Jak powiedział spedytor, nadal czeka na odzew ze strony firmy, która odbierała towar, a także ze strony prokuratury.

Żurawski wyraża też swoje wątpliwości, czy polskim śledczym naczepa, która była przetrzymywana pod gołym niebem przez dwa miesiące, jest potrzebna do zbadania sprawy.

Jak dodaje spedytor, oba kraje mogły się porozumieć, a sam odebrałby od Niemców naczepę i przekazać ją polskim śledczym.

Widok był straszny. Jak zobaczyłem koła, felgi, ślady tej tragedii na naczepie, to nie wyobrażam sobie, żeby dalej dla mnie jeździła. Chcę to jak najszybciej wyremontować i sprzedać

— mówił Żurawski.

Niech Niemcy przeczytają, jak wygląda ta sytuacja i jak my, jako firma jesteśmy traktowani, bo wydaje mi się, że niemiecka policja miała możliwości, by ciężarówkę lepiej zabezpieczyć, tak by towar nie zardzewiał

— ocenił właściciel firmy.

ak/morgenpost.de/40ton.net