzewa czy krzewy zostaną usunięte, działki nie będzie można sprzedać przez pięć lat.
Warto zadbać, by nowe prawo przywróciło realną ochronę polskiej zieleni. Prezentowanie jako cnoty barbarzyńskiego dążenia do życia w przestrzeni płaskiej i łysej jest czymś, co nie przystoi obozowi rządzącemu. Obozowi stawiającemu sobie na innych polach cele ambitne i cywilizacyjnie skierowane w górę, a nie w dół.
A twierdzenia, że poprzez prawo do wycinki zachęcimy ludzi do sadzenia drzew, to już jakiś kabaret.
Podobnie jak tezy, że „człowiek ma prawo do wycięceia drzewa, które posadził”. Tną nie ci, co sadzili. Jak ktoś sadził, to szanuje.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/330023-z-wiewiorki-mozna-sie-posmiac-ale-niestety-prawda-nie-jest-mila-masowa-wycinka-drzew-w-polsce-ma-miejsce